moze dlatego, ze Malysz to luteranin? oni maja zdrowsze podejscie do sukcesu.
To niezbyt rozsądne uogólnienie na tle religijnym. Idąc tym tokiem rozumowania, Izabela Małysz powinna była zostać celebrytką pełną gębą, lansującą się wydawaniem kasy męża w świetle fleszy - wszak jest katoliczką.
Pytanie uświadomiło mi, jak ten czas szybko leci. Mam wrażenie, że to było tak niedawno.
A tu już trzech następnych polskich skoczków kończy długą karierę.
Boli to, że następców nie ma. A może jakiś jest i wypali?
Pamiętam, jak Małyszomania spadła na nas jak grom z jasnego nieba i rozświetliła pomroczne czasy wczesnej postkomuny. Wtedy naprawdę żyło się od konkursu do konkursu. Niemniej w czwartym sezonie tej narodowej epopei, kiedy Adam zaliczył znaczący spadek formy, na jaw wyszły najgorsze cechy polactwa. Szkoda gadać. Jednak Adam utarł wszystkim marudom nosa i powrócił w wielkim stylu do wielkiego skakania, co udawało się bardzo nielicznym w tej dyscyplinie sportu. Niby Małysz - a wielki.
tu nie chodzi o uogolnienie wyznawanej wiary - pewne nazwijmy to “wartosci” wynosi sie z domu, a prawdziwi katolicy tez czesto sa osobami bardzo skromnymi.
jesli chodzi o celebryctwo to raczej stan umyslu nie wyznanie? Ex Piotra Zyly to zdaje sie tez luteranka?
te cech polactwa juz zaczynaja wychodzic przy podejsciu do Igi Swiatek - hejtu coraz wiecej. bo odmowila gry w reprezentacji na mecz z Brazylia?
sporty indywidualne maja to do siebie, ze zawodnik ma swoj rytm i nie jest malpa w cyrku.
Jak by to rzekł Małysz - dokładnie!
Co do następców … Małysz to jedna z najwybitniejszych postaci skoków narciarskich. TOP10 wszechczasów. To że w tak krótkim czasie doczekaliśmy się w tymże TOP10 Stocha, zakrawa na cud. Obie te ikony polskiego sportu na tyle pociągnęły poziom tej dyscypliny, że następcy z pewnością będą. Czy na miarę Adama lub Kamila - prawdopodobieństwo jest niezwykle małe. Niemniej zaplecze jakieś tam mamy i z tej puli zawodników z pewnością znajdzie się ktoś, kto mile zaskoczy i doskoczy do poziomu Żyły czy Kubackiego.
Faktycznie pamiętam to jak wczoraj. Niespodziewane sukcesy Małysza w Pucharze świata, potem zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni, nastepnie medale mistrzostw świata i końcowy triumf w Planicy. A wszystko w jednym sezonie. I dwóch kolejnych również.
Martwię się tym, że niedługo Stoch, Żyła i Kubacki skończą kariery i co potem? Żeby nie stało sie z polskimi skokami to co z Finami, którzy dziś zupełnie nie liczą sie w światowej czołówce.
Sport bywa nieprzewidywalny i w tym też jego urok, ale skoki swoją nieprzewidywalnością biją inne konkurencje na głowę. A jeszcze bardziej dziwnym zjawiskiem jest pojawianie się kolejnych dominatorów, co jakby zaprzecza teorii nieprzewidywalności.
Dzisiejsze skoki jakby wydłużyły listę najlepszych. Konkurentów do liderowania więcej, a i tak zjawił się niejaki Granerud i pozamiatał. A jego zamiótł kowid, ale to już inny temat.
Początek mody na skoki. Pamiętam nieśmiałego wtedy Adama. Dziś to już człowiek instytucja. Grubszy, pewny siebie i ustawiony. Sukces zmienia człowieka.
Jeden z najwybitniejszych polskich sportowcow.I jeden z najwybitniejszych skoczkow w calej historii.
