Koronawirus udupi wiele zakładów pracy. Głównie małe i średnich świadczące różnorakie usługi.
Pracę może stracić nawet 2 mln ludzi. Wielu z nich pracuje (jeszcze) na śmieciówkach.
Rząd stawia na pozbawioną konkretów tarczę antykryzysową.
Wkrótce słono zapłacimy za przeżeranie publicznego hajsu oraz pasożytnicze zasiłki typu 500+/13-tka. Są nawet petycje by wyżej wymieniony social zawiesić i wszystko przeznaczyc na walkę z wirusem jednakże aż 60% tego nie chce. Tacy jesteśmy yebnięci.
Najgorsza jest niepewność. Nie wiemy jak to wszystko długo potrwa. Wiemy natomiast co będzie jeśli zaraza będzie sie przedłużać - rynek pracodawcy, biedne samorządy, kolejki w urzędach pracy, ośrodkach pomocy społecznej, tysiące dramatów, brak inwestycji, zaciskanie pasa. Jeżeli ktoś nam pomoże to tylko UE która również po pandemii będzie poważnie ranna (ciekaw jestem nowego planu Marshalla dla Europy).
Ja jestem bezpieczny. Mój zakład jest państwowy, duży, niczego w sumie nie produkujemy więc nie mamy strat. Moja rodzina podobnie. Jedynie ciotka emerytka traci bo sobie dorabia jako opiekunka do dziecka. Teraz nie pracuje bo dziecko w domu. Rodzice też w domu. Praca zdalna.
A wy, wasze rodziny, znajomi?
Nikt nie jest bezpieczny a zaden rzad nie powie ci prawdy.
Nie wiem jak mam sie czuć-poki co,nikt w pysk mi nie wali ze dalem sie nabrac…
Niepewnosc…Masz racje.Rano moze bede mądrzejszy…
Tracę finansowo
Klienci poodpływali, teraz większość boi się bezpośrednich kontaktów (pracuję w domu). Do tego odwoływane są imprezy, nikt nie myśli o zakupie, mówiąc górnolotnie, “rękodzieła”. Pracuję, ale tworzę do szuflady
Ja siłą rzeczy nie, bo studiuję, najwyżej na jakości kształcenia stracę, bo jednak realizacja pewnych rzeczy-zwłaszcza praktycznych, których ja na szczęście jeszcze prawie nie mam-zdalnie jest przegięciem.
Moja najbliższa rodzina też raczej nie powinna, bo to budżetówka.
Nie sądzę…
Kazde zebranie redakcyjne to zaraza.
Teraz pewnie tego nie ma ale i tak,dziennikarz,jesli z krwi i kosci,w domu nie usiedzi…
Oczywiscie,jesli mowa o pismakach,to pewnie masz racje.
Obecnie pracuje 2-3 godziny dziennie 3 dni w tygodniu! Firma idzie na dno. Szefowa probuje ratowac co się da… dzisiaj przy mnie plakala. Sama jej dzisiaj zaproponowalam, ze wezme w piatek wolne zeby pozwolic jej pare groszy zaoszczedzic. Jesli przyznaja mi socjal to wezme wolne w pracy zeby nie musiala mi placic juz za te kilka godzin. Niech ratuje to na co tak ciezko pracowala… wiem że kiedys mi się odwdzieczy za lojalnosc i cierpliwosc.
Moj facet jest samozatrudniony i organizuje imprezy masowe, ktore się w tym roku na pewno nie odbędą.
Jest do bani. Ciesze się tylko, że nie musimy placic czynszu i nie mamy kredytu do splacania!