To samo z Holendrami. A najbardziej pasuje im polskie żarło.
Nie pogardzę ich kuchnią
U mnie sypie śniegiem co dzień, nad ranem deszczyk, mało co się topi, robią się niebezpieczne muldy i koleiny, piaskarki sypią solą główne drogi, mało kto odśnieża, do pracy to godzinę wcześniej trzeba wyjść i na pieszo. Adrenalina igra z żywiołem u młodych skutecznie na skrzyżowaniach, dla nich to lepsze niż gra Ned For Speed, nie wszędzie karetki zdążą na czas, byle do przodu, dawaj dawaj dziadek, duś duś bo ja jadę , potem szukają winnych po tragediach
No, takie ocieplenie, ze jutro w Madrycie ma byc minus 10 stopni.
Czyli snieg zacznie sie zamieniac w skorupe lodu - w dzien sloneczko podgrzeje, w nocy wszystko zamarznie.
A tymczasem ciezarowki od nas oprocz jedzenia dla wyglodnialego Madrytu wioza tony soli drogowej.
Mieszkancy sa jak pijane dzieci we mgle, fakt, ze wiekszosc z nich zimy mie widziala, a snieg tylko jak pojechali na narty w daleko w gory.
Ale przyznac trzeba, ze solidarnosc w narodzie - wielu wlascicieli samochodow terenowych 4x4 zglosilo sie na ochotnika i wspomagaja flote karetek pogotowia.
A samochody, ktore utknely w zaspach sa odholowywane przez sluzby miejskie i beda do odebrania z parkingu - tak jest bezpieczniej.
Czasem im tego spolecznego zdyscyplinowania zazdroszcze.
Ano we Włoszech też padał śnieg … Nawet w Rzymie, ale chyba mało z tego co widziałem … W Japonii bardzo dużo napadało …
Nawet w Turcji (i się samochody po górkach zaparkowane ślizgały nawet …) … Nawet w Arabii Saudyjskiej padał deszcz wraz ze śniegiem …
Niesamowicie się zmienia klimat … W Sydney były potężne burze (czy w ogóle w całej Australii …) …
A ma tam ktoś u Was zimowe opony?
Zasadniczo ich sie prawie nie uzywa.
Ale popularne sa lancuchy, z tego co pamietam, w Polsce rzadko stosowane, tu w zasadzie zdrowy rozsadek nakazuje je miec w samochodzie. Podobnie jak apteczke, butelke wody, jakies batony energetyczne, telefon, koc i pelen bak jak wybierasz sie w podroz zima.
Latem dobrze jest miec tej wody wiecej.
Jak pisalam, trafilo na mieszczuchow, ktorzy nigdy nie byli na obozie harcerskim
Ja tam dopoki mam prad, wode, ksiazki i internet, zeby miec zajecie to zapasow mam, ze 2-3 tygodnie przezyje.
Ale to wynika z wczesniejszych doswiadczen zyciowych, porownanie stanu wojennego z lockdownem w Hiszpanii?
Inna rzecz, ze jednak latwiej sie walczylo z komuna niz niewidzialnym wirusem.
Bardzo się z tego cieszę, myślę że inni również. Kto by nam moderował, kto by nam wieści z końca świata przekazywał.
Trzymaj sie @okonek ciepło.
Spokojnie, zapasy to sa na czarna godzine.
Ale po raz kolejny ciesze sie, ze jednak po prawie pieciu latach zdecydowalismy sie na wyprowadzke z tej gigantcznej termitiery jaka jest Madryt.
Nie byly to lata stracone, ale jednak poza stolica zycie istnieje i ma sie czasem lepiej niz w wielkim miescie.
Co do zapasow to czesciowo wzgledy ekonomiczne - wiejski sklepik ma wysokie marze, a ja przeplacac nie lubie, wiec wszelkiego rodzaju konserwy, przerwory i wszystko to co nie psuje sie szybko kupuje w wiekszych ilosciach na zapas.
Bo nie zawsze chce sie do puebla jechac.
Tum bardziej teraz, jak covid zagraza.
Choc we wsi byl tylko jeden przypadek wiosna ubieglego roku, a w Altet czyli pueblu zadnego.
Wszystko gromadzi sie w wiekszych miejscowosciach i metropolii.
A za Pirenejami tez zycie istnieje.
Politycy tez duzo sie nie roznia od srodkowoeuropejskich. Moze drozsze i lepiej skrojone garnitury noszą?