Czego boją się przeciwnicy aborcji i antykoncepcji?

O demografie to nie ma sie co martwic w kontekscie swiata.
Natomiast biorac pd uwagę dosc dawno skompromitowaną eugenikę i nacjonalizmy to mamy epoke wymierania rasy “białego czlowieka” i to na skale światową.
I to raczej nie jest winą dopuszczenia aborcji lub nie.
Oczywiście “model holenderski” czyli odczarowac antykoncepcje i zminimalizowac ilość terminacji ciąży do niezbędnych z punktu dzisiejszej wiedzy medycznej.
No i w Polsce przydalo by sie przekonac ludzi, ze dzieci adoptowane i in vitro to nie sa “te gorsze”?
Ale to szerszy temat, jak slusznie zauwazyl kolega
@birbant, aborcja to troche jak sierp i młot na sowieckim sztandarze. Niczego nie rozwiązuje, ale jest i w oczy kłuje .
Jeśli wskaznikiem rownouprawnienia kobiet w spoleczenstwie ma byc liczba usunietych ciąż to ja z tego “tramwaju” wysiadam.
Na przystanku rowne płace, dostep do nauki i przeciwdzialanie przemocy.
I realna rola panstwa (spoleczenstwa) - nie finansowa, rzeczowa w postaci odciazenia kobiet od dwóch etatów, w tym domowego?
Może dlatego Irlandki głosowały za starą konstytucją?
Bo mają gwarancje, ze jak nie znajdą odpowiedniego zajęcia ich zarzadzanie domem i wychowywanie dzieci tez bedzie uznane za pracę?

Problem z dziećmi adoptowanymi jest nie w tym, że są uważane za gorsze, tylko w naszym chorym systemie prawnym. Prawie 70% dzieci z niedalekiego Domu Dziecka to są dzieci, których nie można adoptować, bo rodzice nie mają odebranych praw rodzicielskich, a tylko ograniczone. Dlaczego? “Bo może jeszcze ten rodzic zmądrzeje i pokocha swoje dziecko”. To jest chore, żeby kolejki ludzi, którzy chcą adoptować dziecko, sięgały 2 lat oczekiwania.

Oczywiście, że aborcja nie jest temu winna :slight_smile: Nota bene pisałam o demografii w Polsce, nie na świecie. Już w czasach, gdy studiowałam mówiło się, że chińska rasa zaleje Europę, a może nawet świat.

A mają to zagwarantowane? Dostają za to emeryturę?

2 polubienia

Nie wiem jak to jest w Irlandii, ale tu po śmierci męża/zony
Jesli druga polowka nie pracowala dostaje 80% emerytury wspolmalzonka, tzw. pension. Bez względu na wiek.
Za prowadzenie domu jeszcze nie płacą.
Byly prowadzone prace nad stworzeniem jakiegos rodzaju funduszu, ale wyhamowały w kryzysie 2008, bo pojawil się problem koszmarnego bezrobocia, gdzie trzeba bylo ratowac rodziny, gdzie nikt pracy nie miał.
Budżet nie z gumy.
Trochę obniżyli podatek dochodowy i podniesli kwotę, o ktorej pisalam z minimalnej kwotowej grosze to byly, ustalono ja jeszcze za Franco, na procentową.
Docelowo ma to byc 100% i nie mniej niż płaca minimalna.
Od jakiegos czasu pojawily się też plany emerytalne, ale one nie podlegaja pod tutejszy ZUS, a prowadza je banki i jest to umowa dobrowolna i cywilna.

1 polubienie

Oj, co Ty tam mówisz…przecież podręczniki drukowane nawet są złem i to w czasie, gdy cywilizowane kraje odchodzą od elektroniki w szkole. Niedługo dziecko nie będzie umiało pisać długopisem , bo mu się rączka zmęczy skoro robi się wszystko, aby nie ćwiczyło ręki. Już teraz są katusze nad zadaniami domowymi w kl.I-III…matka płacze, ojciec ciska książka w łeb. Co oni tam robią, że nie dają rady z 1 dzieckiem? :thinking:

1 polubienie

Tak,bardzo mi się podoba to co napisałeś.
Co do demografii…Ona właściwie nie powinna tu być argumentem bo dodatnia czy ujemna,nie zmienia faktu iż mamy do czynienia z problemem moralnym.I dodatnia lub ujemna,nie powinna mieć wpływu na nasze stanowisko.Przecież nie można,wręcz nie wolno dyskutować o życiu lub jego odbieraniu w oparciu o jakieś statystyki! Ale oczywiście jest jak jest i są co chłodniejsze umysły które,być może słusznie,wezmą to pod uwagę…Choć prawdę mówiąc,wątpię.Nie w Polsce.

