zgazyfikują część syfu pokarmowego, jaki w siebie dla diabłów podskórnych wrzucamy?
Miałem sen, że ciśnienia w/w gazu zebrały mi się w brzuchu, i w sposób głośno-krępujący uszedł on ze mnie głośną serią, gdy jakby nie byłem sam, choć mieszkam sam. No ale nie tylko w Światach Równoległych nie jesteśmy sami.
Często zwyczajne błędy dietetyczne powodują takie przykrości. Nie wiem, czy wiecie, więc napiszę. Jeżeli chcemy owoc zjeść, to obiad jemy godzinę lub przynajmniej pół godziny po zjedzeniu jabłka, żeby zdążyło się strawić. Nigdy nie robimy odwrotnie. Tzn. nie jemy jabłka po obiedzie. Te wszystkie tłuszcze, białka itp trawią się nawet 3 godziny i jabłko zalegając nad nimi (bo ono potrzebuje innych enzymów trawiennych) w ciepełku zaczyna sobie fermentować. I wtedy są wzdęcia.
Jablek nie lubie, ale moze dlatego, ze tutejsze to czyms traktowane, niczym hamburger z maca - miesiac leza i ciagle ladnie wygladaja.
Ogolnie surowe owoce z tluszczem i proteinami niespecjalnie sie lubia.
Okonek, ja tak pisałam “jabłko” - tu chodzi o wszystkie owoce. Nie wiem czy obiło się Wam o uszy nazwisko Dr. Ewa Dąbrowska. Ona na wykładzie właśnie jabłka użyła jako przykładowego owocu i tak mi to zostało