Mówimy o udzielaniu ślubu, czy rozwodu, nie o motywacji ludzi, którzy się żenią. Pan udzielający ślubu nie wnika dlaczego młodzi się żenią. Pytałaś, dlaczego łatwiej wziąć ślub niż rozwód
Tak, procedury niekoniecznie muszą byc adekwatne do rzeczywistosci.
Ale i długie narzeczenstwo (niekoniecznie “białe”) tez nie daje gwarancji powodzenia.
I tak postep, że szansa no rozwód istnieje. A już jak rozegrana? Miłość od nienawisci niewiele dzieli.
A co to jest,“etap rozwoju”?
Wymiana ludzi jak bateryjki?
Nawdt nie bateryjki, bo to by było za latwo.
Teraz wymieniają przede wszystkim obudowę .
Dla mnie to są bzdury.
Szukanie ładnych słówek by sprzedać mediom własną mizerię.
Ludzie przyrzekają sobie wierność i uczciwość a potem wystarczy że sie sobą znudzą i"nie mogą sie rozwijać" Wyjątkowo żałosna nowomowa…
Żeby sie choć żarli jak psy…Wtedy można zrozumieć.Ale taki bełkot to znak czasów w jakich żyjemy.Rozpieszczone tłumy żyją w dostatku i świat wokół najwyrazniej ludzi demoralizuje.Już kilkadziesiąt lat temu,mówiono o “przedwojennym surowcu”,czy,cytując fragment filmu,mawiano iż"dzisiaj już nikt nie potrafi tak kochać".“Tak”,czyli tak jak dawniej,gdy ludzie żyli z sobą aż do śmierci.
Cytowany powód rozstania pasuje być może do relacji zawodnik-trener.Ale jeśli to ma być norma czy wzorzec postępowania…
Tak…Znam przynajmniej kilka takich przypadków gdy z gęby cholewę robili nawet ci co wartko prawią o obecności Boga w swym życiu…Lub dwoje takich,z pisowskim “namaszczeniem”.
Egoizm ludzki,żadnych granic nie uznaje!
Ja rozumiem, że pozory potrafią mylić. Ktoś kto wydaje sie byc ksieciem z bajki czy małą księżniczką okazuje się byc? Hmmm ? Cenzura nie przepusci.
Ale to tylko glupi sie nie zorientuje - rok, dwa? Że coś jest nie tak?
No to się rozwiedźcie, uzgodnicie warunki, podzielcie obowiązki w przypadku dzieci?
Kolego, fatum jakieś? Nie znam ludzi, którzy pobrali się albo bardzo mlodo, często na zasadzie miłości z piaskownicy, albo drugi biegun - dziecko w drodze - i się nie rozwiedli?
Drugim punktem zapalnym bywają teściowe. Za mąż za nie nie wychodzisz czy z nimi się nie żenisz. I powinny znac te granice.
Poza tym rację ma kolezanka @mężatka o to co się ma trzeba dbać…
Udowadniać na podst. znajomych czy zasłyszanych,można do rana bo na wszystko przykład się znajdzie.Zapewne też i usprawiedliwiać teściami można bo czy brak mieszkania czy nędzne zarobki czasem potrafią życie zatruć.
Ale usprawiedliwiać pospolitą głupote w doborach,“byle szybciej”,bezmyślnie,nie mówiąc już o tych co to chcą się pokazać…Na to jedynym usprawiedliwieniem może być presja środowiska i dotyczy to chyba jedynie kobiet.
Ale dbać trzeba moim zdaniem,o wszystko co się ma.Co się trafiło,co się zdobyło.A co dopiero o kogoś wybranego kto ma być połową,opoką,TWOJĄ prozą i poezją życia!
Dobrze i trafnie powiedziane!
Ale ja tego nie piszę ogolnie. Przeciez zaznaczylam takie fatum czy co?
