@vera223, uszy do gory.
Za pol roku temat Cie nie bedzie obchodzil wiecej niż zeszloroczny snieg.
Srodowisko nauczycielskie ma to do siebie, ze wlozenie kija w mrowisko jak z ta ankieta powoduje niewspolmierne reakcje. Praca belfra jest dosc monotonna, wiec kazdy powod dobry do rozroby.
Ok, dzisiaj zaliczyłam bytność w Krakowie i cała sprawa się wyjaśniła
Nie ma to ze mną nic wspólnego, aczkolwiek sytuacja i winna osoba bardzo podobne.
Nie widzę wielkiej potrzeby przedstawiania punktu widzenia nauczyciela, który znęca się nad uczniem z problemami psychicznymi, z atakami paniki itp. (stąd był punkt o ignorowaniu potrzeb uczniów przewlekle chorych).
Ale jeśli już to zrobić, o ile wiem od dziewczyny, którą gość uczył 3 lata-tak samo, jak ta nauczycielka, o której myślałam, gość ma problemy z panowaniem nad sobą, łatwo daje się wytrącić z równowagi i podczas jednej z takich sytuacji przekroczył nieprzekraczalną granicę, za co nie przeprosił ani nic (w moim przypadku jeszcze kobieta zrobiła to na chłodno i kontynuowała potem, w formie zorganizowanego mobbingu, u niego to była jednorazowa utrata kontroli nad sobą).
Sprawa była pierwotnie zgłaszana do pedagoga szkolnego, nie do kuratorium, zresztą znam jedną z osób, które to zgłosiły, chłopak (jeden z tych zgłaszających) nie chciał, żeby to wędrowało poza szkołę, odbyło się to bez jego wiedzy i woli.
I na tym wlasnie polega problem, a nawet kilka problemow.
To nie jest sprawa dla pedagoga, ktory moze uczniowi pomoc sie podniesc ale nie ma pozycji do rozwiazania sprawy.
To byla sprawa dla kuratorium, ale do niego nie trafila.
Ofiara juz zdecydowala czego w tej sprawie nie robic, ale ktos zignorowal jej wole i wyciagnal trupa z szafy mimo to.
Winny nie ucierpial, ale normalni nauczyciele nie wiedza czy moga ufac swoim uczniom.
Szkola zbierze informacje, z ktorymi nie wie co zrobic. Co jesli okaze sie, ze ten przypadek ktory rozpoczal cala sprawe jest tylko wierzcholkiem gory lodowej? Zwolnia kazdego winnego, czy dojda do wniosku ze troche znecania sie jest jednak w porzadku bo szkola musi jakos dzialac?
Problem w tym, że ofiary zwykle rezygnują z dochodzenia czegokolwiek między innymi po to, żeby nie utrudniać tym pracy szkoły, nie robić problemów itd. (poza tym wyżej wspomniana kwestia konieczności konfrontacji ze znęcającym się nauczycielem) I to się tyczy każdej szkoły, nie tylko tej.
Akurat nauczyciele są grupą, która stosunkowo często (z obserwacji, nie mam danych) stosuje mobbing.
W podstawówce miałam wychowawczynię, która z tego słynęła i wciąż słynie, jej zachowania były karygodne, wiele osób z mojej klasy z wtedy do tej pory ma w związku z tym jakąś traumę (ja trochę też, nie tak dawno, widząc ją z zaskoczenia, dosłownie zawróciłam i uciekłam, całkowicie wbrew swojej woli-a ostatnio miałam z nią bliższą styczność prawie 10 lat temu), wiem też o przynajmniej jednej próbie samobójczej z jej powodu. I nikt z tym dalej nic nie robi, bo…jest naprawdę dobrą nauczycielką
Tu idą takie same sytuacje, jestem w stanie wymienić kilku nauczycieli z tej szkoły, o których wiem na pewno, że stosowali mobbing wobec uczniów (na czele z moją ulubioną panią), ale to nauczyciele z dobrymi wynikami, którym…wolno i nikt nie ośmieli się nawet tego zgłosić. Tak się utarło.
A tu nagle znajduje się kilku gości, którzy zgłaszają i robi się drama na całą Polskę…ale to akurat znowu szereg nieszczęśliwych zbiegów okoliczności, że tak się stało.
Komus do wierszówki zabraklo i zrobili z igly widly.
Oby nie za duzo, ale na studiach tez spotkasz sie z mobbingiem.
Nie ufaj anonimowym dobroczyncom probujacym dochodzic tzw. sprawiedliwosci wbrew woli pokrzywdzonych - szczegolnie jesli probuja to robic pozaregulaminowymi metodami. Zdecydowanie zbyt czesto okazuje sie, ze ofiara to dla nich tylko wygodne narzedzie w ich wlasnych rozgrywkach. I w imie czego tak latwo przyzwalasz na odebranie ofiarom nawet tej niewielkiej czesci kontroli nad sytuacja, ktora jeszcze posiadaja? Wlasnego poczucia satysfakcji, ze nielubiana przez ciebie osoba zostala pokarana cudzymi rekoma?
Nie odmawiam. Uważam, że nie powinni byli tego wynosić bez konsultacji z ofiarą. Gdyby jacyś dobroczyńcy z mojej klasy z liceum za moimi plecami załatwiali w ten sposób podobną sprawę, w której byłam, powiedzmy, poszkodowanym, to nieźle bym się wkurzyła, zwłaszcza po nakręceniu dramy w skali ogólnopolskiej.
Ale trzeba też przyznać, że, o ile mi wiadomo, oni (przynajmniej ten, którego znam i o którym wiem) poszli do pedagoga, a nie do kuratorium, z KO nawalił pedagog.
Chociaż fakt, że ta jedna z osób, które to zgłosiły, miała już długo z ww. nauczycielem na pieńku.
Ale sytuacja wyszła bardzo niejednoznaczna, temu nauczycielowi zdecydowanie należy się poniesienie jakichś konsekwencji, ale sposób, w jaki ko próbowało to załatwić, bardzo upolitycznił sprawę i ogólnie od tego cała drama się zaczęła.