Co Wy sądzicie o ludziach nieprzeklinających?

…oraz świadczy o ubóstwie językowym tegoż…

1 polubienie

Jakbyś posluchala Argentynczyka? Tam raczej o ubóstwie jezykowym trudno powiedzieć. Inna sprawa, że poludniowoamerykanskie idiomy siegaja czasem okresu rekonkwisty i obejmują np. czynnosci i przedmioty sluzace obsludze podstawowych środków komunikacji jakimi byly kon i osioł. Oraz części wielu innych zwierząt, niektore przerobione na pozywienie? Słowa dzis już praktycznie zapomniane w metropolii.

3 polubienia

Ubóstwem językowym to chyba Chińczycy mogą się pochwalić, bo stare chińskie przysłowie mówi, że:

jak Ci cegła upadnie na nogę i nie znasz języka polskiego, to nie masz co powiedzieć.

grin

5 polubień

Zle odpowiedziałem…
Tzn.ok,to wszystko prawda ale…Jak mogłem zapomnieć o najgorszym???
O smartfonowych debilach-zombie,wchodzących z nosem w smartfonie,prosto pod koła chyba wszystkich pojazdów,poza pociągami [co należy zawdzieczać dość aktywnym służbom,zawsze obecnym na peronach].Do tego czarni,ubrani na czarno,bez świateł za to z komórą w łapie i na rowerze!!!
Tak…Nie ukrywam że w tych sytuacjach,moję mięso przypomina czasem to ze szczenięcych lat…

1 polubienie

Muszę Cię rozczarowac. Ostatnio bylo sporo wypadków kolejowych gdzie winą posrednia można obciążyć smartfony.
Ze ich malo? To chuba tylko dlatego, ze tu niewiele jest przejazdow kolejowych typu “paso a nivel” czyli bezposrednie przejazdy przez tory.
Moj telefon poza domem ma honorowe miejsce w torebce, no chyba, że jakies zdjecia robie? Nie lubie rozmawiac na ulicy, a juz pisać?

Kiedyś wydawało mi się, że należę właśnie do grona osób nieprzeklinających. Życie układając przeróżne przewrotne scenariusze, utwierdziło mnie w przekonaniu, że miałem rację i faktycznie, wydawało mi się … :wink:

5 polubień

Rozczarować?
Chyba znowu nie rozumiesz co napisałem…A napisałem że nic bardziej mnie nie wnerwia jak zombie ze smartfonami.Mam ich codziennie,na każdym kroku a to że jeszcze w wypadku nie brałem udziału,zawdzieczam własnej trzezwości umysłu i sprawnym hamulcom.

Mam podejrzenie, że się pilnują.

Rozczrowac w sensie, ze juz chba nie ma miejsca gdzie negatyw y wplyw bezmyslnegonuzywania smartfona nie mialby miejsca.
Czasem to musialbys dlugo myśleć jakich głupot ludzie potrafia narobić bedac pod wplywem smartfona. Kiedys ktos, kto szedl po ulicy jak bledna owca i gadal sam do siebie? To musi kandydat do domu bez klamek, a napewno osoba szczegolnej troski. A dzis? Ulice pelne telezombie, jeszcze jakies wrazenie robia konsumenci fentanylu, bo to postac skrajna.:wink: i nie zwiazana z legalna elektroniką.

Nie wiem co mam sądzić…chyba jacyś nienormalni jak ja tak robią :laughing:
Prawda jest taka, że nie używa się wulgaryzmów obecnych…ale kurczaki, cholery itp. raczej czasem z buzi wywędrują.
W pracy wszyscy klną jak szewc, no ja nie…ale moja cierpliwość też jest znacznie na wyższym progu i to może przez to (?) :thinking: :grin:

8 polubień

Znam takiego jednego, „świętego”, ale nie wierzę, że sobie czasem wiązanki w skrytości nie puści. Sam klnę niewiele, ale w jego towarzystwie ożywa mój przekorny duch i z absolutną premedytacją, perfidną przyjemnością i całą lingwistyczną inwencją, na jaką mnie stać, ranię jego uszy różnymi sentencjami zaczerpniętymi z kuchennej łaciny.

7 polubień

Taką osobą jest mój mąż. Na co dzień nie przeklinam, ale zdarzało mi się ze znajomymi z pracy - ta praca była trudna i to był dla nas sposób na odreagowanie… Poza tym, trza czasem coś powiedzieć dosadnie. W każdym razie mój mąż na moją emocjonalną reakcję: “Proszę nie używaj przy mnie niecenzuralnego słownictwa!” Mój mąż za to ma inny talent: potrafi powiedzieć człowiekowi tak, żeby mu w pięty poszło przy pomocy języka niezwykle wyrafinowanego a nawet poetyckiego. Obrażanie kogoś jest nadal obrażaniem (wg mnie) niezależnie od użytego języka…

2 polubienia

PS. Chyba wolę kogoś, kto czasem, dla rozładowania atmosfery rzuci jakimś bluzgiem w powietrze, niż kogoś kto mówi łagodniejszymi epitetami wprost do ludzi.

1 polubienie