No to teraz się skoncentrujta, bo zapodaję tu fakt autentyczny z czasów kiedym był kierowcą w pogotowiu ratunkowem.
Dyżur miałem w Ustce wtedy i wezwano nas na osiedle bloków, że niby ktoś z trzeciego piętra wypadł. I to była prawda, ale nie wypadł, a wyrzuciła go żona przez okno, nieźle pijanego, z tem, że przedtem wbiła mu w łeb tasak od mięsa. To był sierżant Ludowego Wojska Polskiego. I on wyleciał na trawnik z tem tasakiem w czole. Kiedy przybyliśmy, łaził chwiejnem krokiem po tem trawniku i “śpiewał” Ładne Oczy Masz Czerwonych Gitar. A trzonek siekierki miał między swojemi oczami. Ona, ta dobrotliwa małżonka trafiła dokładnie między dwie półkule mózgowe nie naruszając ich. A gościu spadł dokładnie na środek świeżo spulchnionej ranaty z kwiatami, co ona, ta rabata była na tem trawniku.
A jaki wniosek z takiego wypadywania jest? On, ten wniosek jest oczywisty; takie wypadanie pobudza wypadających do śpiewania przebojów różnorakich.