Pomijając sprawe adopcji przez pary jednoplciowe, bo to na razie sprawa do dalszego testowania, ale z dotychczasowych doświadczeń wynika, że przeciwwskazań raczej nie ma, problemów nie więcej niż przy pozostałych typach adopcji czy rodzinach patchworkowych.
Ale co na to szef minista(nta)? Tato adoptowanych dzieci?
Kolega @GumowaFoka chyba zaraz się po głupocie tego pana powyżej przejedzie. Z Kopacz i dinozaurów wszak się rechotał
Minister “edukacji” od miliardów lat. Może nawet od ponad 14 miliardów?
Ale w sumie to PISowski standard. Rodzic to ten co spłodzi, a potem chla za pińcet plus, a nie ten co zaadoptuje i wykształci.
Spłodzić dziecko to nie problem, jeśli nie ma się wiedzy jak to dziecko wychować nie licząc kosztów. Prawdziwego faceta poznaje się jak kończy / prowadzi dziecko do pełnoletności zapewniając mu szczęśliwe i bezpieczne życie /, a nie jak zaczyna / dawca spermy i alimenty /. Nie każdy się nadaje na rodzica. Nadarmo dzieci nie jeżdżą do dziadków