Kto śmigał będąc dzieckiem ?
Chyba już niestety nie. Tak mi się wydaję
Ja to nie bardzo, ale moje córki, to by, jak mogły, w ogóle nie schodziły z takiej karuzeli.
Moja małżonka też to lubiła.
Pewnie,ze baeilem sie na takich katuzelach.
Nawet juz nie bylem dzieckiem.
Co cie tak wzieło na wspominki prl-u?
Polub sobie na fb kanał “kiedyś było jakoś fajniej”.
Pamietam, ale balam sie! Za to kedys zafudowalam karuzele Juli. Ach, z jaka zachwycona mina rozpoczela podroz! Potem (co obrot) mina rzedla. Jak sie skonczyylo to malo nie pojechala do Rygi…
O rany, no przecież !! Moja ulubiona karuzela łańcuchowa !
To była moja podstawowa zabawa na wesołym miasteczku. !
A najfajniej było, kiedy chłopaki się z nami łączyli siodełkami, zakręcali łańcuchy i wypuszczali nas w góóóóórę !
Wtedy się niczego nie bałam, ale teraz…
Moim drugim ulubionym miejscem była strzelnica - no i ta została mi do dziś
Na kazdej wiekszejfiescie w Hiszpanii
Brawa dla małżonki i córeczek !!
Cykorze…
Nie dość że śmigałem to jeszcze łapałem za drugie krzesełko (o ile z kimś byłem) i wywijałem z tym kimś obroty …
Nie to, żebym się bał. Ja w tem względzie rzyguś byłem. I nadal jestem.
Ja też @birbant (błędnik ), ale na tej łańcuchowej, to jak szprotka w wodzie
Zdarzyło mi się na czymś takim ale nie przepadałem. Miałem jakieś dziwne uczucia żołądkowe w trakcie lotu. A tak ogólnie to karuzela była za droga na zawartość mojej kieszeni. Takie czasy to byli.