A pietro wyżej pisałaś ze wszystko się skończyło na rzecz potyczek sylwestrowych…
Bo pisalam o dwich krajach - o polskiej Wielkanocy i Nowym Roku , i o hiszpanskich fiestach, kiedy to juz nie sa fajerwerki a regularna “przymiarka do III swiatowej” i to finansowana z naszych podatków.
Inna sprawa, ze te fiesty na siebie zarabiają, bo turystów nie brakuje.
Może stąd nieporozumienie?
Ogólnie ogień, nie tylko w postaci fajerwerków w srodziemiomorzu jest obecny na wielu fiestach. Od Fallas w Walencji (19 marca) i zblizonej rozmiarami imprezy na sw. Jana w Alicante po przeróżne mniejsze okazje do rozpalenia wiekszego lub mniejszego stosu.
Bo wielkanoc tutaj to procesje, często przypominajace gigantyczne jasełka i faktycznie cos w rodzaju teatru, gdzie odgrywa się ostatnie i pierwsze dni Chrustusa. Widowiskowe to jest, a uczestnicy przygotowują się cały rok, stąd narzekanie w tym roku, że deszcz z tym calym przepychem nie pozwolil często wyjść poza mury kościołów…
Ogolnie niby ta sama religia a zwyczaje z dwóch różnych światów.
A i w procesjach najwazniejsza jest figura i uczestnicy zwani nazarenos tudziez reszta wiernych.
Księża jeśli są to ich nie widać.
Możnaby powiedzieć inicjatywe przejmuja “cywile”
A byc tu czlonkiem takiego bractwa to zaszczyt.