40 lat temu ukazał sie album The Wall grupy Pink Floyd

Ostatnie wielkie dzieło tego zespołu, jeden z ostatnich rockowych concept albumów , zamykający epokę rocka progresywnego z lat 70. Płyta, z której nie sposób nie znać takich kawałków jak “Another Brick in the Wall” z dziecięcym chórem śpiewającym “Nie potrzebujemy żadnej edukacji”, chwytającego za serce sola gitarowego w “Comfortably Numb” czy kafkowskiego w klimacie końcowego "Procesu (“The Trial”).

Pamiętam, słuchałem jej wtedy u kolegi ze świetnego sprzętu na niezłym wzmacniaczu i kolumnach - muzyka naprawdę robiła wrażenie. Później, gdy poznało się tekst i fabułę - wrażenie było jeszcze większe. Płyta w pewnym sensie pomnikowa, stanowiąca oprócz nieco zapomnianego “Dark Side of the Moon” prawdziwe opus magnum zespołu, a właściwie Rogera Watersa, bo to on stworzył cały tekst i 90% muzyki.

Pamiętam niezapomniany koncert w Berlinie po zburzeniu muru i moje dwa koncerty z Watersem w roli głównej, i całym show na żywo (w Łodzi i w Warszawie na Narodowym)

Ta muzyka się nie starzeje!

Posłuchajmy mistrza Glimoura i jego gitary z pamiętnego koncertu w Gdańsku:

7 polubień

Kto nie zna ten ma grzech śmiertelny.

4 polubienia
5 polubień

I wtedy trafia do ciebie na pokutę!

3 polubienia

Fajnie ze wspominasz.
Nie traktuje tego albumu az z takim zachwytem.Lubie,cenie ale…W calej dyskografii to dla mnie raczej środek.
No i pamietam jak irytowal mnie wystep solowy Watersa ze Scorpionsami[:rage:],Cyndi Lauper itp…
Ale to juz bylo potem…
Najpierw bylo OCZEKIWANIE.I pierwsze przesluchanie w gronie przyjaciol…Mam z tego zdjecia w liczbie 6…
Koniec lat 70-tych byl czasem dziwnego braku rownowagi.Za progiem czekalo zupelnie nowe brzmienie,inwazja new romantic…Punk szalal dookola swiata,powodujac zalamanie wielu karier diznozaurów…
U nas wyglądalo to inaczej i bylismy chyba jak malo kto w Europie,wierni swoim mistrzom…
Cieszylem sie ze Pink Floyd są razem ale martwilem sie ze to raczej R.Waters And Pink Floyd.Czas pokazal ze nie bez podstaw…
Warto tez wspomniec o genialnej animacji,The Wall.O filmie z udzialem Boba Geldofa na ktory waliliśmy do klubu Piekłoraj…Mnie nigdy nie udało sie usiąść…

2 polubienia

Taki grzechów sie nie odpuszcza.

4 polubienia

Czyli do smoły i przytopić!

2 polubienia

Wirtuozeria i artyzm ponadczasowy.

3 polubienia

Spotkalem sie kiedys z opinia ze to album w pewien sposob,zamykajacy dekade.I z tym sie zgadzam bo to nie byl koniec tzw. concept albumow ale jednoczesnie chyba ostatni TAKI album.
Taki ktory gromadzil wokol siebie nie tylko miliony fanow ale wykraczal poza te sfere.

3 polubienia

Film też super. W dawno minionych czasach jedynym miejscem gdzie można było go obejrzeć były kluby, do których przychodził szczęśliwy posiadacz magnetowidu VHS i kolorowego telewizora 24, a czasem nawet 26 cali i sprzedawał po cenie biletu kinowego wejściówki na pokaz. Tak obejrzałem sporo filmów. Z tych co zapadły mi w pamięci to obejrzałem tak Terminatora, Moonraker i właśnie The Wall…

4 polubienia

Fakt,tylko w klubach…
glupie czasy pod tym wzgledem…Jakby nie mozna bylo isc do kina…Zawsze mnie to irytowalo ze mimo iz nic wspolnego z polityka to i tak musimy byc w ogonie Europy.

2 polubienia

Ciekawostka: był to najlepiej sprzedający się w historii studyjny album dwupłytowy

3 polubienia

Niektórzy do tych czasów tęsknią, co jasno pokazują wyniki wyborów… :wink:

2 polubienia

Nie potepialem niczego co bylo wspolnym wysilkiem normalnych ludzi,chocby ze szmata PZPR w kieszeni.Ale glupota i zlosliwosc chyba jedno maja imie,bez wzgledu na ustroj.

3 polubienia

Wydawalo mi sie dotad ze byla to sciezka z Goraczki sobotniej nocy ale byc moze to mylna rachuba…

2 polubienia

A pamiętasz jak cenzurowano następna płytę Floydów Final Cut? Pierwszy utwór z drugiej strony zaczynał się słowami “Brezhnyev took Afganistan…” i tego kawałka nie wolno było puścić w radiu. Pamiętam jak Tomek Beksiński prezentując tę płytę w Trójce powiedział po prostu “tego utworu nie nadajemy” i przeszedł do następnego.

3 polubienia

Może jestem jednym z tych nielicznych, ktorzy uważają, że ELO słuchało się lepiej niż Flydów (chociaż większość płyt Floydów mam)… W 1981 wyszła płyta Time, przez wielu uważana za komercyjną “zdradę”, a dla mnie to płyta, którą nucę czasem do dzisiaj…

A tak na marginesie, początek jednego z utworów Pink Floyd zaczyna się od słów: “The lunatic in on the grass”. Zawsze mnie zastanawiało, czy to dosłowne, czy też to o naćpanym gostku… :rofl::rofl::rofl:

2 polubienia

He,chyba mi umknelo bo co chwile czegos tam,nie bylo wolno…
Zanim pietnowano Maanam,zabroniono “Free Nelson Mandela”.Nieco pozniej padlo na Cohena…

2 polubienia

To final Dark Side Of The Moon…
Mimo iz wole Floydow nawet z lat 80-tych to faktycznie,Time byla wspaniala niespodzianka.I tak cholernie pasowala do lat 80-tych…
Bardzo radiowa plyta.Jedna z najlepszych plyt Electricow…

3 polubienia

A która według Ciebie była najlepsza?

1 polubienie