1 polubienie

Demografię wrzuciłem nie jako argument ale dla zobrazowania. Otóż oblicza się, że PRL legalna i dozwolona aborcja pozbawiła Polskę na dziś ok miliona obywateli i o tych czasach tu napiszę w następnym komentarzu. Ten milion to jest szacunkiem, ponieważ wtedy nikt nie prowadził statystyk i nie liczono aborcji.

Ale w kontekście danego kraju, a więc i Polski o demografię trzeba się mocno martwić, bo nie tylko ci co dzieci mają ale i ci bezdzietni na stare lata będą klepać biedę bo kto ma wypracować ich emerytury?

W Holandii aborcja jest legalna i całkowicie refundowana. Dozwolona jest do 22 tygodnia ciąży. Rocznie dokonuje się ok 20 000 aborcji jeśli liczyć obywatelki tego kraju. Do tego ok 10 000 kobiet z innych krajów poddaje się temu zabiegowi w NL i to jest płatne.
A pisać mam zamiar o tym, co działo się w tym temacie w PRL i jak to wyglądało.

3 polubienia

No tak,racja…Są to liczby wobec których nie da sie przejść obojętnie…

2 polubienia

A teraz to dopiero będzie liczba. Otóż w latach 60 w PRL rocznie skrobało się 800 000 kobiet. Musiałem wykonać głęboki telefon, żeby podać tę liczbę. Liczba robi wrażenie, co nie? od razu kłania się demografia, o której już wspominałem. No, ale to był powojenny wyż demograficzny, dzieci i tak rodziło się bardzo dużo. Nb, ja jestem z tego wyżu. :rofl: I to trzeba jeszcze przemnożyć przez ok 30 lat, bo za Stalina, a właściwe do roku 59 aborcja była dozwolona, ale warunki jej bardzo obostrzone. I tu rodzi się następny temat, który poruszę osobno.

Gdzieś w okolicach 59 roku partia dokonała liberaryzacji prawa aborcyjnego i ciążę można było przerywać do 7 tygodnia na podstawie trzech warunków.

  1. Zdrowie kobiety i płodu.
  2. Ciąża w wyniku przestępstwa.
  3. Trudne warunki życiowe, które trzeba było udokumentować i do tego były specjalne komisje.

Po roku czasu zrezygnowano z tych komisji, wystarczyło tylko w szpitalu powiedzieć, że nie stać mnie ekonomicznie na jeszcze jedno dziecko.
I się zaczęło. Ten trzeci punkt, to nie była furtka, ale wielka brama do przerywania ciąży. Na ubezpieczenie czyli darmocha.
Te 800 000, to oficjalne dane ze statystyk szpitalnych, ale trzeba jeszcze doliczyć aborcje w prywatnych gabinetach ginekologicznych, tam skrobały się te panie, które były już dalej niż w siódmym tygodniu. Ale tego nie ewidencjonowano. I tu podam ciekawostkę, że tabuny kobiet z całej Skandynawii waliły na polskie wybrzeże, bo tu aborcja dla nich tańsza od barszczu była. Prywatni ginekolodzy dorabiali się fortun.

A teraz moje obserwacje z tamtych czasów. Otóż, niestety i w mojej rodzinie znam takie 2 przypadki, jedna osoba przerywała 4 razy, bo już trójkę mieli, druga dwukrotnie. Miałem wielki krąg znajomych i wiem, że wiele kobiet z tego kręgu też się abortowało i to niejeden raz.
Jeden przypadek jest taki, że w ten sposób żona zrobiła męża w wała, bo ta ciąża nie była jego dziełem. Wmówiła mu, ze ma jakieś choroby ginekologiczne i musi się leczyć. a on to łyknął.

Gdyby dziś spełnić postulat lewicy i tych skrajnych feministek, to nawet niw wyobrażam sobie ile kobiet przerywało by ciążę, bo czasy dzisiejsze bardzo przyzwyczaiły ludzi do komfortu, wygody itp…
A bo źle wpłynie na figurę, a bo przeszkodzi mi w karierze zawodowej, a bo mnie nie stać i można tak dalej wyliczać.
To tyle na razie.

