Coś na wieczór... Izabela Trojanowska "Jestem Twoim grzechem" - z jakich aspektów możemy na to spojrzeć?

Izę jako aktorkę pamiętam z serialu STRACHY i jednego odcinka z Borewiczem, gdzie zagrała jego byłą żonę. No i oczywiście słynny debiut u Bardiniego, z rękawiczkami. Tyle samo prawd, ile kłamstw. Faktycznie, to było bardziej zagrane, niż zaśpiewane. Ale trzeba przyznać, że dykcję to Iza ma.

2 polubienia

Była tez skromna rola w Karierze Nikodema Dyzmy.Iza była w sumie typem Scorupko i…właściwie to nie wiem,dlaczego w pewnym momencie to wszystko stanęło…

2 polubienia

Hm. Polemizowałbym, jeśli chodzi o to porównanie aktorek. Scorupco stawiam po stronie raczej delikatnych, zaś Trojanowską po stronie wyrazistych, silnych. tak to widzę.

1 polubienie

No to tu sie raczej nie zgadzamy bo ja nie widziałem miedzy nimi większych różnic.Co oczywiście było potem kwestią trzecioplanową :innocent:Uroda zaś,w typie ta sama…
Kiedy Scorupco grała w Bondzie,w Golden Eye…No nie!Tam zbyt delikatna nie była.A w każdym razie,bywały dziewczyny Bonda znacznie bardziej,hmmm…“zwiewne” :wink:

Właśnie to miałem na myśli.

No sorry. Seria z Bondem to dla mnie parodia filmów tak zwanych “sensacyjnych”. Nie wiem, czy taka była intencja prowadzącego, ale ja je tak odbieram. Do czasu, gdy Bonda zaczął odgrywać Craig. Dla mnie Roger Moore czy ten siwy, sympatyczny Szkot z bródką to na zawsze już będą w tej roli puszczaniem oczka do widza, nie inaczej. Izabela w Golden Eye była tak samo niewinna i bezbronna, jak w Ogniem i Mieczem. Ognia w jej grze nie ma. No sorry. :blush:
Wędrowanie w mroźnej Syberii w samej cienkiej koszulinie już samo w sobie jest żartem, ech… Jak ona dotarła żywa do moskiewskiej cywilizacji, doprawdy nie mam pojęcia… :winking_face_with_tongue:

1 polubienie

Nie parodia a pastisz.
I wszystko było dobrze,dopoki nie pojawił się Craig..Od tego momentu cykl zaczął przypominać Mission Impossible lub chwilami nawet debilizmy z Seagalem.Wszystko zepsuto 1-2 filmami…
Tu nie ma żadnej"intencji".To realizacja krok po kroku,ksiażek Fleminga.Podobnie jak McLeana czy we Francji,Mauricea Leblanca.
Coz…Dajmy spokoj bo najwyraźniej widzę to dokładnie odwrotnie.
Ale tak w ogole…Ogień w grze to nie wrzask lub zawzięte gęby.To najczęściej coś powściągliwego,czasem trudnego dla niewyrobionego widza, do uchwycenia.
Ogniem w grze nie musi być Stalińska,Jedrusik czy Janda.Może być Krzyżewska lub Tyszkiewicz.A współcześnie idealnym dla mnie przykładem takiego ukrytego dynamitu, jest niemiecka aktorka, Franka Potente.
Co oczywiście stanowi jedynie przykład.Jeden z przynajmniej kilkudziesięciu…

1 polubienie

A Dyzma? Scena Wilhelmi z Izą?

O ile aktorki charamterystyczne.
Nie gwiazdy pierwszego planu. Ale do kina to sie chodzi na filmy, nie aktorow.
No chyba, ze rezyser dba o ogladalnosc.
Hollywood?

Dobrze. Pastisz. Masz rację. To słówko lepiej pasuje do tego. jak odbieram cykl filmów o Bondzie.
“Ogień w grze to nie wrzask lub zawzięte gęby.” O, to, to!! :ok_hand: Kożuchowska i Karolak w RODZINCE.PL, wwwrrr… Wiecznie się drą. Rozkrzyczana ta rodzinka, ech… Nie cierpię Kożuchowskiej.
Lubię delikatną, wielkooką Audrey Hepburn. Katarzynę zresztą też, zwłaszcza gdy już była w latach. No i Dench. One wnoszą sobą prawdziwą magię na ekrany. :blush:

1 polubienie

No widzisz, incydent z Dyzmą najwyraźniej przeoczyłem. :man_facepalming:

1 polubienie

Och,takich jest mnóstwo.A było dawniej,jeszcze więcej…
Kiedy tak snułeś tę nic bezbronności czy delikatności,przypomniał mi sie film z Audrey…“Doczekać zmroku”.Kapitalny dreszczowiec w którym wplątana w intryge Audrey,jako niewidoma,jest tak bezbronna jak tylko to jest wyobrażalne…
Zawsze ceniłem Dench ale wkręcenie jej w Bonda uważam za nieporozumienie…Dzisiaj już zwyczajnie omijam te powtórki…
Aaaa…Zapomniałbym :innocent:
Była i parodia.Taki Bond w Bondzie.To Casino Royale z 1969 bodaj roku…I wtedy,jako parodia,dla mnie jakoś nieoglądalna…

1 polubienie

“DO KINA” chodzi się po przytulanie w ciemności, a nie “na filmy” :hugs:

1 polubienie

No chyba jednak"chodziło się".Byłem w lipcu w Poznaniu,w kultowym kinie Muza i o ile czegoś zwyczajnie nie przeoczyłem,nie było ani jednej pary!Solo i w grupach ale klasycznej pary nie zauważyłem…
Może trzeba w roku szkolnym i to w godzinach przedpołudniowych? :wink:
Sam,w tej kwestii,pozostanę"oryginałem" już do końca życia :innocent:
Otóż nie lubiłem chodzić do kina w towarzystwie.Własciwie nigdy.Zbyt wielkim kino maniakiem byłem i jestem aby dobrowolnie godzić się na to by mi ktoś"zakłócał odbiór" :wink:

Jedem z epizodow gdzie narcyz Wilhelmi na planie filmowym sie poslinil na widok Izy w jedwabnej pizamie?
Perelka serialu. :rofl::innocent: