Czasem sie tęskni za szalonymi nocami

Bylam tu caly czas,wpadalam czytalam i wypadalam.

Influ…Musze sie nauczyć chyba tego slowa bo inaczej sie nie wyslowie na temat i.becyli :innocent:
Czesto sobie myślę ze gdyby w Polsce pokazać kanal 4 z Anglii to:
jedni byliby zachwyceni lansem i prymitywem-w końcu to spelnienie ich marzeń…
A inni nie uwierzyliby w to co widzą.
Zapewne wszystko jest kwestią czasu…Dzisiaj obieg informacji jest szybszy od myśli…
Byc moze dobrze ze juz nie musze brac w tym udziału?
Z tego co wiem,zmiana pokoleniowa nastąpila juz dawno temu…

Wszystko zalezy od czlowieka i tego,co ma w głowie a nie od rocznika.

2 polubienia

Mam w domu takie coś. I moje dziecko:

  • Co to jest?
  • telefon
    -Telefon? Aha,ale jak ty na tym grałaś???
  • Nie grałam,to taki telefon który służył tylko do rozmawiania i żeby móc z kimś porozmawiać,to ta druga osoba musiała być w domu
  • Ahaaa,no dobra. Ale jak ty kurde smsy na tym pisałaś??
4 polubienia

Moja zapytala o moją pierwsza komorke.za cholere nie pamietam modelu,tylko dzwonek sexbomb​:rofl::rofl::rofl:zapytala czy tam byly jakies gierki.i pytanie"to jak Wy zescie sie spotykali bez komorek?.dla nich to abstrakcja,ze mozna bylo sie umowic na…w…i wszyscy byli.

2 polubienia

Dokładnie. Moja pierwsza komorka to byl Alcatel…A pierwsza gra w telefonie…Nokia i gra Snake.:grin:

1 polubienie

Tom Jones :joy:

No ba​:rofl::rofl:chociaz to nie moje klimaty,ale wpadala w ucho.

Nokia 5110. Taka do wbijania gwoździ. :grinning:

Muszę odesłać ciuchy a zmierzyć mi się nie chce…

z tym “teoretycznie w kiosku ruchu” to przypomniał sie mi Kajko i Kokosz.
-wiem, przepraszam że nie na temat.

2 polubienia

Znalazła się zguba… :grinning:

Witaj,… :raised_back_of_hand:

1 polubienie

zguba zgubiona, która tak na prawdę gdzieś tam zawsze była.
Dobrze jest wracać i Was czytać.

4 polubienia

To pisać nie masz zamiaru? :stuck_out_tongue:

1 polubienie

przypomniałaś mi jak kiedyś robiłem porządek w szafce wyciągnąłem stare video. Wzbudziło to zaraz ciekawość latorośli. Nie bardzo chciała uwierzyć, że będąc berbeciem oglądało sie na tym bajki. Jeszcze większy śmiech wzbudziło moje stwierdzenie że ten sprzęt jest nadal dobry - mimo że leży jakieś piętnaście lat w szafie. Oczywiście od słowa do słowa musiałem udowodnić że tak jest i na nic się zdały jakieś tłumaczenia że kasety są w garażu, że późno, zimno it akie tam. Słowo się rzekło (ojciec) i kobyłka u płotu - czyli ma zagrać. Kpiny ze strony latorośli, tylko dodały mi animuszu.
Po skończonej prezentacji ( kilku bajek - bo zrobił się cały wieczór “powróćmy jak za dawnych lat” ), skwitowałem że sprzęt pochodzi z takiej epoki że jak latorośl będzie miała dzieci to w każdej chwili można go będzie odpalić i on zagra tak jak grał lata temu i tego wieczora.

2 polubienia

z moim pisaniem to w kratkę. Zazwyczaj czasu brakuje. Ale nie zarzekam się :smile:

1 polubienie

Pisz kolego, pisz, zawsze do fajnie robiłeś.

żeby Jurek się nie pieklił że mu temat psujemy, to trza napisać coś na ten temat.
Jak już stwierdzono, każdy ma "coś (lub wiele cośów)
W czasch gdy umiejscowienie włosów miałem w innym miejscu niż dzisiaj (ci co mnie znają - wiedzą :slight_smile: miałem “zdarzenie” z przełęczą Okraj. Podbudowany przez koleżankę, wybrałem się na placek węgierski który tam serwowano - ponoć wybitny. Prawie wbiegłem tam, ale to nic dziwnego mając dwadzieścia lat. Wszelkie wyznaczniki - informacje na szlakach ile czasu jest do wybranego punktu, traktowałem humorystycznie i w przekonaniu że są dla typowych mieszczuchów.
Placek był dobry, choć pewnie p. Magda G., miałaby pewnie zastrzeżenia. Dalej wracałem też jak na skrzydłach, choć przyszłą taka mgła że zgubiłem szlak. Szedłem strumieniem i po kilku godzinach, zameldowałem się pensjonacie. Bilans :dziewczyny już nie było, nogi szorowałem jeszcze przez tydzień bo skóra butów puściła farbę i stopy wyglądały jak bym przesadził z samoopalaczem. Jadłem największe i najsłodsze jagody w swoim życiu , wieczorem piłem piwo u przewodników i tańczyłem z góralką do Claptona

3 polubienia

O! I tu trafiłeś z klimatem.
Mgła w górach sprzymierzeńcem nie jest ale też czasem potrafi być elementem cudownych widoków.
Prawie wszystkie swoje górskie przygody warte wspomnanie,przeżyłem tylko na jednej trasie,Zawoja-Szczawnica.To byłby zupelnie osobny temat…
Ale żeby z góralką Claptona tańczyć?Dobre!
Choć…W takiej dziurze o nazwie Bystra byla dyskoteka.Bagnety i sztachety ale na koniec zawsze było Ten Years After!

4 polubienia

Tez mam stacjonarny,Nawet ladny model z magnetofonikiem…Nikomu nie przeszkadza na honorowym miejscu na komodzie w korytarzu ale…poza glupimi telefonami o okazyjnych wyprzedazach chyba od kilku lat nie byl w uzyciu…

2 polubienia