Zgadza się. Nie kwestionuję zachowania ostrożności przez pieszego na pasach. Nie kwestionuję, że każdy może popełnić błąd. Ale tu nie chodzi o to. Tu chodzi o czysty przepis mający maksymalnie zwiększyć bezpieczeństwo, czyli zmniejszyć najbardziej, jak się da, ilość nieszczęść na przejściach. Dlatego nie powinno być żadnego kompromisu, przepis musi być zdecydowanie jednoznaczny.
Głównym argumentem jest to, że funkcjonowanie tego przepisu zmniejszyło ilość takich wypadków w do okolic jednego procenta. . Zobacz, ile procent jest w Polsce. I ten cały Weber chce ten stan utrzymać.
W Europie przyjaznej pieszym, prawo stanowi, że pieszy, który zasygnalizuje zamiar przekroczenia jezdni w miejscu do tego przeznaczonym, ma pierwszeństwo wobec pojazdów mechanicznych.
Kierowca pojazdu zobowiązany jest zatrzymać pojazd i ustąpić pierwszeństwa pieszemu w sytuacji, gdy ten, znajdujac się jeszcze na chodniku, stanowczo i zdecydowanie zmierza ku krawędzi jezdni.
Z ministerialnych zapędów wynika, że chętnie wydaliby dyrektywę, narzucającą producentom samochodów zwiększenie częstotliwości działania wyciraczek, by szybciej zbierały to, co po kolizji z pieszym, z pieszego pozostało.
SMOK wychował się na prawie…wodnym.
Jest proste i logiczne .
I przede wszystkim NIGDY NIKT NIE JEST WINNY W 100%. I o tym zawsze trzeba pamiętać.
Ten w gorszej sytuacji (słabszy) ma zawsze pierwszeństwo. Niezależnie co mówią przepisy.
Morze uczy pokory - uczy że pośpiech zabija.
Bezpieczeństwo (życie ludzkie) zawsze jest najważniejsze. Ważniejsze niż czas (stracony) paliwo (zmarnowane) czy środek lokomocji (uszkodzony).
Dziś jadąc (służbowo) tranzytem przez stolicę (wciąż nie na obwodnic) żałowałem iż paliwo nie jest po 12 złotych za litr. I że nie spotkałem przez 1,5 godziny żadnego radiowozu…
Brak nam kultury, spokoju, szacunku. Auto leczy nasze kompleksy. W tej zamkniętej i pozornie bezpiecznej konserwie czujemy się lepsi, silniejsi. Za kółkiem uwalniamy emocje, frustracje. Substytut zemsty za niepowodzenia.
Uważam że należy zaostrzyć kary i zmienić zasady kształcenia kierowców. Takich rzeczy powinni uczyć już w podstawówce. Dla mnie to proste. Widzę ludzi dochodzących do krawędzi jezdni - zatrzymuję się.
Na ruch samochodowy w miastach coraz popularniejszy jest następujący pogląd.
U początku urbanizacji miasta należały do pieszych. Ci byli panami, byli u siebie. Potem człowiek wymyślił samochód. Już u zarania przed samochodem szedł pilot i przeganiał wszystkich pieszych aby samochód jego pana mógł bezpiecznie, dostojnie przejechać. A potem już było tylko gorzej. Piloci zniknęli, samochody jeździły coraz szybciej a piesi musieli uciekać a zdarzało się że nie zdążali. I tak to trwa. Pieszy stracił swoje prawa a samochody rządzą w miastach i zabijają.
A ta nowa tendencja to “oddać miasta pieszym”. Do tego potrzeba nowych przepisów, ostrzejszej taryfy mandatowej, oraz szerokiej akcji uświadamiającej w społeczeństwie. Często również idzie za tym przebudowywanie infrastruktury drogowej i organizacji ruch w miastach.
Życzę tej akcji powodzenia.
