Obok - duże drzewo - Anny
ma je ktoś do swojej panny…
To nie dieta. Hormony.
A to co sie odlozylo ciezko stracic.
przy wiąz anie
Specjalnie mi to robisz, żebym pożółkła z zazdrości
Co byś wprawy nabierała.
Jak na razie, to wprawa dotyczy tylko rozwiązywania. Jestem za głupia na układanie
Ja na wiele rzeczy jestem za głupi.
Mi tam się, jednak wydaje, że ludzie mają jednak zazwyczaj praktycznie jakieś cykle - oczywiście mogą się one nieznacznie różnić
Cykliści mają cykle…
Roznia sie i to bardzo znacznie. A z tym rytmem jedzenia? Kolezanka po powrocie z rocznego pobytu w USA juz rytm snu wyrownala, ale jeszcze dobre pol roku po nocy pustoszyla lodowke, a w dzien prawie nie jadla. Miala tak cos 8 godzin roznicy - w koncu sie wkurzyla i sie porzadnie upila. Amerykanskie bakterie trawienne ninawykle do czystej wyzdychaly i zrobily miejsce dla polskich.
Jestem nocnym markiem, od dziecka mam skłonność do siedzenia po nocy, najbardziej efektywnej pracy po południu i wieczorem, wstawania najlepiej tak ok.8-9, rano nie nadaję się do niczego oprócz czynności automatycznych, ale faktycznie, ciężko się w ten sposób funkcjonuje w społeczeństwie, więc ja się przestawiłam, na ile się da, na typ poranny, ale w 100% się nie da (dało się np.wypracować chodzenie spać wcześniej, żeby niepotrzebnie nie tracić na czasie snu i zdolność do trochę większej ilości rzeczy wcześnie rano-i to także na podstawie rzeczy proponowanych przez tę panią, więc ja jej nawet wierzę ). I lepiej mi się funkcjonuje teraz, kiedy mam zwykle na 10.30 lub 11, bo nawet, jak wstanę sobie w miarę wcześnie, to mam czas się ogarnąć z życiem do tej pory.
Niue,nie wlacze tego…Znowu jakas “odkrywcza” laska ktora wie lepiej.
Jestem nocnym markiem i nie czuje sie z niczego okradzony.Wrecz przeciwnie!
Jestem nocnym markiem! Od dziecka w wieku szkolnym najlepiej wiedza wchodziła mi w godzinach wieczornych - o co zawsze miałam awantury w domu. Rano na pierwszych lekcjach nawet notatko przychodziły mi z trudem. Odżyłam na studiach. Zajęcia najwcześniej na 10-tą. Niektóre wykłady kończyły się po 19-tej. Wtedy wracałam do domu i miałam chęć brać się za naukę, bo zdążę się spokojnie wyspać. To był najlepszy okres w moim życiu.
Wiadomo, że problemy rodzinne, zdrowotne, czy inne nie pozwalają ludziom spać. Ale ja będąc zdrową i nie mającą specjalnych problemów nie zasnę przed 1-szą w nocy. I jak tu wtedy wstać do roboty na 7-mą?
Szkoła w mojej wsi zaczyna lekcje o 7.30, autobus przywozi dzieciaki (w tym przedszkolaki) o godz siódmej. Takie dziecko musi jeszcze dojść na przystanek. O której wstaje? Ok 6-tej. Myślicie, że w nocy je śniadanie? A jeśli pierwszą lekcją jest matematyka? Nawet normalne dzieci nie są w stanie w pełni pracować umysłowo.
Dobra, moi znajomi od dawna wiedzą, że w dni wolne nie wolno do mnie dzwonić przed 10-tą