Bojowa sarenka?

Mieliscie jakies zderzenie z “dzika przyroda” ktora glaskania nie lubi?

2 polubienia

Gdy byłem dzieckiem rodzice nas zabrali do ZOO w Oliwie i lama podeszła do płota, a ojciec ją pogłaskał i ona go obficie opluła.

Na przełomie lat 89-90 w Łebie zadomowiło się pokaźne stado dzików, przezimowały w mieście, a na wiosnę przybyło warchlaków, które chciały bawić się z ludźmi i dawały się brać na ręce. A lochy spokojnie na to patrzyły. No to i ja takiego warchlaczka sobie ponosiłem. Niestety, przed sezonem letnim pozbyto się sublokatorów ze względu na innych gości, tych, z których Łeba żyła i żyje nieźle nadal.

3 polubienia

Mnie kiedyś w zoo struś walnął dziobem. Skur.wysyn. A jak wiadomo to niemały ptak jest

Bo ty chłopiec do bicia jesteś.

2 polubienia

To i tak miales szczescie, ze tylko dziobem i nie rozwalil glowy.
Mialam okazje byc na strusiej farmie, poglaskac pisklaka sie nie dalo, bo piora ma niczym jez kolce, dopiero z wiekiem troche miękną. A od doroslych wolalam sie trzymac na strategiczne odleglosc, dziob jak dziob, ale nogi/lapy to lepiej niz kon i tez zakonczone czyms w rodzju kopyta nie jak u innych ptakow łapa z pazurami. A lwa i tygrysa poglaskalam - kolega weterynarz pracowal w ZOO i jak dzikie koty odrzuca kociaka, to przechodzi pod opieke ludzi, “na butelke” i sie zalapalam na nieformalna wizyte u maluchow.

2 polubienia

Wyjdź xd

1 polubienie

Sam se wyjdź, łachudro…

1 polubienie

Mam tam podejść gnoju?

1 polubienie

Sam jesteś gnój.

1 polubienie

Oj, bo Was bykiem poszczuje…
Co prawda kiedys z kolezanka zaprzyjaznilysmy sie z bykiem, biorac go za poczciwa jalowke, w Polsce, wiec zacnej rasy holenderskiej, nie hiszpanski toro bravo.

2 polubienia

Kiedy w roku olimpijskim 1984, w trakcie dość ostrej zimy i w trakcie igrzysk w Sarajewie,przebywalem na farmie w Puszczy Nadnoteckiej,zostalem zaatakowany przez…mlodego byczka.Rasa jakas mi blizej nieznana…Kolor sierści,ni to cegła,ni to barszcz zabielany… :wink:
Uskoczylem widzac ze nabiera rozpedu,za drzewo…I kiedy myslałem ze po zabawie,ten w chwile pozniej nawrócił i dawaj w moja strone na pelnym gazie!
To sie potem raz jeszcze powtórzyło a bylo o tyle ciekawe ze stalem sobie na wzniesieniu i nic nie robilem,wtedy jeszcze paląc papierosa…Na samo wspomnienie… slysze hiszpanską gitare i chóralne,“ollleeee”

4 polubienia

Nie bo ty.

1 polubienie

Mnie na wakacjach mały, ale szarżujący w mą stronę cielak “zmusił” do sforsowania płotu, którego przedtem nie umiałem przejść, bo był za wysoki. Lat wtedy miałem 7 albo 8. Co ciekawe, ale po tej akcji nadal nie mogłem przeleźć przez ten parkan, dopiero w następnym roku, gdy podrosłem, udało się bez cielaka.

3 polubienia

Myślę i myślę i tylko przypominam sobie, jak chciałam pogłaskać kozę, a ta mnie dziabnęła w pierś.

