Początek na plażach Normandii…Ponad 150 tysięcy ludzi przedostało się na tereny okupowanej Francji.Niewyobrazalna moc,niewyobrazalna organizacja, przygotowania,logistyka,zaangazowanie…Kluczowy moment 2 wojny światowej…
Straty alianckie obliczane na ponad 11 tysięcy zabitych lub zaginionych, z czego blisko polowa na plaży Omaha.Wielki sukces alianckiego wysiłku zbrojnego ale i operacji poprzedzających,dzialajacych myląco na Niemcy.
Powstalo wiele, na ogół bardzo dobrych filmów na ten temat,w tym znakomity"Najdłuższy dzień"na podstawie książki Corneliusa Ryana.Powstala tez szybko bo 3 lata po operacji,ksiazka Macieja Slomczynskiego [Joe Alex]“Lądujemy 6 czerwca”
Nigdy potem niemal zjednoczony świat nie wystąpił z taka mocą przeciwko totalitaryzmowi.Hitleryzm trwał ledwie lat kilkanaście.Sowietyzm trwa już ponad 100 lat i dalej dokarmiany jest tchórzliwymi przejawami ambiwalencji.
Hitleryzm zmieścił się miedzy Pirenejami a Uralem,z odrobina północnej Afryki.Komunistyczna zarazę zwalczać przyszło wszędzie,moze poza Australia i oboma biegunami,majac do tego niezliczonych wrogów wewnętrznych ukrywających się pod scoorvieniem umysłu zwanym socjalizmem z ludzka twarzą…
Nie bede oglądał Szeregowca Ryana,po raz 5-6…
Zostanę przy chwili zadumy…
Pozwolę sobie na mały wywód historyczny skoro właściwie nie ma odzewu
Prawdą jest że w tym lądowaniu nie chodziło właściwie o Hitlera i Niemcy a w gruncie rzeczy chodziło o Stalina żeby nie zawędrował tak daleko i by ochronić porozumienia z Teheranu i Jałty Co prawda wąchano się nad miejscem inwazji i możliwe że nie było by w ogóle lądowania w Normandii tylko na Bałkanach do czego skłaniał Churchill co zresztą okazało by się w dużej mierze zgubne w skutkach dla Aliantów Niemcy na Bałkanach okopali by się lepiej niż we Włoskich górach na Monte Casino robiąc z Aliantów marmoladę dlatego lepiej że historią potoczyła się tak a nie inaczej co paradoksalne do samej decyzji i porażki przyczynili się zresztą był to dopiero pierwszy przypadek kiedy to…Niemcy pomogli Aliantom w lądowaniu w Normandii i ich zwycięstwie wracając do pierwszego przypadku pomocy Niemców… konkretnie chodzi o zamach na Roosevelta na konferencji Wielkiej Trójki co miało rzekomo odwrócić losy wojny. i doprowadzić do rozpadu sojuszy Ameryki Anglii z ZSRR Stalin zręcznie wykorzystał ten fakt i zaprosił go do swojej ambasady tam przekonując go do otwarcia frontu w Normandii a nie na Bałkanach dlaczego z prostego powodu bo to zagroziło by rodzącej się hegemonii ZSRR w Europie Wschodniej Wielu do dziś się spiera jak to mogło zmienić historię i czy Polska mogła
uwolnić się wtedy z łap Stalina na to pytanie chyba nigdy nie otrzymamy odpowiedzi Warto wspomnieć o polskim wkładzie w te operacje i o naszym rodaku znakomitym szpiegu Romanie Czerniawskim który okantował Niemców wciskając im kit że front zostanie otwarty na Bałkanach co sprawiło ze Niemcy nie byli pewnie czy nastąpi ono na Bałakach czy na francuskiej plaży oraz o żołnierzach Stanisława Maczka którzy brali udział w desancie na plaże w Normandii Warto wspomnieć również o budowanych porów na morzu z betonu pływających czołgach oraz o kluczowym błędzie Hitlera który nie posłuchał Rommla o ustawieniu czołgów w strefie lądowania tylko kazał im czekać gdzie indziej a potem dopiero ruszyć do ataku oraz zaangażowaniu stacji BBC i pocztówek z Normandii które to zostały wykorzystane do analiz terenu francuskiego wybrzeża czy też ustawianiu gumowych czołgów,samolotów,ciężarówek i nawet tworzeniu fikcyjnych batalionów oraz dywizji
Od ponad 30 lat nie przypominam sobie rozmowy której przytaczanoby ten fakt ewentualności bałkańskiej…Czasem jak pomyślę,ile błędów byli w stanie popełniać Churchill na zmianę z Mongomerym to jeszcze mnie mrozi
Przy okazji, atak na plaże Omaha był kuriozalnym błędem!Z podobnych powodów bo umocnień niemieckich na klifowych wybrzeżach nie nadszarpnęły alianckie ostrzaly…Poszli w ciemno?
