Pisząc dla classic rocks,pomyślałem ze to moze sie spodobać szerszej publice bardziej niz to sie zazwyczaj dzieje
Al Stewart…Bylem kiedys jak ten Szkot…I po trosze jestem,jesli spojrzec na zdjecie.Wiele lat temu okladka plyty z 1972 roku,“Orange”,zwrocila moja uwage…Efekt byl taki ze do dzisiaj jest to moj ulubiony album Ala Stewarta…A to co gra Rick Wakeman na fortepianie,warte jest dobrego wina!
Al jest chyba dzisiaj jedynym muzykiem ktory tak konsekwentnie od lat,stara sie wplatac wielką historie do naszego malego swiata…
Z jego piosenek spoglądają na nas lwy z Traffalgar Square a takze te inne z okolic…Wersalu
Bywamy w Hiszpanii by przeniść sie nagle w czasy wojen o niepodległość…Ale to co mnie pociąga bardziej to ten ludzki pierwiastek,ten"ktoś" kto nie usiluje być najmądrzejszy a jedynie patrzy,widzi i spotyka…
Oto muzyczna,JEGO,pocztówka z Francji…Wondering why…In echoes through the lonely palace of Versailles…