4AD i jej czas

Taka wytwórnia płytowa…
Jej szefem był niejaki Ivo-Watts Russell…
Postać dla mnie anonimowa niemal całkowicie.Ale,nie przejmowałem sie tym.W latach 80-tych było juz niemal z dnia na dzien,coraz mniej postaci o których chcialbym pamietać…
I on sam też dzisiaj stanowi raczej krótką kartke w historii.
Ale…

W 1984 roku,ukazał się album"Treasure"grupy Cocteau Twins.I ten moment zmienił wszystko…
W stacjach radiowych,na giełdach płyt,w postrzeganiu muzyki…
Do dzisiaj używa sie terminu “indie"w odniesieniu do tzw. niezależnych.No bo np. Decca raczej nie wydałaby tej płyty a pewnie i żadnej,Cocteau Twins :innocent:

Elisabeth Fraser i Robin Guthrie…Oni stanowili trzon zespołu.Plus znak rozpoznawczy…Jej wyimaginowany język w którym śpiewała.To właściwie onomatopeje plus wyobraznia.Nie próbujcie tego tłumaczyć… :wink:

Ta płyta była wtedy faktycznie"skarbem”.Kołem ratunkowym dla zagubionych po latach 70-tych którzy nie mogli sobie znalezć miejsca…Inny świat ale jakby znajomy.
Dzisiaj po latach,te same slowa cisnely mi sie na usta po wysluchaniu plyt islandzkiego Sigur Ros…Ale to juz inna historia.I calkowicie inne radio w tle [jesli w ogóle]

2 polubienia

To są prawdziwe perły.

Później było już tylko gorzej aż do dnia dzisiejszego. Od początku lat 90 zacząłem tracić zainteresowanie bieżącą muzyką. I tak jest do teraz.

1 polubienie

Jestem wychowany na tej płycie… No powiedzmy prawie. Ileż to razy próbowałem rozszyfrować o czym śpiewa, o ile wiem to własnym językiem. Zainspirowany tym, stworzyłem kilka swoich i używam ich do dziś. Jest pewna frajda, że sobie w każdej chwili coś napiszę gdzie mogę i nikt nie wie, co… No bo nie wszyscy muszą wiedzieć. Czy podobnie miała wokalistka Cocteau Twins?

3 polubienia

Z muzyka to jak z winem. Sa lepsze i gorsze roczniki :wink:
Nidgy nie mow nigdy.
Bo się moze okazac, ze polubisz, przypalona kasze?

1 polubienie

W 7 klasie podstawówki z moim najlepszym wtedy kumplem też stworzyliśmy swój własny język. Zasób słów nie był imponujący, ale wystarczał do komunikacji między nami. Pamiętałem ten język przez lat kilka, ale dziś nie pamiętam ani słowa. Ale jest on zapisany w jednym z moich brulionów. Kiedyś tam zajrzę. A z Grześkiem, jak straciłem kontakt na początku lat 70, tak nie mam go do dziś.

3 polubienia

Poezja dla moich oczu,to co napisałeś…A bałem sie że to juz nie dla Ciebie :wink:

1 polubienie

Nie wiem…Pojęcia nie mam bo żadna pózniejsza ich płyta,nie przykuła mej uwagi.Ale kto wie…
Noo,panowie!!!
Aż mi sie wierzyć nie chce…Myślałem że to juz przepadło…
Jest w Was jednak jakiś duch!!!
Fajnie! :star_struck:

2 polubienia

Ja tylko pamietam że wpolowie podstawówki,ktoś “wylansował” jezyk migowy i że świetnie sie bawiliśmy widząc że nauczyciele kompletnie nie łapią :joy:
A potem przyszla burza hormonów i inne,takie tam :rofl:
I wszystkie zabawy sie zmieniły…

1 polubienie

Jezyk ciala? Mialam, a moze mam? Dobrego kumpla ktorego rodzice byli gluchoniemi. Ale kontaktowi. W sensie, ze nie bali sie odrzucenia spolecznego. Byli niesamowicie uzdolnieni manualnie. Czytali z warg. Dwojka dzieciakow urodzila się słysząca. Co dalej? Nie wiem, jakos drogi nam sie rozeszly. A mojej rodzinie ze strony taty tez jest gluchoniemy, z tym ze wtedy juz byly implanty.

No coś w tym stylu…