Wszyscy wiemy,co sie dzialo,jak to wyglądało i co nagle sie dokonalo na skoczniach,za sprawą polskich kibiców…
A ja,w spadku po komunie chyba [ ],mając zakorzenioną w głowie fascynacje klasyfikacjami druzynowymi,zaczynalem do tego podchodzic z …coraz szerzej otwartą gebą.Bo jak to jest ze jeden geniusz a wokolo niego,totalna miernota wśród ktorej zdarzaly sie 2-3 udane skoki na sezon,Wojtkowi Skupieniowi…
I gdyby tak przez rok lub dwa…Ale to trwalo przez całą kariere Malysza!
I gdy obserwowalem te loty,zstanawialem sie,na czym to polega ze w polskich sportach zimowych,pojawiają sie nagle i nieoczekiwanie jednostki wyjatkowe [róznice czynil jedynie kobiecy biathlon] a obok nich miernota trwala w najlepsze,nie robiąc ani kroku naprzód…I to pytanie po sukcesach Tomasza Sikory czy Justyny Kowalczyk lub siegajac do “prehistorii”,Jozefa Łuszczka,wciaz pozostaje aktualne…
Drgnelo wsród panczenistów i…Juz dawno po drgnieciu
Małysz,jak to zrobil,wychodząc nie tyle z cienia co z bardzo ciemnego tunelu,nie wiem do dzisiaj.Tym bardziej ze jego slownictwo przypominalo troche Kazimierza Górskiego,co sprawy nie ułatwialo
Ale warto zauważyć ze zmienil świat wokół nas jak malo kto.I to trwale zmienil.Nie tylko w sferze sportowej-cala nowa infrastruktura to w linii prostej,jego zasluga…
Zmienil nas samych jako kibiców.Skoki staly sie “sprawą narodową”,obok siatkowki i żużla,materialem eksportowym kraju tak w wyczynie jak i kibicowaniu…I zaryzykuje twierdzenie ze skoki pozostalyby [gdyby nie zaraza] jedyną siłą która jest w stanie zepchnąć wszelkie podzialy niszczące to spoleczenstwo,na daleki plan.
Co moze jeden czlowiek?
Historia ktora nigdy nie przestanie fascynować!
A rok temu byl Kobayashi ktory w tym roku jest sredniakiem,gora na top 10.
Dzisiaj juz nie ma skoczkow na miare Malysza,Nykkanena czy Weissfloga.Nie mowiac o przynajmniej 5 Austriakach.Czy Bjoernie Wirkoli oraz pozniejszej “lawicy” Japonczykow ktorzy wygrywali seriami i latami…
Poziom sie wyrownal ale i odleglosci coraz bardziej “mamucie”.Zapasc Czechow i Finow ale wyglada na to ze Stoch,obok paru Austriakow to chyba ostatni taki champion.
Do panteonu światowego dodałbym Kamila Stocha.
No wlasnie!
A z Japończyków, to Kasaya. Z czasów, kiedy Fortuna został mistrzem olimpijskim.
Eeee…Kasaya byl dobry w okolicach Sapporo.W dodatku frajersko przegral to co mial na wyciagniecie reki…TCS i igrzyska na Okurayamie…
Mialem na mysli raczej Funakiego,Okabe,Harade i oczywiscie Kasai.I Miyahire…
A do najwiekszych indywidualnosci zapomnialem dorzucic Ahonena…
No właśnie, w Sapporo. Był tam głównym faworytem. Nie wyrobił.
Ahonen, obowiązkowo.
Zaplecze niby jest ale calkowity,wrecz kaprysny brak stabilnosci oraz postepu na miare chocby Stekaly.Nie boje sie upadku dyscypliny jak to sie stalo u Finow ale…Jesli cos nie drgnie,jesli nie znajdzie sie trener ktory "uzdrowi"nie jednego Stekale ale jeszcze 3-4 innych,mozemy konczyc druzynowke na 7-8 miejscu…