Albo chociażby z okazji Świąt?
Odkąd wróciliśmy z wakacji 8 lutego to raczej nic. Na wakacjach za to jedliśmy naleśniki z mąki gryczanej, bardzo smaczne.
Ale za to po raz pierwszy w życiu miałem czas na robienie nalewek. Zrobiłem nalewkę z żurawiny, z czarnej porzeczki, wiśniówkę, dwa rodzaje ratafii i muszę przyznać wszystko wyszło wyśmienite. Za kilka dni będę robił drugą turę żurawinowej. Mniam.
Jadłam wyjątkowo dobry sernik pomarańczowy, nigdy wcześniej mój mąż takiego nie robił.
Podobnie z rybami na wiele sposobów.
Z takich dziwactw to latem byliśmy na lodach i próbowalam różnych tworów.
Nietypowego nic. Teraz to święta ma się cały rok.
Może ta pomarańcza przypadkiem do sera wpadła?
nietypowego? mialam po tym cholenym lockdown okazje zjesc cos co bylo zrobione a nie musialam gotowac
a gotowac lubie
Nic to oryginalnego ale po raz pierwszy sam ugotowałem zupę grzybową na kolację wigilijną. Pewną niespodziankę sprawiła mi ilość tej zupy która mi się zrobiła. Jadłem przez trzy święta i jeszcze mam słoik z dwiema porcjami. Ale zupka jest bardzo jadalna.
Do grzybowej się zabrałem bo przez trzy lata nie zdołałem jako tako jadalnego barszczu ugotować. Taki ze mnie mistrz kuchni.
kulinarnie to sie wyspalam
W lutym bylem we Włoszech i wtedy jadlem jak dziki jakies kombinacje szynki,makaronu i sosów serowych…Raz podawane w miseczkach,innym razem na talerzach…I zawsze bralem sobie do tego lokalne czerwone wino…
Tam mozna zyc i nie myslec o niczym.Wystarczy jedzenie,pogoda i wino…
Wiesz co najbardziej mi smakowało w Italii? Te cienkie pizze na wagę Zdarzało się wejść do pizzerii i zamówić paseczek każdej pizzy jaką mieli. A teraz niespodzianka - z tych wszystkich pizzerii najbardziej smakowała nam pizza w pizzerii prowadzonej przez… Afgańczyka
No, jeszcze Gelato, ale to zawsze we włoszech jest najlepsze
Jest w Bolonii taka ulica…Ciagnie sie az po sam centralny plac i co kilkadziesiat metrów,te male okna z pizzami
Tez bralem po jednym liściu lub po dwóch bo oprzec sie tym zapachom nie sposób…
Akurat nie w tym miejscu ale wybralem to zdjecie bo to idealna sceneria dla takich mikro pizzerni.Pod filarami…
He he he, te rowerki wyglądają tak, jakby włoscy Hells Angels się zjechali
Bylem tam przez dwa tygodnie,kazdego dnia…I nigdy nie widzialem wlascicieli
Natomiast ci na skuterach,sa wszedzie o kazdej porze dnia i nocy
Wiem, zrobiliśmy ten błąd, że pierwszego dnia pojechaliśmy samochodem praktycznie pod Plas Świętego Piotra, na lewo od Bazyliki jest duży parking piętrowy. Droga przez mękę, gorsza jazda i wymagająca więcej uwagi niż w NYC
Po tym doświadczeniu dojeżdżaliśmy do końcowej stacji metra i jechaliśmy do Rzymu komunikacją. Niestety byliśmy tylko przez 7 dni, więc zwiedziliśmy tylko Rzym i Ostię.
Ale mowisz o Rzymie…
Parkowanie to osobna historia…Trudne do wyobrazenia.Bycie kierowcą we Wloszech to dość podobne jak w Grecji…Mieszniana magii,ryzyka,ekwilibrystyki i zimnej krwi…
Jak ktoś lubi…
Jedynie na Kubie nie wypożyczamy samochodu. Paryż, Madryt, Rzym czy Barcelona nie straszne mi są, podobnie jak amerykańskie aglomeracje, chociaż nigdy jeszcze nie jeździłem w kraju z ruchem lewostronnym
I tu Cie zaskocze bo,choc daleko mi do eksperta,wole Angoli ktorzy bez przerwy pytaja,"you’re all right?"niz naszych specow,nie mówiac juz o świrach z rejonu środziemnomorskiego…
No ale ja jestem kierowcą niedzielnym
Dla niektorych to styl zycia…Dla mnie raczej przeszkoda do wziecia:))
Ja nie mógłbym żyć bez samochodu. , W tej całej pandemii zdarzyło mi się pojechać 200km w jedną stronę po trzy butelki spirytusu, żeby rozruszać i siebie i auto
Ha,ha,ha…Spodziewalem sie tego rodzaju odpowiedzi
Ale zeby az tyle???
Amerykanskie przestrzenie [nie mowiac o kanadyjskich]
Wierze ze to ma swoj urok.
I to nie tylko jako kinoman.