2 polubienia

A to akurat dokonale rozumiem z dosyć podobnych przyczyn.
Dzialo sie to w Kolobrzegu,nieopodal naszego domu wczasowego.Mialem wtedy tak samo,7 lat i…razem z kolegą,lubiłem napadac z kamieniami gniazda os.Jedno z nich bylo w olbrzymiej,zardzewiałej puszce sterczącej z ziemi.Po pierwszej,celnej salwie migiem zorientowaliśmy sie ze lotnictwo wroga za chwile nie da nam szans.A wiec w nogi!
Wyprzedzilem kolege na odcinku jakichs 70-80 metrow,co wczesniej nigdy mi sie nie udało! W konsekwencji to on został rażony przez wroga kilkukrotnie a ja tylko raz.Bylo pogotowie a dzieci,jak to dzieci,uznaly to za bohaterstwo :innocent:Tylko rodzice byli odmiennego zdania :rofl:

3 polubienia

W 83 poszedłem ze swą niespełna trzyletnią córeczką do delikatesów i po drodze spotkaliśmy sąsiada, z którym się zagadałem. W tym czasie furmanką na rejon zajechał rolnik z kartoflami, by je na osiedlu sprzedać. I wyprzągł, jak co roku konia. Bo on od lat w ziemniaki zaopatrywał rejon.

W pewnym momencie spostrzegłem, że moja latorośl znajduje się dokładnie pod brzuchem tej szkapy i podskakuje chcąc go po tym brzuchu pogłaskać. Mając obycie z końmi, bardzo spokojnie zrobiłem te 20 kroków w kierunku konia i było to chyba najdłużej trwające kroki w moim życiu. Zabrałem ją stamtąd i odetchnąłem. Prawdę mówiąc, to było wyjątkowo spokojne zwierzę, które skubiąc trawę zdawało się w ogóle nie zauważać niczego. Zero rekacji ze strony konia.

Tymczasem przyszedł bauer i powiedział; - panie, jak mam tyle tego drobiazgu, że koń jest przyzwyczajony. On dzieciom krzywdy nie zrobi.

3 polubienia

to się je nie głaska

1 polubienie

Cóż sarny mają prawo do samoobrony

1 polubienie

Jenot zaplątał mi się w koła w rowerze znienacka i niespodziewanie zza skarpy, a za mną ciężarówka. Rowerem tylko bączka zakręciłem, tylne koło to było, ale złamane, upadłem twarz zakrywając rękami, ale i tak wszystkie kończyny krwawiły, i moja konstrukcja mnie bolała dobre 14 dni, siniaki zlazły szybciej, a ubranie podarte, upadłem głową prosto pod koło ciężarówki, kierowca super wyhamował 15 cm ode mnie, pomógł się zebrać na pobocze, nogi z waty, w głowie huczy, po ok. 15 minutach doszłem do siebie i poszedłem pieszo do pracy, a rower zakluczyłem linką do drzewa, mistrzowi powiedziałem co się stało, i szef zawiózł osobiście na SOR - założyli plasterki i pobadali - lekki wstrząs mózgu i dzień wolnego, szef dołożył kolejny dzień wolny - w sumie 2 dni usprawiedliwione, i sprawę zgłosił w nadleśnictwie bo on też i myśliwy czynny. Po 3 dniach wkopali tablice że teren leśny z ograniczeniem prędkości do 25 km/h na odcinku 12 km. Widząc że będę przejeżdżał obok lasu to zwolniłem przed czasem a i tak mnie boleśnie trafiło. A jenot hm - podobnie jak ja też się trząsł dobre ok 5 minut wpatrując się we mnie, i szczekał pewnie z bólu i przeklinał dzień że mnie spotkał, na oko futro nie podarte ale włos był szorstki i sztywny i nie kulał, odszedł bez pośpiechu gdzieś tam w las kręcąc głową. Po tym wypadku który nagłośniło radio regionalne zgłosiły się osoby podobno bardziej poszkodowane po odszkodowanie, auta wyglądały jak po czołowym dzwonie z czołgiem

Głaskane zwierzęta przez człowieka są póżniej odrzucane / zagryzne, zadziobane / przez jego rodziców i resztę w stadzie. Jeśli to małe / młode to samotnie umiera bo samo jeszcze nie wie jak zdobyć pokarm itd.

1 polubienie