Moja małżonka umiejętnie nie okazywała zazdrości, zresztą powodów nie było.
Druga moja pani, czasem potrafiła okazać, jakoś to z niej wychodziło, choć też powodów nie dawałem.
Poza tym, jakoś nigdy o swe byłe koleżanki zazdrosny nie byłem. Ale też i nie parłem do ściślejszych związków.
Dokładnie tak. Byłem jej pierwszy i tym jednym. Miała w sobie mnóstwo naturalnego sex- apealu i wdzięku, co podjudzało wielu, ale bezskutecznie. Miała swe twarde zasady. A ja, gdybym zawiódł jej zaufanie, poleciałbym z kopem w pisduuuu… Ale nie odczuwałem potrzeby skoków w bok.
Podokazywałem sobie, jako kawaler, wdowiec, a później rozwodnik. Oj, podokazywałem…
To jakoś samo szło…
@elsie , bo to jest tak …
Jak facet miał wiele partnerek , mówią o nim dobry kogut , jak kobietę zahaczyło kilku , to szm…a
W tym względzie w Polsce jeszcze długo się nie zmieni.
Niestety, to prawda. Osobiście jestem przeciwny takiemu stawianiu sprawy. Prawo do seksu powinien mieć każdy takie samo bez względu na płeć. I to jest wyłącznie sprawa osobista, kto z kim i ile. A sprawa wierności, to już co innego.
Niestety ale to jest prawda.
Sa tacy,co trktuja to,jak dziedzine sportu i chwala sie wynikami,pomijajac fakt,ze sa i tacy,co tylko sie chwla))
A o teyo bzykania nabawili sie ciesni nafgarstka)))