Wstyd wam za takie osoby? ( chodzi o osoby znajome, takie z którymi musicie ( albo chcecie) spędzać czas… np. w pracy, po pracy.
Zwracacie im uwagę? Urywacie kontakt…? Jeśli czujecie z nimi bluesa, to utrzymujecie kontakty…? A jeśli nie… to zrywacie? Przeszkadzają wam cudze wulgaryzmy? Czy jakieś słowa wulgarne są dopuszczalne ( np. słowo kur…a ), a inne nie? (np.spier…j poje ie)? Czy okazjonalne przeklnięcie przełkniecie? (takie raz, dwa razy na na dzień) ale to, co 4 zdanie to już nie?
Nie przepadam za kobietami sypiacymi coorvami bez ładu i składu.Ale poza tym…Troche to zalezy od kontekstu.
Czasem to tylko podkreślenie,pewien rodzaj ekspresji i jako takie coś,faktycznie ułatwia niekiedy zrozumienie.
Krotko mowiac,zalezy w czyich ustach.Ale dramatu z tego nie robie.
Jeżeli ktoś to robi w ten sposób, co ja, nie przeszkadza mi.
Ale, gdy ktoś bluzga w normalnej rozmowie na każdy temat, nie lubię, oj nie lubię. Najpierw zwracam uwagę, a jak nie pomaga, rezygnuję z dalszej rozmowy.
zalosne
klac potrafie w kilku jezykach
mam kolezanke nauczycielke nie wiem po co to robi, ale trzeba bylo w nia wlac flaszke jasia wedrowniczka, zeby zaczela mowic poprawna polszczyzna a nie jezykiem z rynsztoka .
@humoreska Jeśli od czasu do czasu jakieś niecenzuralne słowo padnie, nie robię tragedii. Znajomi z trzech kolejnych “zakładów pracy” klęli jak szewcy trzeb by więc zmienić pracę albo wszystkich współpracowników Tak, sporo zależy od kontekstu, najgorzej jeśli ktoś ma ubogie słownictwo i używa słów na k i h jako przerywników niezależnie od sytuacji i nastroju wtedy to robi się męczące.
Sam nie mam zwyczaju używać.
Nie akceptuję jak się w moim towarzystwie sypie mięsem. Zupełnie nie rozumiem kiedy takiego języka używają młode dziewczątka (chciałem napisać “niewinne” ale to by dopiero zabrzmiało śmiesznie).
Bardzo rzadko zwracam takim ludziom uwagę. Z doświadczenia wiem że to jest bezcelowe a i tak moja postawa jest uznawana za nieżyciową.
To zależy JAK to robią. Chodzi o okoliczności, częstotliwość i znajomość ze słuchaczami (rozmówcami). Potrafi mnie odrzucić obca osoba, która sobie “rzuci” raz a dobrze w rzestrzeń natomiast po wyborach obie (z sąsiadką) sobie ulżyłyśmy w rozmowie…
Sam nieświadomie nie używam wulgaryzmów. Zdarza mi się czasem siarczyście przekląć w momentach większego zdenerwowania, lub gdy opowiadana historia czy dowcip lepiej pointuje się przy użyciu wulgaryzmu, czy też w konwersacji z inną osobą w celach humorystycznych, nigdy w celach ubliżenia. U innych toleruję wulgaryzmy, o ile nie używane są w przesadnej ilości i w sposób kontrolowany. Natomiast mimowolne używanie przekleństw, zwłaszcza takie częściej niż przecinków w zdaniu, uważam za kalectwo językowe, a u niektórych to wręcz swego rodzaju upośledzenie umysłowe. Takich osób nie lubię i unikam.
Przeczytałaś moje zdanie=ALERGIA NA WULGARYZMY…
Uważam,ze tak zostali wychowani,w ich domach słychać było TE SŁOWA i uznali je za najnormalniejsze codzienne słownictwo.
Wiem,że bez względu na zwracane im uwagi, dalej będą tak mówić.
Mnie to razi i przeszkadza w odbiorze od zawsze.
Kontaktów nie urywam,a co najlepsze,gdy ktoś użyje wulgaryzmu w obcym języku to jakby mniej mnie to irytowało.
ZABAWNE!!