O optymalnym miejscu odbicia się, przy prędkościach na rozbiegu ok. 100 km/h,
decydują tysięczne części sekundy, a człowiek to nie zaprogramowana maszyna
O długości skoku decyduje przyjęcie optymalnej sylwetki w locie zaraz po opuszczeniu progu skoczni, na co skoczkowie mają mniej niż sekundę
O zaliczeniu skoku do udanego zależy przygotowanie się do lądowania, na co skoczkowie mają mniej niż sekundę, wykonaniu tego lądowania w sposób bezpieczny i podobający się oceniającym
Sam wyczerpales temat…
A i tak czasem czlowiek sie za glowe łapie bo rezultaty są diametralnie inne od tego czego oczekiwał…
Zwraca uwage jedna sprawa…Na ogól zawodnik w danej dyscyplinie,WIE,co jest dobrze a co szwankuje…W skokach tak nie jest.I nie ma co sie znowu śmiac z Roberta Mateji bo inni,moze na wyzszym poziomie,tez nie wiedzą.
To są rozważania na temat tego co sie moze zdarzyc w jednej sekundzie…Wiatr,glupia myśl,szarża,ryzyko…
Byc moze dlatego to takie trudne do przewidzenia.
Zapomniałeś jeszcze napisać o pozycji dojazdowej, co jest kluczowe do osiągnięcia odpowiedniej prędkości na progu i determinuje wykonanie należytego odbicia, oraz przejścia do fazy lotu. Do tego jeszcze niuanse sprzętowe, trening, dieta, przygotowanie mentalne … i multum innych rzeczy, z których nawet sprawy sobie nie zdajemy.
Akurat Mateja jak na swoje czasy i ówczesne zaplecze polskich skoków prezentował dość przyzwoity poziom i absolutnie nie zasługuje na jakiekolwiek robienie sobie z niego żartów. Niestety dla niego część jego kariery przypadła na lata świetności Małysza i przez pryzmat sukcesów mistrza jego osiągnięcia są marginalizowane. Niemiej na rodzimym podwórku był kilkukrotnym mistrzem Polski i kilkunastokrotnym ich medalistą, a w roku 2006 wygrał nawet z samym Adamem. Wydaje mi się, że na zawodach rangi Pucharu Świata zawodziła go psychika.
Jak to zwykle u Polakow bywalo…
Kiedys w Zakopcu,byl po pierwszej serii…Pierwszy!
Po czym z fasonem spadl na 30 miejsce…
Jesli cos takiego robi sie na swoim obiekcie,bez wiatru,przepraszam"wiaterku" jak mawial imć Tajner,no to sie przechodzi do historii…
Nie chce sie juz znecać nad Magdą Gwizdoń ale to bylby ciąg dalszy dlaczego to nie opowiadanie a niemal powieść jest
Nie zapomniałem. Prędkość na progu nie zawsze warunkuje najdłuższe skoki. Np. Kamil Stoch nie miewał największych prędkości. Z drugiej strony, im większa prędkość, tym trudniej trafić z optymalnym miejscem odbicia.
Slusznie.Kamil wygrywa swoje loty na końcu.Tak twierdzą ci ktorzy mierzą i obserwuja skoki od rana do wieczora bo taki jest ich obowiazek.
Jednak golym okiem widac ze Kamil jest dokladnym przeciwienstwem Kubackiego.Mamy wiec dwóch mistrzow a kazdy skacze inaczej…
I dlatego moge sie wymądrzać ale…Za żadne pieniadze nie wziąlbym fuchy Dolezala czy Horngahera! To praca oparta na nie niekonczących sie znakach zapytania.
I jeszcze sie spowiadac trzeba…