A może wszystko wam jedno? Wielokrotnie srałem i sikałem w fatalnych warunkach. Nierzadko w krzakach jednakże cenie sobie czystość, obecność papieru oraz szczotki.
Rzadko oddaję stolec poza domem. Raz musiałem w szkole i do dziś mam traumę
Zamknąć sie nie można było, brak papieru, ziomale jarający tuż za drzwiami. I ta je.bana przestrzeń między sufitem i drzwiami…
Współczuję tym którzy mają wc i łazienkę razem.
Wc to azyl. Tam w spokoju puścisz bąka, wypalisz skręta, zwalisz konia, ogarniesz ściągę, uwolnisz pęcherz od nadmiaru piwa, opróżnisz dolny odcinek jelita grubego z mas kałowych oraz żołądek z treści których sobie nie życzy.
WC to symbol postępu.
Niedawno sobie wymieniłem pełnoletnią muszelkę na nową z automatycznie opuszczaną klapą, tak przy okazji przeglądu stanu kanalizy i wody - małe unowocześnione poprawki
Śmierdzący temat, jednak dochodowy bo recykling to oszczędności, bez wody życie jest utrudnione, ale woda do prania, umycia czy kąpieli, po uzdatnieniu II klasa
@Devil Nie znoszę toalet, które się nie zamykają i które nie mają zwykłych ścian tylko jakieś prowizoryczne przepierzenia. Poza domem najlepsze okazują się toalety dla niepełnosprawnych: osobne zamykane pomieszczenia, z lustrem i umywalką… Dobrze że w centrach handlowych są kibelki w których gra muzyka, która co nieco zagłusza. Nie ma jednak jak toaleta w domu (pod warunkiem że nie próbują się do niej dostać dzieci, które akurat wtedy kiedy chcesz spokojnie poczytać walą w drzwi “bo tak bardzo im się chce siusiu, teraz już,mod razu”