Poruszyłeś wątek dodatkowy który wraca jak bumerang przy byle okazji.
Stalin zdobył Berlin.I od tego momentu nie ma ZADNEGO sensu gadanie o oddawaniu zdobytego terenu przez komunistę.Tym bardziej takiego!To jakieś fantasmagorie na wzór “ruszenia na pomoc” Powstaniu Warszawskiemu snute przez ewidentnych idiotów którzy zapewne do dzisiaj nie zawracają sobie głowy istnieniem MAPY.
Kazda próba wyrwania stalinowskich zdobyczy po upadku rzeszy to wojna,jesli nie natychmiastowa to po krótkiej przerwie.I skutków tego dopiero, przewidziec nikt by nie potrafił…
Polskich wątków było więcej.Ja dopiero kilka lat temu,trafilem na serie ciekawych artykułów w Anglii na temat sił morskich biorących udział w lądowaniu.Polska była “reprezentowana"nie tylko przez okręty wojenne ale i przysposobione statki z floty handlowej.Lotnicy to osobna historia…O tym z kolei wiem od wuja który latał w RAF-ie na bombowcu…
Mozna chyba przyjąć ze Stalin"głosując” za Normandia przyczynił się do sukcesu Overlord.Oraz całego frontu zachodniego.Cena było szybsze zdobycie Berlina…Gdyby tak operacja Market Garden"poszła szybciej"może,MOZE byłaby szansa temu zapobiec…Ale to zupełnie zbędne teoretyzowanie.
Nasze położenie geograficzne zawsze nam ciążyło i to się chyba już nigdy w jakiś"plus" nie odmieni…
Nasze położenie geograficzne nie zawsze było “ciężarem”. Ten ciężar Rzeczypospolita sama sobie wypracowała, gdzieś tak od początku XVII wielu poczynając. Wazowie przez swą obłędną politykę wzmocnili dwóch sąsiadów, Prusy i Rosję. Do tego prowadzili wojny z dwoma potencjalnie naturalnymi sojusznikami, tj, ze Szwecją i Turcją. Z perspektywy czasu widać dokładnie te samobójcze poczynania. Do tego doszła polityka wewnętrzna. Wystarczyło niecałe 200 lat i państwo przestało istnieć. A kiedy się odrodziło, znalazło się w potrzasku między “przyjaciółmi”.
Tym tematem zainteresowałem sie po obejrzeniu Szeregowca Ryana. Scena desantu w Normandii do dzisiaj wbija w fotel.
Churchill może i na polityce się znał ale na wojnie już nie z kolei co do Montgomeryego wielu uważa że był kretynem na poziomie ruskich generałów
O wariancie bałkańskim widziałem u Wołoszańskiego w Sensacjach XX wieku oraz czasem przewija się gdzieś dyskusja na ten temat na jakiś forach no ale fakt rzadko się jakoś wspomina o tym w kontekście Normandii
???
Przeciez to nie logiczne…Baltyk wysechł wraz ze swoim znaczeniem?Śląsk stał sie piaskownicą przyjaciół?Hordy ze wschodu pokochaly Europę?Krzyżacy,Prusacy,Brandnburgia spały snem niedzwiedzim?
Moim zdaniem nigdy nie było z położenia żadnego plusu.Zawsze były z jakiejś strony kłopoty.A czasem z wszystkich…
Oczywiście ze w takich okolicznościach głupi władca to gwózdz do trumny.Ale nawet najlepsi władcy,nigdy nie usuneli zewnetrznych problemów.Bo ani Niemcy,ani Rosja,ani czescy ksiżęta,ani Szwedzi ani tym bardziej Tatarzy czy imperium osmanskie ani na chwile nie popuszczalo.Zawsze bylismy przeszkodą w dążeniach innych czy to na Wschód,czy to na Zachód,czy w kwestii Bałtyku
Czyżby omineły Cie lata 80?Sorry,nie mam pojecia nawet w przybliżeniu,ile wiosen sobie liczysz…
Wtedy to własnie kursowała aktywnie alternatywna nauka historii,w postaci książek i wszelkiej masci"bibuł".Nie zawsze odkrywano Amerykę ale przynajmniej znacząco poszerzano rozmaite wątki.Mnie kiedys o tym wspominal jeszcze ojciec gdy,z jakichś przyczyn toczono takie dyskusje przy urodzinowo imieninowych stołach Ojciec byl oficerem kampanii wrzesniowej ale tu chyba raczej trzeba wspomnieć ze lata 60-70 to były po prostu inne czasy…
Co do Monty’ego…Potworny zarozumialec z obsesja na punkcie własnej pozycji.Ruskie mialy zawsze swoje mieso armatnie.Brytyjczycy nigdy nie mieli takich ludzkich zasobów i tutaj kazdy bład,szczególnie mając lisa pustyni za przeciwnika,kosztowal krocie.