Jak wiadomo (lub nie) jestem 100% pieszym. ZAWSZE zwalniam przed przejsciem i patrze na jezdnie. Nie pcham sie, wychodzac z zalozenia, ze latwiej zatrzymac moje 60 kg. niz x kg. pojazdu… Ale bardzo czesto kierowca tez zwalnia wiec przechodze.
A ja się boję przechodzic gdy tak mnie ktoś przepuszcza, poniewaz często ten drugi ( mowa o dwu lub trzy pasmowych) nie zatrzymuje się .zdecydowanue bezpieczniej czuję sie gdy przechodząc widzę pustą szose ( lub auta daleko). I cóz z tego ze taki poszeflby siedzuec gdy juz nie byloby mnie.
To pytanie na koniec,to ta sonda?
No wiec piesi moim zdaniem,nie powinni sie bać,co jest oczywistą fikcją.
Jedynie na kanarach zaobserwowałem kierowców hamujących sporo przed pasami…W Anglii…Są tacy jak piszesz ale tzw. młode pokolenie to juz katastrofa.A kobiety w paśmie 35-50,stanowia czyste piractwo.
Czyżby już przywrócono poprawne sondaże? Co do meritum pytania, to dla kierowców i pieszych powinny być wyświetlane cyfry lub świetlne słupki lub świetlna linia, pokazujące, kiedy piesi mogą przejść, a kiedy kierowcy przejechać przez przejście. Tak jak jest teraz i jak się proponuje, to spowalnianie poruszania się w miastach.
Uważam że uważanie na pieszych jest jak najbardziej wskazane. Tak samo umożliwienie pieszemu przejścia przez ulicę na pasach gdzie jest duży ruch ( w mojej okolicy już w takich miejscach zainstalowano sygnalizację na życzenie): wcześniej pieszy przy dużym ruchu mógł sobie czekać i 10 minut i musiał w końcu wymuszać pierwszeństwo żeby ktokolwiek się zatrzymał. Problemem dla mnie są piesi którzy tylko zbliżają się do przejścia, albo przechodzą w jego okolicy a wcale nie mają zamiaru przejść na drugą stronę, albo typ drugi idzie wzdłuż przejścia i nagle na nie wchodzi chociaż wcześniej nie sprawiał takiego wrażenia. Podobno był jakiś pomysł że pieszy miałby sygnalizować wolę przejścia podnosząc dłoń, ale nic z tego nie wyszło…
W calej Hiszpanii obowiazuje zasada, ze tam gdzie moze pojawic sie pieszy to noga z gazu. Niestety wyjatki sie zdarzaja - tu kozaczą zwykle mlodzi kierowcy plci meskiej. Ale i pieszy ma swoje obowiazki - na terenie niezabudowanym kamizelki (dotyczy to rowniez rowerow i skuterow - tam dodatkowo kaski) i nie wlazic bezmyslnie pod kola, bo auto w miejscu nie stanie.
A raz jechalam z Angielka, majaca wowczas ok. 50 lat. Dusza mi najpierw siedziala na ramieniu, potem uciekla na tylna polke i zastanawiala się nad ewakuacja w ogole
Nauka wspolpracy roznych uzytkownikow drog to sa lata powtarzania w kolko tego samego, a w Polsce, gdzie kazdy mysli jak prawo obejsc i przy okazji dopiec blizniemu to wspolpraca jest najczesciej pustym slowem. Jesli nie przeszedl nawet obowiazek noszenia odblaskow przez pieszych na terenie niezabudowanym, bo to “ogranicza wolności obywatelskie”?
Już nie ma czegoś takiego. Kierowca widząc pieszego przy pasach, ma obowiązek zatrzymać się. To samo na widok zbliżającego się do pasów bez względu, czy ten zbliżający się pieszy z nich skorzysta, czy nie. Ten system na zachodzie wyeliminował niemal do zera wypadki na przejściach.
@okonek Ludzie sami sobie robią na złość… Osoby które kiedykolwiek miały jakikolwiek, nawet drobny wypadek w ruchu drogowym (do których i ja należę) noszą po kilka odblasków, odzież z odblaskowymi elementami a nawet odblaskowe kamizelki…