Jednakowoż na sraczkę węgiel skuteczniejszy.
O nazwie Jamajka oraz nuta ta do ściegów robienia
blade policzki nagle zaczerwienia.
Nie używam.
I kuchni też za dużo “nie używam”
Odkąd odkryłam ,że wiele rzeczy mogę jeść na surowo ,to uskuteczniam to jak mogę .
No niestety surowych kartofli zjesc się nie da.
Chyba, że sie bylo psem pekinczykiem mojego kolegi - wcinał razem z łupiną i nic mu nie bylo.
Żył 15 lat.
Czasami używam, zwłąszcza gdy wymaga tego proces kulinarny - np. smażenie w tłuszczu. Mam fajny fartuch z mapą - planem Nowego Jorku.
Posiada sylaba pożegnania,
przydaje się ona w czas podróżowania.
Używałem fartuszka kuchennego, ale szczegółów nie zapodam…
Nie.
Mam taki fartuch…Wygrałem go kiedyś w jakichś plenerowych banialukach typu"zgadnij".Fajny bo z ujeciem jakiegoś drzewostanu…
Ale…Ostatni raz używałem go jeszcze przed covidem.Używam go tylko gdy nie czuje sie przy gotowaniu, zbyt pewnie.
I KOMPLETNIE,nie zawracam sobie tym głowy