Mecz we Frankfurcie n/Menem
Polska -Jugosławia 2:1 a bramki to dzielo Laty i Deyny z karnego…
Tak jak to wspominam,byl to jeden z najtrudniejszych meczy kadry Górskiego…Enver Maric w bramce przeciwnika byl tak pomnikowy ze równal sie tylko z Seppem Maierem z Niemiec.Przepraszam,z RFN
Dragan Dżajic czy Ivica Surjak to pilkarze którzy mogli i potrafili wygrywac mecze w pojedynke…
A my jeszcze"złapaliśmy" kontuzje Szarmacha…
A jednak udalo sie!“Plavi” byli pod wrazeniem i wróżyli Polsce medal…O faulu i glupim zachowaniu Katalinica,nie znalazlem żadnej wzmianki
Ale to juz byla inna druzyna.
Zaprawiona w boju,powoli dojrzewająca do dyktowania warunków…Czasem szkoda mi ze wtedy mialem 13 lat…
Niemniej piekne chwile do których warto wracać!
Oczywiście, że pamiętam. Oglądałem, jak każdy, z zapartym tchem. To nie było piękne spotkanie, a twarda walka. Jugole starali się kosić równo z trawą. Tylko, że u nas był Gorgoń i pilnie baczył, co się dzieje. Rywale starannie zaczęli go omijać, przez co “padł” ich atak. Reszta naszych, za cichym przyzwoleniem trenera, nie była dłużna i na boisku trzeszczały kości. Wybryk Katalinica wziął się właśnie z bezsilnej złości, wywołanej nieskutecznością ich brutalnej gry.
Jugole, wtedy, to był zlepek graczy z dzisiejszych bałkańskich państewek. W opinii świata sportowego we wszystkich dyscyplinach drużynowych na kontakcie, uchodzili za brutali i faktycznie, grali nieczysto. Szczególnie w piłce ręcznej i … wodnej. Co ciekawe, w boksie tacy nie byli. Nieustępliwi twardziele, ale nie faulowali. Byli techniczni i mieli swoich asów zawsze. Giju w koguciej, jeden z lepszych techników, jakich widziałem.
W 74 Holendrzy i Polacy uchodzili niezależnie od siebie za twórców futbolu totalnego. Nazywano go też radosnym. Myślę, że niestety, ale na taką polską drużynę, to ja już się nie doczekam.
A miałem wtedy 22 lata.
Ja mialem 13
I czasem sobie zadaje pytanie czy to wlasnie dlatego tamci pilkarze jako faktycznie wielkie gwiazdy,staly sie dla mnie wzorcem na bardzo dlugie lata?
Piłka nożna sie zmieniala,do dzisiaj sie wlasciwie zmienia a gwiazd pokroju Cruiffa,Rensenbrinka,Beckenbauera,Breitnera,Mullera czy Ruuda Krola oraz calej naszej ekipy,przez lata nie brakowalo…Ale…Do czasu.
Moim zdaniem coś sie zacięło i widać to po obecnym championacie europejskim.Spojrzmy na Anglie…Gdzie sa pilkarze pokroju Lamparda,Beckhama,Seamana,Platta,Shearera,Linekera,Gerarda?Nie ma nawet śladu!Gdzie geniusz takiego Gascoigne’a?
Dzisiaj pilka stala sie do bólu zespolowa,w bardzo nieciekawym dla oka,znaczeniu.Same mistrzostwa są bardzo ciekawe i tradycyjnie dosyć zaskakujące ale…
Tak sobie patrze na te mecze i czasem az za glowe sie lapie,jakie błedy techniczne popelniaja niby ci najlepsi!Czasem nawet pilki zastopować nie potrafią…Druzyny nie mają wlasciwie oryginalnego stylu,nic nas specjalnie nie zaskakuje a o niczym innym sie nie gada tak intensywnie jak o tym czy grac 3 czy 4 obrońcami…
Pilka osigneła swoj pułap?I dalej bedzie juz tylko zanudzać?Min.kreowaniem na gwiazdy takich typków jak Neymar?
Takie odnosze wrazenie.
Tak. Piłka się zmieniła. Zawodnicy są silniejsi i bardziej szybcy. Ale nie tak zwrotni. Teraz gra się na wyuczonych schematach i automatyzmie więcej, jak kiedyś. Jest o wiele mniej tego technicznego piękna. Mniej improwizacji i wspaniałych parad bramkarskich. Takich artystów, jak Pele, Garrincha, Eusebio czy Maradona już nie ma. Nawet Ronaldo alby Messi, to już nie to. Nawet Ci, których wymieniłeś, dodałbym jeszcze Platiniego i Bońka, byli lepsi od dzisiejszych gwiazd. Ale gdy weźmiemy drużyny, jako całość, to dziś te walce są skuteczniejsze od dawniejszych zespołów. Zabiegaliby tych dawniejszych.
A przy okazji anegdota.
Zapytano Laty, czy jako orły Gorskiego wygraliby z dzisiejszą kadrą, a ten odpowiedział;
– ależ, oczywiście, spokojnie 1:0
– To i wynik pan przewiduje?
– Tak. przecież mamy już przed albo po 70 lat.
Anegdota w punkt!
Wymieniać mozna w niekończoność.Tak do 2000 roku ale wtedy juz bylo powoli coraz “puściej”.
I fajnie ze wśród tych ledwie paru nazwisk,jest Lewandowski.
Zgadzam się co do Lewego.
Jeden z nielicznych, ktoremu (pomimo przegranej z kadra) naleza sie zasluzone wakacje. Zapracowal na nie.
Pamiętam z tego meczu świetna bramkę Laty strzeloną po dośrodkowaniu Gadochy z rzutu rożnego. Majstersztyk!
Mecz bardzo nerwowy.Ale wtedy juz bylo wiadomo ze Polska to nie byle szaleńcy na jeden sezon.To byla dojrzała ekipa.
W przeciwienstwie do pózniejszych wcieleń,w Niemczech wlasciwie nie zagrali słabszego meczu.
A bodaj wczoraj,rocznica zwyciestwa nad Brazylią,1:0…
Brazylia z fantastycznymi pilkarzami w składzie,nie grala jednak oszałamiająco na tym turnieju.
Bramka Laty ostatecznie otworzyła nam drzwi do światowej elity.Taka kropka nad"i"
To bylo nieprawdopodobne jak w ciągu jednego turnieju nasza druzyna z futbolowej poczekalni [zloto olimpijskie i udane eliminacje do MŚ to wlasciwe wszystko…] szturmem dostała sie na salony.
Niczym “pięciosetowi” siatkarze Wagnera w znakomitym czasie dla przynajmniej kilku jeszcze,dyscyplin sportowych w Polsce.
Siatkarzy Wagnera nazywano królami 5 seta. Ich odporność psychiczna załamywała nawet Rosjan.