-Kiedyś zachwycałem się książką,może nie za bardzo ambitną ale ciekawą “Malarz szyldów” - Narayan R. K. (Narayan Razipuram Krishnaswami Ayyar).Po paru latach przewertowałem i już nie zachwycała.Do trzech razy sztuka.W wolnej chwili ponownie zerknę.
-Druga pozycja to “Lalka”.Serial był genialnie zrobiony.Była też starsza wersja filmowa.Zauważyłem,że wypowiedzi Wokulskiego nieznacznie różnią się w obu ekranizacjach.Szkoda,że nie pamiętam dokładnie książki,a tak dokładnie ją w szkole przerabiałem.Trzeba będzie poczytać ale nie pamiętam gdzie ją mam lecz może znajdę.Swoją drogą główny bohater miał,coś mi się wydaje niektóre dość kontrowersyjne poglądy na życie - choć przedstawiany jest raczej pozytywnie …no i to jego wzbogacenie się na wojnie…Nic nie jest czarne i białe.
Lalkę całkiem niedawno przesłuchałem w formie audiobooka … Potem ponownie obejrzałem film.
Współczułem Warszawie płacenia w rublach i kontaktu z rosyjskim “mirem”…
Lalka zdecydowanie ksiazka.
@benasek carski mir niewiele sie zmienił w stosunku do obecnego, ale rubelki zacniejsze mieli, złote.
Nie wiem, mam taką stertę książek do przeczytania, że powtórek na razie raczej nie przewiduję.
A audiobooki to zdecydowanie nie moje. Jakoś działają na mnie usypiajaco.
Jak niewiele się zmienił?
Wtedy za pajacowanie ruskom można było przy odrobinie szczęścia dostać porządny wpier…l a w bonusie wakacje do końca życia w okolicy Jakucka.
Nie popadajmy w paranoję, że dziś ma rusek u nas sporo do rządzenia. Że część polityków to .ebile, to już inna sprawa.
Ja piszę ogolnie o systemie, granice się zmienily, to w Warszawie? Homo sovieticus wyhodowany na carskim podłożu usiłują dalej rządzić.
Na szczescie ze skutkiem zblizonym do siły nabywczej rubla. I oby tak dalej.
A co do jakiejś Workuty? Wystarczyl Radom i Przytuły, zeby kolesie wymiękli.
Już takiego come backu dokonałem,w zeszłym roku…Przeczytałem po kolei, wszystkie mi dostępne powieści Francisa Clifforda i o ile pamietam,wzmiankowalem tu o tym…
Oczywiście nic nie może się równać z “pierwszym razem” ale Clifford już na zawsze pozostanie jednym z moich ulubionych pisarzy.
Od ok. 30 lat, co sakis czas, powracam do powieści Dickensa.I to tez się nie zmieni
Jednak w planach na obecny rok, mam chyba tylko rzeczy dotąd nieczytane.Chyba bo nie planuje zbyt dokładnie ani nie jestem w tym zbyt konsekwentny…
Zostało naukowo udowodnione, że zapamiętujemy średnio o około 20% więcej treści słuchanych, w porównaniu z tymi czytanymi.
Zależy od rodzaju pamięci.
Mi jak to mówią jednym uchem wlatuje, drugim wylatuje…
A jak ktoś za dużo gada to robie sie autystyczna. Czyli siadam na uszach i czekam az przestanie.
Audiobuki też mi wlatują i wylatują.Czytanie wzmaga wyobraźnię.Problemem może być wcześniej oglądany film/serial-cóż ta wyobraźnia biedna ma robić…trochę ładuje nam do głowy scen filmowych.
Audiobook wymaga wiekszego skupienia. Gdy czytam normalnie to cały sie wyłączam.
Weź se streszczenie
Aaa…Przypomniało mi się
“Londyn 1967”,Piotra Szaroty.Książka wręcz genialna,opisująca 12 miesięcy,chyba najważniejszych w XX wieku,z życia tego niesłychanego miasta.Wszystko o ówczesnej kulturze,kontrkulturze i postaciach związanych z głównymi nurtami…
Przy okazji przypomniałem sobie by spróbować znalezć tegoż autora,pracę z 2008 roku,pod zabawnym ale i ciekawym tytułem"Od skarpetek Tyrmanda do krawata Leppera.Psychologia stroju dla średnio zaawansowanych".Coś mi mówi że"tam się dzieje"
Podobno Wojna i pokój jest dobra na cierpliwość i zrozumienie realiów, w jakich się znaleźliśmy
Ojej, najlepiej w orgyginale. Rosyjski odrdzewić, będzie jak znalazł
O nie! Nigdy nie miąłem cierpliwości do czytania tych bukw!
Bo to trzeba od dziecinstwa trenowac
Od 5 klasy podstawówki nam to do głów wbijali!
…a i tak się potem myli, jak się człowiek uczy ukraińskiego albo innego z tym alfabetem …
Mi znacznie wczesniej. W domu ciotecznej babki bylo sporo ksiazek pisanych cyrylica, a w TPPR mieli duzo slicznych, tanich ksiazeczek dla dzieci, to mialam tego w domu od czorta.
Ale do nauczycielek rosyjskiego w szkole? Pech totalny.
Jak nie żona I sekretarza ze Zgierza czy innej dziury to Ukrainka, ktora nigdy akcentu się nie pozbyła.
Miałem świetną nauczycielkę rosyjskiego w podstawowce.Pamiętam jak raz przyszła i zapytała czy ktoś może ją poczęstować papierosem bo swoich zapomniała.Palący się rzucili niepewnie ale jednak aby wspomóc potrzebującą.Ona wybrała jakiś gatunek co jej odpowiadał i podziękowała.
Ciągle opowiadała nam,że nienawidzi Związku Radzieckiego ale uwielbia ten język.Oczywiście na każdej lekcji kilka politycznych kawałów rzucała.To była komuna i pełno donosicieli a się nie obawiała kapusiów.