Miałem swój okres fascynacji zarówno Beatlesami jak i Lennonem. Teraz już mi nieco przeszło, ale nadal lubię posłuchać zespołu, który kiedyś był dla mnie numerem 1. “Działałem” w tej materii jeszcze wtedy, gdy socjalizm niszczył kraj i muzyka z Zachodu miała pewne trudności by się do kraju przedostać. Kasety, na których mam sporo nagrań Beatlesów nadal u mnie są i podejrzewam, że prędzej wykituję niż je wyrzucę. Zaczęło się jeszcze gdy byłem szczeniakiem, ledwie co skończyłem 10 lat. Kiedyś u kumpla a pamiętam to doskonale przeczytałem przypadkiem ankietę, którą wypełniła jego starsza siostra. W rubryce “Twój ulubiony zespół” Wpisała The Beatles. Wtedy go jeszcze n ie znałem, ale mnie to zainteresowało, co to za zespół. Jak wtedy do niego dotarłem to nie pamiętam. Wtedy nie miałem ani gramofonu, ani magnetofonu. Fakt, że ziarno zostało zasiane i wyrosło z niego spore drzewko. Tekstów zespołu uczyłem się na pamięć, tłumaczyłem je i do tej pory nadal kilka piosenek jestem w stanie zaśpiewać (gdy nikogo nie ma w okolicy).
Mógłbym o tym pisać i pisać i opasły tom by z tego powstał. W kierunku Beatlesów “kopnęło” mnie porządnie. Musiałem jechać do Liverpoolu by także tam posłuchać tej muzyki:
Zajrzeć tam, gdzie zaczynali:
Stanąć przy Lennonie
Być na Penny Lane
Zobaczyc Strawberry Fields …
Być przy domu Lennona
I McCartneya:
Chyba więcej nie będę przedstawiał …