Ja sie wysiedzialam w dymie od urodzenia - tata kopcil jak komin
Zapalic mi nikt nie bronil juz w liceum ot tak dla szpanu, ale jakos to nie moja bajka, nalogowcem nie zostalam.
Bardzo podobnie…A nalogowcem [paczka dziennie] bylem w szkole i 10 lat potem.W 92 pierwsza proba ale udalo sie to rzucic dopiero w sierpniu 2001…
I cięzko bylo po WTC…I w pracy wtedy nie placili…Ale udalo sie!
Jak dla mnie to zamiast “12 POTRAW” wystarczy mi “12 łyżek” czegoś-tam ,
czyli tego ,na co akurat będę miała ochotę…
MINIMALISTYCZNIE…
no to zycze, zeby ta lyzka byla duza i szczerozlota…
monogram opcjonalnie
Czytam te tradycyjne dwunastki wigilijne i zastanawiam się. Bo jeżeli tak wygląda wigilia, to ja nigdy wigilii nie obchodziłem/nie przeżywałem.
Wychowywałem się w rodzinie wielodzietnej z jednym żywicielem. Więc u mnie w domu chodziło o to aby było co na stół postawić do kolacji. Zupa, drugie z karpiem i kapustą, kompot z suszu. Na święta mama piekła kołacz z posypka lub makiem, ale tego nie zaliczam już do kolacji.
W późniejszych latach, chociaż sytuacja materialna była lepsza, tradycja takiej skromnej kolacji u nas pozostała.
W tym roku również planuję tylko: zupę grzybową, ziemniaki z karpiem i surówką, może kompot.
ja tez nie bede robic tylu potraw. salatki jarzynowej wiecej - ale to i bez swiat lubie, wiec sie na pewno nie zmarnuje. a szykowac i potem kto to zje? wigile rozkladam na raty - swieta beda rybne plus owoce morza.
Tych ryb których u Ciebie zatrzęsienie trochę zazdroszczę. U nas ryby drogie a świeżych (świeżych? właściwie tylko bez glazury lodowej) bardzo mały wybór.
Jarzynowych dodatków to ja za bardzo nie lubię ale z rozsądku trzeba coś na talerz rzucić.
Obawiam się że przy tak bogatych menu świątecznych jak wyżej, kolejne spore porcje żywności wylądują w … oby w odpadkach bio a nie między makulaturą.
ryby tez nie sa tu tanie, ale wybor jest duzy.
a przejscie na jakis czas na diete tego rodzaju wcale nie zaszkodzi - nawet sie szarpnelam na nieduza osmiornice (juz ugotowana i zapakowana prozniowo) - jesc ja bede pewnie dlugo, na szczescie dobrze znosi zamrozenie, wiec sie nie zmarnuje.
ogolnie to mnie przeraza ta mania robienia mnostwa jedzenia i potem placz - kto to zje?
owszem sa potrawy, ktrore sie kojarza z tradycja swiateczna - pod tym wzgledem Polacy sa zatwardzialymi konserwatystami - ale byc niewolnikiem garow i kuchni bo swieta?
U nas nie ląduje nigdy… A od paru lat nawet nie zostaje by jeść na siłę. Po prostu kupuje znacznie mniejsze porcje produktów.
@ihtiel, ja też się tego nauczyłam,by jedzenia nie było za dużo a jednocześnie by go nie brakło, po prostu w sam raz
Ani Ciebie ani innych tu wypowiadających się nie podejrzewam - bo nie mam podstaw - o marnowanie jedzenia, tylko niepokoją mnie te obszerne wigilijno-kolacyjne jadłospisy. Ale jeżeli to nie są duże ilości tylko duże urozmaicenie, to wszystko OK.
ugotowane kapelusze grzybow w ciescie nalesnikowym tylko bardziej geste musi byc ciasto.cos jak placki z jabkiem.
Póki co wiem, że będą nastepujace dania: barszcz, groch z kapusta, paszteciki z kapusta, tort pavlova, sernik na zimno, salatka ziemniaczana, szynka pieczona. Kto wie co tam jeszcze… pewnie mieso z grilla
Pieczarki w cieście mniaaaaaam to jest rewelacyjnie - kucharz mnie tym nieraz częstował… i chyba obtaczał bułką tartą, i na głębokim oleju smażył…
pieczarki w ciescie piwnym to jest to.
boczniaki tez moga byc.
u mnie kapelusze grzybow w ciescie.nie pieczarki.mniam,mniam
Dziękuję za życzenia!
Złotą łyżką to chyba nic nie jadłabym…