W Lądku-Zdroju pękła tama i mają też powódź
Na Dolnym Śląsku i w opolskim jest najgorzej
Cały region ma problem Rumunia Słowacja czy Czechy a nawet Austria czy Słowenia
W Kotlinie Kłockiej spadło tyle wody co w pół roku
Kolego, powodzie wyglądają wszędzie podobnie.
A ludzki upór do wracania w stare miejsca jak minie kataklizm nie zna przeszkód.
U mnie znowu pada. Woda ulicami nie płynie, ale podtopienia typu bagienka juz są.
No cóż, miasto powstało nad kilkunastoma rzeczkami/ strumieniami i terenie bagiennym.
Zawalilo się troche starych dachów i bardzo wiekowy nieduży wiadukt, który o remont wolal jeszcze za komny.
Jak powodz ma byc fajna?
Takie ulewy, że całe miejcowosci sa odcinane od świata, a rzeki potrafią wypłukać zawartosc domów, na świecie rzadkie nie sa.
Tu nastąpiło uderzenie na terenie gesto zamieszkanym, bo również Czechy czy Austria demograficzną pustynią nie są. I opady obfite.
W przypadku takich deszczy nie daje sie ocenić ile tego spadnie, mozna tylko powiedzieć dużo lub bardzo dużo…
Woda opadnie, przyjdzie czas na liczenie strat i zaplanowanie zabezpieczeń, bo lepiej nie bedzie.
Pogoda jest coraz mniej przewidywalna.
Nie że fajna ale zastanawiam się czy u mnie też będzie xd
Zalezy gdzie mieszkasz.
Tego typu soczewki wilgotnego powietrza maja “zwyczaj” powodowac opady bardzo inensywne, ale na ograniczonej powierzchni. (inna sprawa, że tu objęło dużo - bo czesc Austrii, Czechy i poludniowa część Polski) a potem w wersji nieco opslabionej wędrować dalej, z czasem juz tylko jako zachmurzenie.
To zdaje się maszeruje na wschód.
Ponoć po Włochy sięgało oraz Słowenie
Niespecjalnie śledziłam zasięg, ale fala takich ulew to zaczela sie jeszcze pod koniec sierpnia nad Hiszpanią, przekroczyła Pireneje i poszla nad Europę Środkową.
Straszny widok!
Ja niestety mieszkam w tej gorszej Polsce (ktoś mi tu kiedyś literami tę “gorszość” wytykał, ale nie pamiętam kto, bo nie jestem pamiętliwa). Nic u nas nie ma. Podtopień też nie
Pamiętam niegdysiejszą powódź wrocławską. Znajomych Wrocławian (rodzinę z małym dzieckiem) gościliśmy na czas powodzi u siebie. Nic im się w ich budynek (Kszyki) nie stało, ale z dzieciakiem nie chcieli ryzykować, żeby siedzieć i sprawdzać czy ich też zaleje.
Może już czas, by pomyśleć o tym, żeby nie odbudowywać się w notorycznie zalewanych miejscach, tylko w jakichś innych?
To niestety jakas skaza na mysleniu ludzkosci. Nie tylko powodzi dotyczy.
A dlaczego polnocno wschodnia Polska ma byc zła? Piękna okolica przecież.
Jakbym miała zamieszkać to propozycja godna przemyślenia
Okonku…zamieszkać?
Powietrze czyściutkie , niebo bardzo błękitne z białymi chmurkami (a nie szare jak gdzieniegdzie). Dookoła lasy i jeziora, a tam, gdzie ich nie ma - łąki i pola. W samym mieście też zielono. Fajnie jest. Zamieszkaj.
Łatwo powiedzieć … nie zawsze się tak da. W sumie to mało kogo stać, żeby rzucić wszystko i od nowa zacząć egzystować w nowym miejscu. Paradoksalnie w większości przypadków taniej może wyjść odbudowanie się po dwóch powodziach, niż zaczynać od nowa gdzieś indziej.