Co się wtedy dzialo?
Aborcja zwana usunieciem niechcianej ciąży byla zabiegiem rutynowym, srodkiem antykoncepcyjnym. ciezkie zdziwienie wzbudzala mloda dziewczyna, ktora przychodzila do ginekologa sprawdzic stan zdrowia a nie “to kiedy skrobiemy”?
A ze środkami antykoncepcyjnymi?
Jak się chciało to sie mialo. Smiem twierdzic, ze popularnosc tzw. spiralki wynikała też z tego, że tam gdzie ksiądz grzmial z ambony, a dewotka kioskarka dziurawiła stomilki byla wygodna i skuteczna.
Trzeba było tylko wybrać się do wiekszego miasta - tam gdzie działało Towarzystwo Rozwoju Rodziny lub znaleźć w okolicy ginekologa z magazynkiem tego sprzętu (to juz odplatnie i “prywatnie”)
Ksiądz rentgena w oczach nie ma…
Ale niestety wiele gabinetów ginekologicznych to byly male zakamuflowane kliniki rzeźnie. Legalne i spelniajace warunki sanitarne.

Kolego, teraz sa srodki antykoncepcyjne o jakich sie w tamtych latach nie śniło.
Wszystkowiedzacy prezydent za zlo wcielone uwaza tabletke “po”, która wcale tania nie jest?
A wszyscy wyją aborcja, aborcja… To jest dopiero “sredniowiecze” .
To jest ostatecznosc…
Ale niech będzie taka możliwość - i dostępność do badań prenatalnych.
Bo z calym szacunkiem dla osób decydujacych się na posiadanie dziecka ze zmianami genetycznymi - to jednak?

2 polubienia

Nie wszyscy, tylko lewica. Wrzód na dupie koalicji. W narodzie wcale tak nie jest. Później do tego wrócę.

Aż tak to ja sie w polskich imponderbiliach nie orientuje. Zawsze mi sie wydawalo, ze pod tym względem przoduje towarzystwo zblizone do Kai Godek? A to raczej nie lewica?

Chodzi Ci chyba o LIBERALIZACJĘ prawa :wink:
Przyznam że…Jestem zdumiony iż akurat TEN temat zmusił Cie wreszcie do pisania :innocent: :upside_down_face:
Co do dzisiaj a wczoraj…Ja,człek raczej skłonny do naiwności,nigdy nie uwierzę w ten bełkot o wolnym wyborze itp.To jest właśnie szukanie owej furtki by nie rzec,bramy!
Sam widzisz jaka żonglerka odchodziła kiedyś…I ja mam teraz uwierzyć że obecne pokolenie to jakieś odmienne spojrzenie?Bzdura!
Po prostu horyzonty sie zmieniły.Pojawiły sie mozliwości,opór moralny prawie przestał istnieć a liczy sie [po raz kolejny trzeba to zanaczyć…] hedonizm,wygoda,komfort życia.
Dla kobiety która przestała być matką a zaczęła być "biznes łoman"jest to w oczywisty sposób nie do pogodzenia.I nie sądzę by to kiedykolwiek się zmieniło.
I pojawiają się inne pytania…
Czy to że kobieta ma swoje ambicje,pragnie nie tyle edukacji [bo to juz sobie załatwiły kobiety dawno temu] co rozwoju,kariery,jest czymś złym?
Doba ma 24 godziny i za cholerę mieć nie może więcej.A trzeba jeszcze pospać…
Jak więc pogodzić naturalną rolę macierzyństwa z tym co wyżej?Może jakiś jednostkowy geniusz w spódnicy potrafi ale nigdy nie stanie się to regułą.
Ja bym paniom po prostu dał spokój.Niech robią co chca ze swoim życiem,niech wybierają a ja z pewnościa nie będę ganiał za nimi jak za maciorami od kolejnych miotów.
Ale niech nie zabijają!

1 polubienie

Nie zauważyłem swej pomyłki, dzięki za zwrócenie uwagi.

Generalnie chodzi mnie o to, by nie przeginać pały i nie wylewać dziecka z kąpielą. I nie budować swej pozycji politycznej w tej sprawie.

A teraz spadam stąd i wracam do tenisa. Tam mnie za chwilę zobaczysz.

2 polubienia

Się pakuję…
Jutro do pracy a potem do domu…Normalnie nie wiem gdzie jestem… :innocent:

2 polubienia

Podziwiam, ze tak dlugo sobie z tym radzisz.
Ja ostatnio mialam dosyć.
Inna sprawa, ze z deszczu pod rynne - jeden problem rozwiazany, pojawia się pięć nowych…
I tak na zmianę.
Troche Polskę ogarnęłam to tu trzeba się wziąć za remont.
Nikt tego za mnie nie przypilnuje

1 polubienie

Ja to nawet lubię.
Ale kołowrotek jest…

1 polubienie