-W którym kierunku mam iść? - zapytała Alicja Marcowego Zająca
-To zależy dokąd chcesz dojść.
Zawsze mozna trafic na krolika przewodnika
Wtem - zza grubaśnej, pustej w środku wierzby wybiegł Biały Królik. Alicja widywała już wielekroć króliki, ale ten był inny. Ubrany w długą, wytartą kamizelkę, z laseczką, w dłoniach trzymał białe, skórkowe rękawiczki. W pewnej chwili zatrzymał się, wyjął z kieszonki kamizelki wielki, srebrny zegarek i zadrżał z wrażenia. Alicji się wydało, że różowe oczy Białego Królika pociemniały. Mruknął coś i pędem ruszył przed siebie. Alicja pobiegła za nim.
I prosto do króliczej nory…
Mile zlego początki.
March hare…Zlosliwy zarozumialec.
To wcale nie kraina czarów,spotykac takich na swej drodze…
Nigdy nie wiadomo po której stronie lustra jesteśmy…
Eee…Spokojnie.Az tyle się nie pije.
Każdy jest kowalem swego losu.
Uparty herbatopij.
Najgorszy jest Kot z Cheshire i jego interpretacje. Zawsze po nim zostaje sadystyczny uśmiech, ktorym obdarzyl go autor.
To zależy czy klucz pasuje do zamka w drzwiach, czy jest jego lustrzanym odbiciem
Albo zażywa inne rzeczy…
A nie na wszystko mamy wpływ.
Może w tej herbatce coś było?
Mocna byla i bez mleka…
Ja tam wiem, po której stronie lustra stoję. I pamiętam ze szkoły prawa optyki. Wszelakie czary działają na mnie słabo. a nawet jeszcze słabiej. Ale za to rozumiem wszelakie metafory i co autor na myśli miał. Lewis Carroll, to wielki pisarz i mądry człowiek, co się łączy. W tej książce nie doszukiwał bym się magii, ale spostrzeżeń na temat realnego życia.
Cudów ni ma. Ale literatura piękna za to jest.
I duzo matematyki
Osobliwie statystyki. Właściwie, głównie statystyki.
Nie tylko.
W przystępny sposob tlumaczy wiele, jakby tak uczono matematyki, a nie rachunkow w szkolach to przyszłość narodu nie mdlała by na sama wzmianke o maturze z matmy.
Prawdę mówiąc, to matura z matmy poszła mi lepiej, niż przypuszczałem. Za to na polskim o mało się nie “wykopyrtłem”. Słowacki trafił się mnie. A ja dobry byłem z Mickiewicza i Norwida…, a tu, panie pech, jak sto pięćdziesiąt, Juliusza wylosowawszy…
Ja to się e tylko balam Zeromskiego.
Nigdy mi nie odpowiadal i szczesliwie sie nie trafil.
O, i to są święte słowa!