Moja siostra. Ona się tak oburza na przekleństwo, że ja od razu mam ochotę puścić wiązankę…
Mój przyjaciel, kierowca zawodowy też postanowił oczyścić swój język z wulgarności. Ponieważ miał wtedy urlop, to do końca tego urlopu trzymał się dzielnie. Ale gdy urlop się skończył i wjechał do Niemiec, to już na berlińskim ringu zapomniał o swym zacnym postanowieniu.
Nie dziwię się wcale bo jadąc na Sylwestra do córki w Niemczech w połowie drogi trafiłem na zablokowany zjazd przy zmianie autostrad, co kosztowało mnie prawie 60 km objazdem. Zamiast 2 godziny, musiałem jechać ponad 3. I weź tu, qrva nie klnij!
A to tacy jeszcze są? Oczywiście trzeba odróżnić ludzi, którzy zaklną gdy okoliczności tego wymagają. Podobno dobrze to wpływa na psychike, rozładowuje stres i napięcie. Sa czasem tak zrobię. Natomiast wstawianie w każdym zdaniu przekleństw jako przecinków jest całkowicie nieakceptowalne.
Ależ nic bardziej błednego!
Język to często wężowy syk!
Sięgnę do literatury aby nie zapomnieć…David Copperfield,Dickensa i niejaki Uriah Heep.Śliska,fałszywa i złośliwa glista o jakze przymilnym “języku”.
Osobiście staram się mocno ograniczać zbędne wybuchy złości i nakręcanie się za pomocą tego swoistego “licentia poetica”.Można inaczej i,prawdę mówiąc,jest to jedno z moich noworocznych wyzwań do zapamiętania
Pytasz,co sądzę…Od razu staję sie ostrożny a często,nieufny.Jedno wielkie czerwone światło,z napisem"UWAŻAJ"!!!
Jednak z drugiej strony,jeśli ktoś klnie bez ustanku,odrzuca mnie chyba jeszcze bardziej,niczym smród papierosa…I wtedy nad niczym sie nie zastanawiam tylko"przechodzę na drugą stronę ulicy"
Słusznie, bo powinno się unikać przeklinania. Szczególnie takiego bluźnienia dla bluźnienia. Ale jak się przypadkowo usiądzie na świeżo malowanej ławce w parku, to wyrazić swą dezaprobatę kulturalnie będzie raczej trudno.
Po chwilowym zastanowieniu,wyrozniam dwie sytuacje w których zdarza mi się siarczyście zakląć.Od lat, jest to nieodmiennie tzw. złośliwość przedmiotów martwych oraz…lektura komentarzy-opinii pod artykułami na portalach internetowych…Ooo tak!!!Wtedy mój język jest sto razy ostrzejszy od trafnej, genialnej wypowiedzi Lema na temat"obywateli internetu"
Niestety esperanto to dla mnie terra incognita. Kiedyś tylko mi się obilo o uszy, że ustalano również część dotyczącą slownika wyrazów nieparlamentarnych, z dobrym skutkiem zresztą.
A i tu na forum w poczatkach bylo cos w rodzajy cenzury. Juz jej nie ma, ale nawyk jak ją oszukać pozostał