Co zrobi ministerstwo sprawiedliiwości w tym przypadku?
Przyzna podział nagrody dla wszystkich, tym bardziej, że okradziony chce ugody, czy bezdomni degeneraci trafią wpierw za kratki, a później la dolce vita
Jak rozwiązać tę sprawę.
Pierwszy milion trzeba ukraść
Życie pisze zwariowane scenariusze.
Jakoś tak po stanie wojennym kupowałem w kiosku coś, przede mną klientowi wypadł jakiś kolorowy karteluszek. Podszedł człek wyglądający na menela, a denaturą waliło od niego niepomiernie. Podniósł tego papierka i okazało się, że to nieruszana zdrapka. Więc zdrapał i wygrał malucha czyli 126p. Co z tego wyszło dalej, to nie wiem, bo odszedłem z wielkim fochem na siebie, że mi się nie chciało schylić.
W Niemczech miałem kumpla hazardzistę. Zadzwonił do mnie, żebym po niego przyjechał do kasyna, bo jest zgrany. Nie mogłem zrobić tego z jakiegoś względu i wysłałem moim autem innego kolesia. I ten inny koleś pojechał po tego zgranego. Gdy wchodził do lokalu znalazł 20 centów -wartość jednej gry. No i zagrał tą jedną grę. Wyskoczyło mu premiowe 40 darmowych gier, a te mu zrobiły 350 euro. Szkoda, że nie widziałem miny tego przegranego, bo to był jego ciąg przerwany brakiem kasy. Ale gdy przybył gdzie mieszkaliśmy, zaszył się w swoim pokoju i nikt go nie widział do końca dnia następnego. A ten szczęśliwiec dał mi stówę, bo dzięki mnie się nagle wzbogacił.
Prawnie to są dwie sprawy. Karna i podatkowa (od wygranej jest naliczany podatek). Jedna na drugą nie może mieć wpływu, a poszkodowany może jedynie ugodzić się z własnym sumieniem.
Czy też proponowałby ugodę, jakby ze środków z jego karty bezdomni kupili bułki i pół kilo solonych śledzi, bo byli głodni
Wygrana jest wygraną. Była oferta, bezdomni z niej skorzystali i nie ma znaczenia, skąd wzięli środki, by w grę wejść.
Kradzież jest kradzieżą, która podlega karze wg zapisów kodeksu karnego.
Dla mnie sprawa jest prosta. Niech oni odsiedzą wyrok za kradzież karty, a po wyściu z więzienia niech oni się cieszą wygraną.
To skutek dotykowego płacenia kartą. Ale ja nie za bardzo wierzę w prawdę w tym artykule.
Płatność zbliżeniowa. NFC. Near Field Communication - komunikacja bliskiego zasięgu między modułem karty (smartfona), a terminalem płatniczym.
Dlaczego nie wierzysz?
Historia mogła być wymyślona przez pismaka dla poczytności, ale też rzeczywiście mogła się wydarzyć.
Kupili kradzioną kartą zdrapki za 50. Zbliżeniowo, bez podania PIN można zapłacić do jakiegoś limitu. Kwota 50 za zdrapki nie przekraczała tego limitu, więc towar otrzymali. I se zdrapali.
Ponowna próba zakupów tą samą metodą zakończyła się niepowodzeniem, bo chcąc pewnie uczcić wygraną, chcieli zrobić większe, przekraczające limit płatności zbliżeniowej zakupy. Nie znali PINu karty, więc towaru nie otrzymali. Podrapali się po głowach.
Za kradzież karty,co tam prawo przewiduje.Ja bym posłal do pierdla bo nienawidze złodzieji!
A co do wygranej…No cóż…Wygrać,wygrali.Oni a nie ktoś inny.
No bo przecież chyba nikt przy zdrowych zmysłach,nie będzie optował za przekazaniem nagrody właścicielowi karty
Co do ukarania za kradzież, to tutaj nie ma wątpliwości, muszą za to ponieść konsekwencje.
No i druga rzecz, bezpośrednio z pierwszej się biorąca, to jaki to ma dać innym przykład lub przestrogę, zwłaszcza, jeśli o innych złodziei by chodziło. Zniechęci do niszczenia mienia, okradając z czego się da, czy może zachęcą paradoksalnie. Oczywiście, to nie muszą być samochody rabowane, ale i domy, etc.
Później z walizkami pieniędzy wszyscy będą inwestowali w zdrapki… Bo jak co, pomimo kary, ich późniejsze życie będzie urządzone. Jednym słowem wygląda to jak pranie ukradzionyych pieniędzy, czy to karty czy gotówki.