Brzuch, wypadanie włosów, niski wzrost, słabo zarysowanie mięśnie, za chudy… Tak?
Kompleksy zostawiamy kobietom.
Pusty portfel i przekroczony limit na karcie kredytowej
Wszystkie kompleksy mężczyzn biorą się z kompleksu niższości, powodowanego genem współzawodnictwa.
Wspomnienie kiedy meskim plemnikiem byli? Te z X scigaja sie nie gorzej od Y
Jesli sadzisz, ze wrodzone współzawodnictwo to tylko cecha mężczyzn to malo znasz kobiety.
Znam kobiety, znam baby i znam nawet teściową.
Nie mam żadnych kompleksów. Na szczęście.
Ja mam kompleks witamin w apteczce.
Tego największego kompleksu nie wymieniłaś @Ajko z wrodzonej wstydliwości czy delikatności?
Zacytowałam tylko to, co było w artykule O czym tamtym nie było mowy
Aha, nie wiedziałem że to artykuł. Więc nie mówmy o tym.
Cicho sza Ale nie, powiem Ci coś. Wydaje mi się, że sprawa rozmiaru i kompleksu wynika z jakiegoś męskiego wrażenia, a nie z kobiecych preferencji. Wystarczyłoby zadać kobietom proste pytanie:
Czy lubisz duże … ?
Bo faceci zwykle myślą nie o średniej krajowej, tylko o przegięciu w stronę +
Nie jestem w tej materii żadną miarą specjalistą ale odnoszę wrażenie, że problem pojawił się wtedy, kiedy w omawianej dziedzinie nastąpiło duże poluzowanie, swoboda, róbta co chceta. Owe omawiane znamiona przestały cieszyć swym tradycyjnym uzyciem i zaczęły być przedmiotem zabawy. A zabawki wiadomo, jak większa to i uciechy więcej. Bo dla istoty rzeczy bohaterowie starogreckich posągów mieli atrybuty zupełnie wystarczające.
I tak i nie Nie wszystko duże jest cenne
Na pewno wzrost i budowa ciała.
No może coś być gdy sie o siebie nie dba.
Z pewnoscią zapadłbym sie pod ziemie gdybym byl gruby.Kiedy bylem znacznie mlodszy,faktycznie wydawalo mi sie ze jakichs 5 cm. wiecej by sie przydalo.Ale nie zawracalem sobie tym głowy zbyt dlugo.Moi ulubieni pilkarze byli mniej wiecej tacy jak ja [Kevin Keagan,Gerd Muller,Lou Macari]
Prawdziwym kompleksem natomiast,mialo szanse byc nieposiadanie odpowiednich środkow do życia…Byl czas gdy w republice jaruzelskiej czlowiek wchodzil w to poważniejsze zycie i wydawalo sie ze bedzie nieciekawie i bez perspektyw.Na szczescie nie trwalo to dlugo.
Innym kompleksem [choc to chyba za wielkie słowo] była odwieczna,wręcz patologiczna niechęć do przedmiotów ścislych.I do dzisiaj predzej wytrzymam towarzystwo płaskoziemca niz przetrwam 40 minut matematyki…
Zdaję sobie sprawę ze swych niedoskonałości, ale, żeby od razu kompleksy? Nie, nie mam kompleksów.