Nie wiem czy po prostu środowisko, w ktorym spedzilam część życia nie bylo tym, co hipokryzja nakazywala żyć po bożemu, a tak naprawdę nikomu na tym nie zależało?
Roznie te rozstania wyglądały, to tak na marginesie…
Od interwencji milicji/policji bo krew się lała po suche powiadomienie, że na jakis czas osoby te nie beda sie chcialy spotykac na wspolnych imprezach? Obecnie po latach? Nie ma problemu …
@collins02 najgorzej to się pchać między wódkę a zakąskę.
Norm na ułożenie sobie życia nie ma.
Ja mam swoje problemy teraz i nie zamierzam się martwić czy ktoś żyje wydarzeniami sprzed iks lat. Dziadkami zostają, a jescze zęby (czesto juz sztuczne) na siebie szczerzą?
A i tak większość tych cyrków to o “zmarnowane życie” i pieniadze?
Kolego, ja nie z tych co to cyrograf od razu podpisywać, jesli ktos raz mnie oszukał (to mogl być drobiazg?) To juz lampka kontrolna się zapala.
I pare razy tak bylo. Nie żałuję.
A ja raczej uogólniam właśnie.
Nie da sie rozdrabniać na wszystkie możliwe przypadki.I tak się w ten sposób,nic trwale nie udowodni.Natomiast można i raczej trzeba komentować pewne dostrzegalne tendencje,wręcz zmiany jakie zachodzą w świecie który nas otacza.
Syatystycznie to właśnie te zwiazki się rozpadaly z dokładnością 99,9%
Wcześniej czy pozniej…
I bądź tu człowieku mądry?
Oczywiscie, że tak, tylko jesli bedziemy za bardzo uogólniać to możemy wpedzic sie w pułapkę, “nie wszystko złoto co się swieci…”
Etap rozwoju? Zakładając, że ludzie się rozwijają, nabywają kolejne umiejętności, rozumieją coraz więcej i świata i siebie, chcą coś robić dla siebie, dla innych, dla ogółu, dla środowiska naturalnego, mają coraz więcej różnorodnych doświadczeń, które ich kształtują - wg niektórych teorii psychologicznych i chyba tak po prostu życiowo - niektóre środowiska i niektórzy ludzie wspierają nas w rozwoju a inne/inni nie - więc ludzie mogą wybierać środowiska i ludzi, którzy/które będą ich w wspierać w realizacji założonych celów.
Czyli tak jak myślałem.Ani razu nie padło słowo"miłość".
@collins02 To są pomysły “rozwojowe”. Można się również rozwijać wspólnie - ulepszać to co nasze i to co razem. Czasem ktoś wspiera kogoś wszystkimi zasobami i zapomina o sobie…
Tak się rozumuje w zakładach pracy.Natomiast w małżeństwie chyba jednak o coś innego chodzi…
Oj tak. Ale optymista jestes.
Ludzie też cyrografy podpisują
na gre w orkiestrze
No cóż, ładnie jest ubrać w ładne słówka własną niemoc do kontynuowania związku.
Ogólnie powodem rozstań są różne, naprzemienne fazy pogorszenia i poprawy widzenia. W początkowej fazie związku staramy się nie dostrzegać wielu rzeczy, nie patrzeć w perspektywę i nie analizować tego, co widzimy. Potem przychodzi etap, że zaczynamy dostrzegać różne deprymujące bodźce, ale wciąż nie ogarniamy perspektywy. Jest to najodpowiedniejszy moment do refleksji, rozmów i prób osiągnięcia kompromisu, niestety większość zaniedbuje ten etap. Z czasem przychodzi moment, w którym w końcu ogarniamy najbliższe detale, jak i szerszą perspektywę, z czym wiele osób nie potrafi dobie poradzić, lub po prostu widząc ogrom wyzwania nie chce się postarać …
Tak węzeł gordyjski? Hmm byle nie wpaść w kocia kołyske
No i kostinca