mniej więcej trzy lata temu posadzone zostały u mnie w sadzie dwa drzewa jabłoni, tak by było dla rodziny. Posadzone i rosły sobie. Nic nie sypałam pod nie nawozów i niczym nie opryskiwałam poza środkiem na mszyce.
Sąsiad przez płot ma sad jabłkowy i taki sam gatunek jabłek, rosną na takiej samej ziemi tyle, że trzy metry dalej i są u niego duże, takie jakie znamy z sklepów.
Moje widać na zdjęciu 7 szt mam w dłoni. ale są pyszne i słodkie, choć mniejszych jabłek nigdy nie widziałam i nie jadłam.
Za rok chyba będą wielkości borówki
Przy okazji pokażę wam mojego piesełka, który bardzo nie lubi, gdy robi mu się zdjęcia. Głowa w bok to nie przypadek.
Żeby uzyskać zadowalające plony z drzew jabłoni szczepionych na karłowatych podkładkach, jak to ma miejsce w zdecydowanej większości przypadków obecnie, trzeba drzewo odpowiednie pielęgnować. Wiosną należy prześwietlać, czyli wycinać zbędne pędy. Wówczas oczywiście zredukuje się ilość jabłek na całym drzewie, ale za to będą większe.
Przycięte trochę były drzewka. Zastanawiam się czy wiosną kwiatków trochę nie przerwać, by było mniej. Teraz drzewo było oblepione malutkimi jabłkami, ale wielkość miały orzecha włoskiego.
Ciąć drzewka trzeba naprawdę mocno. Podkłady karłowate, na jakich są teraz szczepione drzewa, nie są tak wydajne, żeby dostarczyć składników do tak wielu owoców. Przerywanie kwiatów przyniesie jakieś efekty, ale pozbycie się zbędnych pędów da o wiele lepsze efekty.
Istotna tez jest pohoda w trakcie kwitjiej8a drzew.
Gdy pszczolki wkwiatachj nie pobzykaja,owocow nie bedzie.
Towniez fhlodne dni w okredie zawiazywania sie owocow,jest istotny.
Nasze drzewko ma już sporo lat i też daje owoce tej wielkości. W dodatku wszystkie mają plamy(niczym go nie pryskamy ani nie nawozimy). W ostatnim sezonie nie zjedlismy chyba ani jednego.
Ale spokojnie, nic się nie marnuje, bo drzewo regularnie napadają stada papaug kakadu i sobie na nim ucztują
Ok. Przytnę porządnie. Widzę, że sąsiad zawsze przycina jakoś w styczniu swój sad.
Zapytam go w sumie o te jabłonie.
Jest pomocnym sąsiadem i coś mi doradzi, byle by tylko nie ładować w to drzewo chemii.
Wy tam macie zupełnie inne problemy z uprawami niż my w Polsce -tak myślę.
Ja biorę do jedzenia nawet parszywki, byle by robali w owocach nie było, bo mięsnych jabłek to już nie chcę.
Widziałam kiedyś w zoo jak papuga obrała sobie pomidora ze skóry. Precyzja z jaką to zrobiła mnie zaskoczyła. Wbew pozorom one dobrze sobie manualnie radzą.