Czy byłoby możliwe nauczenie się go na poziomie intermediate (Średniozaawansowany albo jak kto woli B1/B2) w około rok? (+/- kilka miesięcy)
Chyba raczej prosty jak te języki romanskie
Uczyłem się go ale tak aby wykuc zdać i zapomnieć XD jak krew w piach
Zalezy od predyspozycji, czasu jaki na to poswiecisz i jesli mieszkasz w kraju francuskojezycznym to masz szanse.
Ponoć nie jest trudny gramatycznie. Najważniejszy akcent, żeby nie mówić a śpiewać po “ichniemu”. Bo język francuski odbieram właśnie jako śpiewanie - i chyba najbardziej mi się podoba ze wszystkich na świecie
A mnie francuskie; tak, kojarzy się z potencjalną golonką.
A nie schabowym?
Bez obcowania z jezykiem wsrod frankojezycznych,cala nauka na ogól na niezbyt wiele sie zdaje.I nie wazne czy rok,czy dwa…
Tym bardziej ze wlasciwa wymowa a nie taka jak to sobie ktoś “wyobraza”,w tym przypadku jest trudna i bardzo specyficzna.
A nawet i mielonem.
Osobiście nigdy nie uczyłam się francuskiego, ale podobno (info od ludzi, którzy się go uczą/uczyli) jest jednym z trudniejszych z tych powszechnie nauczanych w Pl języków.
Chcącemu nie dzieje się krzywda, kto chce, to się nauczy
W około rok to nie bardzo, zwłaszcza jak zaczynasz od zera.
A po co chcesz się nauczyć tego języka?
na poziomie komunikarywnym, zajmujac sie tylko tym i mieszkajac w kraju francuskojezycznym po roku bedziesz sie porozumiewac, z pisaniem moze byc nieco gorzej, bo ich zapis bywa przewrotny.
Nie jest aż tak trudny dla Polaka. Według mnie trudniejszy jest angielski. Mając dobre lekcje da sie opanować.
Widac niektore sprawy sa bardzo wzgledne:))
Angielski przy francuskim to male piwo przed sniadaniem.A ja sobie radze bardzo dborze z czytaniem po francusku i potrafilbym wymienic pare uwag.Nigdy nie mialem nawet 1 lekcji francuskiego ale moja babcia znala doskonale…
Zreszta prowadzilem w radiu mala historie francuskiej piosenki i to przez ponad 2 lata,wiec chyba mam talent
Uwazam, ze trudny. Ale jesli przysiadziesz faldow i bedziesz miala z kim cwiczyc to da rade!
kwestia motywacji - jak masz takowe to i w pare miesiecy rece od rozmowy przestaja bolec.
a ja tak mialam z rosyjskim - babcia i jej siostra po rosyjskich szkolach (no w koncu po jakich mialy byc jakto bylo pod zaborami i przed pierwsza wojana swiatowa?) byly praktycznie dwujezyczne i czasem sobie dla sportu i wkurzenia dziadka po rosyjsku rozmawialy.
alfabetu lacinskiego i cyrylicy nauczylam sie rownolegle - wiec w szkole na lekcjach rosyjskiego (prowadzonych zreszta przez nawiedzona histeryczke po kursach i patyjnego nadania) sprawialam klopoty wychowawcze
a dzis? od lat nieuzywany to sie gdzies w kaciku zamelinowal.
Motywacja jest prawdopodobnie najwazniejsza ale czasem,nie sposob sie przebic przez jakies niedogodnosci…
Moja babcia znala 4 jezyki a dla sportu,chciala takze z ciekawosci poznac rosyjski.I za cholere!!!
Kolejna sprawa,wykladowca…
Jestem dzisiaj zdanai ze bez obejscia w kraju danego jezyka,mozna go opanowac tylko w pewnym stopniu.Zazwyczaj,dosc skromnym.