Pewnie każdy miał sytuacje “bez wyjścia”, kiedy kompletnie nie wiedział co ma robić. Co Ty robisz w takiej sytuacji?
Pytam.
Staram sie miec “oczy dookola glowy”.Bywalo ze dzwonilem na policje…Wszystko zalezy,o czym mowa.
W kazdym razie,unikam gwaltownych ruchow.
Jak mam możliwość, to idę się przejść.
Jak nie mam, to robię, co mogę (lub co ktoś mi powie, że mogę/co podpatrzę), a potem idę się przejść, bo chyba jestem od jakiegoś czasu wielkim zwolennikiem wychadzania problemów i wbrew pozorom to chyba jedyne, co na mnie działa (no ok, może nie likwiduje problemów, ale całkiem skutecznie zmniejsza stres i pozwala jasno pomyśleć).
Zależy o co chodzi. Jeżeli to jakiś problem "organizacyjny, urzędowy itp, pytam ludzi kompetentnych. Jeżeli osobisty (np. podjęcie ważnej decyzji), to biorę kartkę i wypisuję z jednej strony wszystkie “za” a z drugiej wszystkie “przeciw”. Patrzę na to co napisałam i zastanawiam się.
Zrzucam problem do podswiadomosci.
Chyba, ze dotyczy rzeczy rozwiazywalnej przez madrzejszych, to takich szukam i pytam.
Co nagle to po diable raczej sie sprawdza.
Odkładam sprawę na jutro
Zależy czy trzeba reagować szybko czy sprawa może poczekać kilka dni. Jeśli od razu to spontan: intuicja, rodzina, sąsiedzi, nr 112, internet. Jeśli jest więcej czasu szukam ludzi, którzy mogliby pomóc: znajomi, przyjaciele, urzędnik, infolinia, organizacje pozarządowe: są pogotowia kryzysowe i bezpłatna pomoc prawna. W ostateczności można przejrzeć fora i YT i sprawdzić co inni zrobili w podobnej sytuacji. Czasem jak się poczeka, prześpi, zostawi poszukiwanie rozwiązań na później okazuje się, że jakieś wyjście z sytuacji jest możliwe…
@vera223 To jest bardzo dobry patent. Chodzenie i bieganie bardzo pomaga zwłaszcza w miłych okolicznościach przyrody.
No jak to co, zadaję pytanie na forum
Jeżeli wydaje mi się, że mogę rozwiązać daną sytuację podejmuję działanie, jeżeli uznam, że to nie do przejścia…czekam, niekiedy po czasie sytuacja sama się rozwiązuje.
To bardzo dobry pomysł. W nocy wiele spraw może się poukładać.
Wtedy leżę lub siedzę i myślę o miejscu człowieka we wszechświecie
Nie mam czegoś takiego w życiu. Zawsze są co najmniej dwa wyjścia. Jestem człowiek działanie, więc ja długo sie nie zastanawiam tylko rozwiązuje problem.
Kiedy jest sie samemu w biurze a obiekt podlegly nawiedza banda cyganów w liczbie ok 100 i zaczyna dewastować kible to wtedy liczy sie kazda sekunda a Ty masz nadzieje ze policja tez zdaje sobie z tego sprawe.
Ale to mam nadzieje, juz przeszłość
@Bocca-Lupo Tak. Czasem jak się zostawi sprawę samą siebie to się sama rozwiązuje…
Oj, nie zawsze, chyba, że poddanie się uważasz za “wyjście”
Kibel rzecz nabyta, zycie ma sie jedno…
Skoro to piszesz to znaczy, ze jednak moze nie myslenie a instynkt samozachowawczy zadzialal?
To sprawdzanie sie co nagle to po diable w sensie spiesz sie powoli. Jak to sie mawialo u mnie w szkole - szybko to sie tylko pchly lapie, bo uciekaja…
Nazwal bym to raczej absolutna koniecznością.Inni,dostrzegli w tym profesjonalizm
I fajnie.Bo,jak to na Zachodzie,mogliby dostrzec rasizm i ksenofobie A wtedy bym nie mógł zaręczyć za swoj kolejny ruch.