Uuufff…! Iga wymęczyła zwycięstwo 3:6 6:4 6:4. Mecz marzenie, ale dziwny.
Arcydzieła tenisowe obu dziewczyn mieszały się z nieprawdopodybnymi błędami niewymuszonymi. Jasminka grała cudownie, jak iskra po korcie, fantastycznie przy siatce. Ale ona, ile jej meczy widziałem, ma tendencje do pudeł w pustą bramkę. I w tym pojedynku nierzadko zaskakiwała takimi pudłami. A Iga, nic jej dziś nie leżało. Widać było zmęczenie wczorajszym maratonem do 1 w nocy. Ale walczyła jak ranna lwica o młode. Nie naliczyłem autowych forhendów, miała sześć podwójniaków serwisowych i osiem asów.
Przegrywała swoje podania przy przewadze 40:0. A obok tego majstersztyki, Te winnery, strzały wzdłuż linii, po linii, minięcia. Niemożliwe odbiory. I obie tak na zmianę.
Mamy zatem 1:1 i zadecyduje debel. Iga jest, naprawdę zmęczona, Jasminka też. mam jednak obawy, Paolini jest świetną deblistką.
No cóż, poczekamy, zobaczymy. Za 20 minut się zacznie.
Pojawię się jutro, jak odeśpię tego debla.
Niebywale co się stało w deblu…Przy stanie 5:1,przegrać 6 gemów pod rząd???
Tenisowa wersja meczu Polska-Portugalia?
Znalazlem platny kanał z meczem ale zrezygnowałem…Jestem jeszcze w pracy.Widzialem w życiu jednak setki najrozmaitszych meczy tenisowych i nie przypominam sobie aby coś takiego wydarzyło się w absolutnie topowym spotkaniu,dwóch z mniej więcej 5-6 najlepszych kobiecych drużyn świata…
Tutaj musiała zaważyć klasa Sary Erani bo z zapisu online wynika ze Paolini psuła co się dało…Od Igi niczego nie wymagałam ale Kawa zagrała z pewnością gorzej niż z Czeszkami.
Wielki żal bo nie wyobrażam sobie lepszej sytuacji do kontynuowania walki…
I jeszcze przy 5:4 nasze miały 40:0 w I secie. Walczyły, ale Włoszki to aktualne mistrzynie olimpijskie. Paolini psuła ale świetnie grała Errani.
Iga robiła co mogła, ale Kawa, niestety, nie powtórzyła swej gry z Czaszkami.
Byłem pesymistą po wygranej Igi z Jasmine. Iga, naprawdę była zmęczona po maratonie, wyraźnie to widziałem. I moje obawy się spełniły. Na początku meczu bardzo dobrze to szło póki Iga miała zdrowie, ale pod koniec I seta z Igi zaczęło powietrze. A Kawa? No cóż, w tym spotkaniu była najsłabsza.
Zadecydowała gra Linnette z Bronzetti, przecież Magda jest 38 w topie, a Bronzetto 81. I co z tego? Przegrała mecz, który wypuściła z garści.
Wielki uznanie dla Igi, bo ciągnęła grę niesamowicie. Partnerka, jednak nie dostała temu. Po prostu, Kawa znalazła się w zbyt mocnym dla siebie towarzystwie po swojej i po przeciwnej stronie siatki.
Ale uwaga. Jeżeli w nadchodzącym sezonie Iga będzie tak podchodzić do walki i gdy wróci do swej dyspozycji, drżyjcie rywalki.
Brytyjki za burtą…I to za sprawą tych przedziwnych Słowaczek,o których,poza Sramkovą,nikt chyba nie słyszał,poza Słowacją…
Się narobiło…