Czy czujecie się nieswojo kiedy

W Hiszpanii tez nie, ale nie ma potrzeby.

Za to jest nawet na liniach podmiejskich bezplatne wifi i ładowarka.

Sam tak"grywałem" na pewnym wypchanym po brzegi,kartonie.Tylko nie na ulicy i nikt mnie nie nagrał :joy: Po prostu inne czasy :rofl:

1 polubienie

W którym Kingston? Na Jamaice?

Ten instrument jest drewniany.
I wbrew pozorom popularny, zwlaszcza w Andaluzji.
Ciekawostka jest, ze obecny krol Filip IV tez na tym czasem grywa i nawet publicznie na jakiejs imprezie typu " wizyta gospodatcza" mu sie zdarzylo.
Ogolnie daje ciekawy efekt w połączenie z gitara i innymi odmianami tamburynow.
Dokladajac do tego indianskie cymbalki i flety? Uliczne koncert bywaja bardzo fajne.

Wiem.Mój przyjaciel posiada.Oprócz chyba 6-7 gitar.Nawet to słychać na którejś płycie Hot Water.Choć raczej jako przerywnik…
A tak w ogóle…Po takie klimaty Brian Jones jezdził do Maroka.I słychać to na ich albumie,“Their Satanic Majestic Request”.Tyle że Stonesom jako kapeli,było z tym delikatnie mówiąc,nie po drodze…

1 polubienie

Ty piszesz o zawodowcach szukajacych inspiracji w tanszym sposobie zarabiania na zycie przez ulicznych czy knajpianych grajków?
Czasem zazdroszcze Hiszpanom i przubyszom z kolonii tego lekkiego podejscia do muzyki. Grac i spiewac kazdy może. I nawet jak falszuje to. icza sie dobre chęci ;).
Byle rytm trzymać .
Czasem to ręce odruchowo do portfelika siegaja, żeby jakies euro czy dwa do wystawioneh skarbonki wrzucuic?
:joy:

1 polubienie

???
Pisałem o Stonesach i wcześniej,o Hot Water.Oni raczej nie grywali taniochy grywając przed knajpami…

A czy ja pisze, ze grywali?
Moze kiedyś, w czasach zamierzchlych gdzies cos zagrali kolegom w ramach szkolnej imprezy.
Mi raczej chodzilo o szukanie inspiracji w muzyce etnicznej, ludowej, ulicznej?

To dzialavw obie strony. Spod strzech na salony a potem przetworzona da klepisko wiejskiej dyskoteki.
Aczkolwiek parafrazujac piesn kościelną?
Od głodu, ognia , wojny i disco polo
Wybaw nas, Panie
:wink:

Ja nie lubie wrzaskunow :confused: :joy:

Nie bardzo wiem jak mam to zrozumieć…

Eee, przywyklabys.
Ja nie wiem, podobno lekka gluchota jest jakas przypadloscia genetyczna u Hiszpanow, zwlaszcza poglebiajaca sie z wiekiem. Oni strasznie glosno mowia. (choc drobiazg zwany przyszloscia ludzkosci też nie od macochy, tyle, ze na wyższych czestotliwosciach nadaje)
Kilku gadajacych tubylcow i czujesz sie jak w kurniku wsrod kur niosek.
Trzeba przywyknąć…
To zadna awantura, mile sasiedzkie ploteczki…

1 polubienie