Jednak we wspomnieniach Maczka pada inne nazwisko absolutnego idioty wśród Angoli.Niestety,nie pamietam…
Anglia na kontynencie zmagala sie z wewnetrznym demonem tkwienia w w wojowaniu a’la I wojna światowa…Lub co gorsza,z milośnikami “szarży lekkiej brygady” rodem z wojny krymskiej…Dlatego uważam ze uratowało ich bycie wyspą,co odkrywcze bynamniej nie jest
No chyba nikt nie ma w Hollywood takiej swobody jak Spielberg…Ale powodzenie tej realizacji to moim zdaniem,bardziej zasluga Janusza Kamińskiego i jego zdjęć.
Montaż też wymiatał.
Niezbyt dobrze się czuję, więc nie chcę nadmiernie rozwijać tematu. Nadmienię tylko, że ani Tatarzy, ani Turcy nie byli zagrożeniem dla Rzeczypospolitej. To stereotypy. Zachodnia granica z Niemcami, to historycznie najdłużej bezpieczna granica dla Polski. Waśnie sąsiedzkie z Czechami w czasach pierwszych Piastów, też nie były zagrożeniem dla polskiej państwowości. Zatargi ze Szwedami o Inflanty. Szwedzi rónwież i z Rosją o te Inflanty walczyli. Było tu trzech chętnych, łącznie z Rzeczypospolitą. No właśnie, tu polityka Zygmunta Wazy była fatalna. Wojny toczyły się w całej Europie, wybuchając statystycznie, co 10 minut w w tych czasach.
Od zwycięstwa pod Grunwaldem zaczęło się największe zagrożenie z północy. Paradoks, nie? Wtedy jeszcze Moskwa prawie nie istniała. Już w kilka lat po zwycięstwie grunwaldzkim, kiedy wybuchły wojny husyckie, wiszący nad głową Zakon wiązał Jagielle ręce w odzyskaniu części Śląska i dostępu do Bałtyku, bo takie koniunktury mocno się zarysowały. Dodatkowo przeciwna husytom polityka Watykanu też swój udział w tym miała.
Jeszcze przez prawie dwa wieki od strony wschodniej była potężna obszarowo Litwa, która należała do Korony i nie było się czego obawiać. Wręcz przeciwnie. A władcy księstwa moskiewskiego wtedy mieli potężne problemy z Turkami i Tatarami. Panowanie, najpierw Iwana Srogiego, a później Groźnego nie przerwały tych problemów. To Polska była zagrożeniem dla Moskwy wówczas, co pokazały rządy Stefana Batorego, który nie pozwalał Iwanowi Groźnemu zbytnio fikać. Niestety, po przedwczesnej śmierci króla sytuacja zaczęła zmieniać się na przyszłą niekorzyść Polski. Zabrakło politycznego wizjonera, jakim był Stefan I.
Jak widać chciałem krótko naświetlić sytuację, ale tak się nie da.
Pobieżna znajomość historii prowadzi co powstawania takich stereotypowo - sienkiewiczowskich ogólników.
Jak napisałem, położenie geograficzne naszego państwa stało się przekleństwem po I wojnie światowej, gdzie z północy i z zachodu mieliśmy Niemcy, a ze wschodu czerwoną zarazę,
Można kontrargumentować, a rozbiory? Prawdę mówiąc to sama Rzeczypospolita obrała ten kierunek od początku XVII wieku. I tu dopiero jest co napisania w tym temacie. Takie skrótowe i fragmentaryczne traktowanie wiedzy historycznej niczego nie wyjaśnia. Po prostu, trzeba wiedzieć, co się działo.
Bałtyk, co prawda nie wysechł, ale za to zamarzł w 1562 roku.