Kiedy jem obiad i na talerzu mam, oczywiście, smakowity kawałek mięsiwka, to jem wszystko inne, ziemniaki w sosie, jarzynkę, czasem kompot, a mięso odsuwam na bok. Oszczędzam, zostawiam na później, kiedy już talerz z dodatków opróżnie, wtedy zabieram się z przyjemnością do tego najsmakowitszego składnika na talerzu. Juz nic mi jego smaku nie zakłóci.
Czy to też można nazwać prokrastynacją?
A wiesz, ze cos w tym jest…
Jest w psychologii takie pojecie: odkladanie “szczescia” na pozniej
ale to chyba nie jest prokrastynacja
A ja wczoraj czekalam i czekalam…
A ten mazagran musialam sobie wygooglowac
Cos jak kawa z cytryna?, chyba kiedys czytalam, ze dobre na kaca
No niezupelnie, ale prawie. kawa zmrozona na drobna lodowa kaszke, kieliszek rumu i plasterek cytryny. Wymieszac, nie wsrezasnac .
Czu kawa z cytryna leczy kaca? Nie wiem, nie spradzalam.
Ja tego problemu nie mam danie glowne czyli miesko czy rybka są garnirowane, przybrane prawie symboliczna iloscia jarzyny i innych dodatkow. Co ciekawe oni czegos takiego jak nasze surowki, mizeria, pikle etc. poza salata z dodatkami podawama przed pierwszym daniem w chrakterze czekadelka - przystawki nie znaja.
No to warto poczytać książkę o prokrastynacji…
/sporo ich jest już dostępnych- “w gorącej wodzie niezdrowo się kąpać”-więc czasem trzeba trochę odczekać-“co nagle-to po diable”…/
A nie ma czasem dnia jedzenia slodyczy? Bo wlasnie sie najadlam…
No wlasnie, dwa razy przegladalam i nie bylo!!!
Musiałam wygooglać, co to ta prokrastynacja
Nie mam, przeciwnie, mam tendencję do załatwiania wszystkiego jak najszybciej i stresuje mnie odwlekanie. Jak mam powód, który uznam za ważny, to mogę odwlekać różne pracochłonne rzeczy, ale tylko w granicach rozsądku. Książkę będę czytać. Mrożoną kawę chętnie wypiję. Mam zamiar jak najmniej się dzisiaj ruszać, bo prześladuje mnie pech (i to w skali tragiczno-komicznej), więc siedzenie z książką i kawą brzmi…bezpiecznie (chyba)
Hmmm, mozesz jeszcze zalac ksiazke kawa…
Jeezu, nie strasz, to z biblioteki
Ha, ha, potrafilam sie przespac w resztkach zupy pomidorowej (na ksiazce tez byla…)
Jakos nie znalazlam zadnej ksiazki na ten temat
Cooooooo?
Nie rozumiem
Dawniej tez nie odwlekalam nic. Nawet nie potrafilam zrozumiec tych co sie ociagali
Ale choroba…
Czyli zwlekanie?
Gdy jest mus,robie to choc czasem nie znosze.
I generalnie,nie mam chyba z tym problemow.
Zaraz poszukam…
Chociaz mnie juz przeszla ochiota na slodycze. Tylko ciastka z owocami mnie jeszcze pociagaja
Jejku jejku jejku jej…jak mi brak owocow!
Tez przedtem bylam tego zdania: zrobic co trzeba i miec spokoj
Ale rodzinka mnie nauczyla, bo tego “zrobic co trzeba” bylo coraz wiecej. A spokoju ani sladu
No bo mnie naszlo na slodycze. 3 batoniki i chalwa… (teraz jak sobie pomysle to robi mi sie slabo. Mam spokoj na pol roku!).