Co sie moglo stac...

z Facebookiem? Niby sie otwiera ale na stronach NIC nie ma!!! Czy to tylko jakis przestoj?

Łudzę się nadzieją, że to może być koniec tego demona Fajsbuka. Ale realnie patrząc, nikłe są szanse, by się to ziściło. :face_with_raised_eyebrow:

Spróbuj w innej przeglądarce. U mnie działa Facebook.

1 polubienie

Zaraz sprawdze.

1 polubienie

U mnie OK.

1 polubienie

Z telefonu chodzi

1 polubienie

Hmmm, poczekam…

A u mnie działał częściowo, ale krótko to trwało, teraz jest normalnie. Zapisałem się tam kiedyś, zaliczyłem jeden, jak mu tak, messenger i na tym koniec używania. Dlatego, prawdopodobnie, nie istnieję.

1 polubienie

oni nie odpuszczaja, ja mam konto calkowicie nieuzywane - i srednio 5 wiadomosci dziennie, ze w koncu moglabym tam miec jakichs znajomych (stoi puste) - nie wiem na jakiej zasadzie szukaja, bo chyba tylko z Antarktydy propozycji nie bylo.

3 polubienia

Też mam jakieś zawiadomienia tego typu. Czasem tam wejdę i czyszczę to.

1 polubienie

Ostatnio z uwagi na zdjecia i forum classic rock,jestem bardziej aktywny na fejsie niz kiedykolwiek.I nie zauwazam zadnych awarii…

Skasowałam konto na fejsie i dotarło do mnie ile czasu na niego marnowałam.

1 polubienie

Ja odpalam raz dziennie by przelecieć przez aktualności bo obserwuję witryny o mieście, śląsku i nowinki muzyczne. No i oczywiście grupy ateistyczne :wink:
Nie służy mi to do znajomych i czatowania.

Ja mialam w znajomych ze 20 osób, które względnie mnie nie denerwują. Służył mi głównie do napierdalania idiotów po łbach, ale ludzka głupota jest dla mnie jak trucizna. Nie ogladam telewizji, fejsa już nie mam, świat stał się piękniejszy na tyle na ile ten łez padół może być piękny.

Chcesz lepszego świata? Zacznij jarać dobry stuff.

Żadna używka nie pokoloruje tego szarego kurestwa. Czekam na śmierć i dobrą imprezę z Jezusem.

Jezus też ćpał. Inaczej nie wydawałoby mu się że słyszy głos z nieba, chodzi po wodzie i przemienia różne rzeczy. Po tamtej stronie nic nie ma. Radzę korzystać z życia.

Korzystać z życia czyli jak na obecne standardy przystało mam zacząć się puszczać, chlać, ćpać i budzić się rano we własnych wymiocinach? Jakoś mi to nie leży nawet jeśli, jak twierdzisz, po śmierci nic nie ma. Logika podpowiada mi jednak inaczej.