Przecież gdyby nie było życia po życiu, to zmarli praktycznie niczego nie straciliby w stosunku do wieczności, a jeśli jest, to również niczego nie traciliby, a mieliby zaoszczędzone na cierpieniach. Wniosek logiczny jest taki, że ze śmierci najbliższych i bliskich należy się cieszyć, a nigdy smucić.
Najważniejsze, aby nasi najbliżsi i bliscy możliwie najmniej cierpieli, oraz by odchodzili z tego świata w możliwie największej przytomności umysłu i świadomości.
Jeśli nie ma życia po życiu, to nie byłoby możliwości powrotu pod jakimikolwiek postaciami. Chodzi mi o logiczność lub jego brak w smuceniu się po śmierci najbliższych i bliskich
Tak szczerze? Owszem, martwimy się o nich, bo nie wiemy, co ich spotka, ale jest jeszcze inna przyczyna naszego żalu.Taka, że nam ich brak i wydaje się nam, że bez nich wali się nam świat na głowę.
Nie jest logiczne lecz sie smucimy. Bo tęsknimy za nimi. Bo odczuwamy taki okrutny brak. Taką pustkę i stratę. Bo nie mamy 100% pewnosci co jest “po drugiej stronie”. Bo to po prostu boli.