Czy lepiej być świnią czy nie być

Taki szef np. musi lawirować, podejmuje niepopularne decyzję i wielu chce mu dać w gębę. Ale nie tyra jak szary lud umierając że zmęczenia. Trzeba się utrzymać na stołku, przyspawać do niego… Taką śliską mendą umieć być.

Zostan szefem to bedziesz wiedziec

Im wyższe stanowisko i w im większej instytucji, tym bardziej trzeba być psychopatą.

2 polubienia

Bylem kims w rodzaju szefa w sklepie muzycznym i przez 4 lata naczelnym muzycznym w radiu.I mysle dzisiaj po latach ze jest to klasyczny przyklad na to ze kazdy kij ma dwa konce.
Niby lepsza kasa,pewna swoboda ruchow,samemu sie decyduje a nie jest sie skazanym np. na “rzady"ludzi z ktorymi nie jest Ci po drodze.Ale jest tez odpowiedzialnosc bo przeciez ani w jednym,ani w drugim przypadku wlascicielem nie bylem…
Zmeczenie?Roznie z tym bywalo…Zwykly pracownik jak swoje zrobi,idzie do domu.Ty w tej sytuacji,bardzo czesto zostajesz jeszcze"po godzinach”.
Rozne zawody maja swoje specyfiki…

4 polubienia

Bycie świnią nie jest kwestią stanowiska. To kwestia charakteru i wychowania.
Warto szanować innych bo pycha kroczy przed upadkiem.

2 polubienia

@nunu Moja szefowa bywa nieprzyjemna i zdarza jej się “nieco” nadużywać władzy (osobiście uważam, że władza demoralizuje…). Jako że pracuję w korpo, wiem, że jest doskonale przeszkolona w tym jak rozmawiać z pracownikiem i jak z nim postępować. Domyślam się, że długo pracowała nad tym żeby się dystansować od różnych “kłopotliwych” sytuacji. Pewnie nauczyła się, że szef nie może być miękki, bo pracownicy to wykorzystają i wejdą mu na głowę. Trzeba więc lawirować między dobrostanem pracowników a tym czego wymaga góra, no i cały czas pilnować, żeby kasa na koncie się zgadzała. Jako zespół jesteśmy taką trochę galerą. My pracownicy wiosłujemy a ona nas głównie “motywuje”: nie ma wyjścia - jej wypłata zależy od tego co uda nam się wypracować. Jako szefowi zależy jej na efektywnych pracownikach, bo tylko tacy zapewniają odpowiednie zyski. Musi więc “mieć nosa” żeby tylko takich dobrze rokujących zatrudniać, a nie przynoszących zysków skutecznie “zachęć do poprawy” lub eliminować. Z drugiej strony praca od 8-16, wolne weekendy, różne dodatki i premie, pakiet medyczny i praktycznie posada do emerytury, bo usunięcie szefa jest bardzo trudne, za to zwolnienie pracownika stosunkowo łatwe (albo takie uprzykrzenie mu życia żeby sam zrezygnował). W mojej pracy bardzo liczą się tabele z wynikami: kierownicy nie zawsze dostrzegają człowieka za tymi rzędami cyferek… Oczywiście chciałabym zarabiać więcej, a pracować mniej, ale szefem nigdy nie chciałam być i nie chce, wiem, że zbyt dużo by mnie to kosztowało, fizycznie i psychicznie, chociaż kto wie może z czasem także bym się zdystansowała. Jako że moja poprzednia szefowa była mega … niefajna :upside_down_face:, ta obecną ma, w porównaniu do tamtej, której życie kończyło się na pracy a ulubionym zajęciem była inwigilacja pracownika, całkiem sporo zalet.

4 polubienia

Sam ponad dwa lata byłem szefem, miałem ponad setkę pracowników pod sobą. Nigdy więcej.

3 polubienia