Właśnie zdałem sobie sprawę że to ta,piosenka ABBY
Oj tak, wzrusza. Oni jednak byli mistrzami w budowaniu nastrojów i emocji za pomocą zarówno melodii jak i tekstu.
I don’t wanna talk…
I pozamiatane…Wystarczy spojrzeć…
Jaki cholerny magnes w tym jest…
I to niesamowite wykonanie. Lubię czasem posłuchać tego zespołu, ale moje muzyczne wzruszenia biorą się z innych kierunków muzycznych.
Ostatnio posłuchałem sobie Roty i Wróć Jasieńku, nie spodziewałem się tak wielkiej emocji, która mną targnęła podczas słuchania. Aż mnie oczy “zaswędziały”…
Mnie też!
A pamiętam jak to moja ulubiona koleżanka forumowa,do nocnych dyskursów [krewka zośka] wręcz nie znosiła zespołu
O serio? Tez z nią często gadałem, ale tego tematu akurat nie poruszalismy.
To raczej przypadkowo wyszło.Chyba puściłem Intermezzo No.1,akurat nie śpiewane…Czy może jakaś sylwestrowa okazja…Nie pamiętam.
Ale pamietam jak bardzo mnie wtedy zaskoczyła.
Noooo, Intermezzo, to bardzo nietypowy dla ABBY utwór. Mało kto usłyszawszy go przypisze do tego zespołu.
Aby niewtajemniczeni mięli pojęcie
Chyba od tego sie ta rozmowa zaczęła ale na 100 procent pewności nie mam…
Nie ABBA to ogolnie nie moje dźwięki. Widac ciezkie dziecinstwo mialam z tym jako tlem mzycznym?wzrusza mnie?
Tak jak wiele tego typu muzyki.
The Doors Riders on the Storm i Skorpion z Wind of Change, ale to drugie ze względów osobistych lata pozniej po nagraniu. No i dodam z mojego podwórka
Też to lubię.
Justin Hayward i John Lodge czyli Blue Jays…Dwaj frontmani grupy The Moody Blues,nagrali zupęlnie niespodziewanie,w 1975 roku,cudowny album!
Wszystko tu jest baśniowe.Od okładki po aranżacje z wręcz bizantyjskim rozmachem,których nie powstydziłby i ksiądz Vivaldi…
Tylko jedno pozostaje bardzo ludzkie.Teksty,pełne liryzmu,czasem smutku ale czasem i pełne nadziei.Jak chyba przede wszystkim ten…Maybe…Przedostatni utwór na płycie.
Bardzo przypomina inną kompozycje Moodies,“Isn’t Life Strange”
I do tego ten sam rodzaj refleksji…
Zaczynają mnie wzruszać niektóre moje wspomnienia. I wczoraj tak było, gdy po raz trzeci poprawiałem krzyżówkę co ją w konkursie kolegi @benasek wystawiałem. I w którymś momencie stanęła mi przed oczami jak żywa pewna scenka z mojego rodzinnego życia. Z malutkimi córeczkami i żoną. Zrobiło mi się wilgotno pod powiekami.
Moja córka przyszła na świat 18 grudnia…
Ilekroć w domu postawie i oświetlę choinkę,wraca do mnie ta chwila…Kilka chwil, gdy z małą na rękach,po raz pierwszy podeszliśmy do tych światełek.I jej szeroko otwarte oczy
Spełnienie
Przestań, bo mnie zaraz takie coś łzawienie powoduje.
A ja,mimo wszystko,lubie ten rodzaj wzruszeń.Byle w spokoju,bez pośpiechu…
Nie dziwię się, każdy przyzwoity człowiek to lubi. Tylko, czasem ten nadmiar tego wzruszenia…
A czy mamy dzisiaj czas na nadmiar?
Ja widzę to raczej odwrotnie.Brak mi tego czasu…Zresztą…Z tego co widzę to ja i tak sobie niezle radzę
Pojdziesz na emeryture to dopiero zacznie Ci czasu brakowac…tyle zaległości.