Nie kujon? To dobrze. Za to jesteś zwykły czytacz, jak ja
Tak ale jesli masz podane miedzy Georgia a NY?To juz bardziej geografia a nie literatura.
Podobnie tropem"na niucha",wpadlem na to co tyczylo Norwegii.Eliminacja.Nikt nie jest w stanie przeczytac wszystkiego.
Tym bardziej wtedy gdy czyta cos zupelnie innego.
Jasne, to zahacza o geografię.
Przyznam że - niezależnie od tego co napisałem - zdarza mi się zajrzeć w mapę, nawet googlowską, aby sprawdzić czy autor wymyślonych przez siebie głupot nie wypisuje.
Oj wypisuje glupoty, wypisuja. Ksiazki ostatnimi czasy raczej przewodnikami turystycznymi nie sa.
Pewnie.Tym bardziej dzisiaj gdy kazdy może wymyslić sobie"golema"
Poza tym,to nic nie kosztuje a wiarygodność bywa “szemrana”.
To ze wiekszosc jest pod ręką,jest wielkim udogodnieniem naszych czasow.Rzadko przyklaskuje netowi ale jesli o te drobnostke chodzi…Wielka sprawa!
Przewodnikami nie są ale parę ciekawych obiektów w ten sposób poznałem.
To się wybiłeś!
Ja potrafię się dowiadywać, że bohater słucha Koncertu, którego nie ma…
Albo bija sie na schodach w Giraldzie w Sevilli, opis niczym instrukcja dla kaskadera. Maly szkopul tam nie ma schdow a rampy. Ktoras z wypocin Dana Browna. Z prawami fizyki na dryfujacej gorze lodowej tez problemy byly… To o ile dobrze pamietam w Cyfrowej twierdzy.
Nawet kiedyś czytałam (to chyba o komputerze…?) ale kompletnie nie pamiętam!
O kodach, wirusach i wielkim spisku majacyn na celu zniszczyc wspaniala anerykanska agencje dbajaca o dobro swiata…
Od Cyfrowej twierdzy a potem jeszcze czegoś o wampirach przestałem czytać Kinga.
Cyfrowa twierdza to Dana Browna, tego od Kodu Leonardo. Bodaj jego pierwsza ksiazka.
Masz rację @okonek. Tak tych dwóch autorów “polubiłem” że ich pomyliłem.
Jednak nie napisałem całej prawdy. Bardzo mi sie jeszcze podobała książka Browna Zaginiony symbol. Zwiedziłem przy tej okazji kilka zakątków i obiektów w Waszyngtonie. Oczywiście via mapy Googla i Street View.
ja to co wyszlo po polsku Dana Browna to mam.
taka lektura na lato - kazda ksiazka gruba i niespecjalnie wymaga myslenia.
A, rzeczywiście, coś mi się telepie…
A mnie bardzo się podobał “Sklepik z marzeniami” Kinga. Ale chyba TYLKO to…