Ostatnio sobie oglądam pokolorowane dokumenty ukazujące przedwojenną Warszawę.
Uważam że to miasto było wtedy piękne. Teraz jest bajzel architektoniczny i trochę szklanych biurowców świadczących o obcym kapitale.
Przed 1939 sami ludzie spacerujący ulicami stolicy byli eleganccy. Klasa i szyk.
Pełno straganików, sklepików. Uliczny handel. Ludzie uśmiechali się do kamery. Zadbane skwery, fontanny, uliczki miedzy kamienicami pełne bawiących się dzieci.
Dlaczego po wojnie nie zadbano o to by to wszystko choć trochę przypominało zniszczoną architekturę?
Warszawe zniszczyyla komuna
i za przeproszeniem dyktatura
kwiaty kwitna jak im odrobine wolnosci zostawisz
chyba, ze bonsai? tamagoci? polokorwane filmy? czerwone nie zawsze jest zielonym i skorka wyprawki nie bywa warta
To, co się udało osiągnąć wtedy w kraju wyniszczonym przez wojnę i przy ówczesnych uwarunkowaniach politycznych i poziomie techniki budowlanej to i tak cud na skalę światową. Aż trudno sobie wyobrazić realizację podobnego przedsięwzięcia dzisiaj, szczególnie teraz, gdy przyhamowanie gospodarki na miesiąc kładzie kraj na łopatki.
Berlin też szybko odbudowali. I jakoś ładniejszy się teraz wydaje niż Warszawa
Gdyby nie covid to nie było by z tą budowlanką tak źle. Mamy środki unijne i ukraińców.
Ja wiem czy taki ładniejszy… Na pewno większy, bardziej przestronny, z wieloma liniami metra, większy rozmach, większa skala. W przypadku Warszawy ścierały się dwa fronty: jedni chcieli modernizować, a inni dążyli do rekonstrukcji w maksymalnym stopniu. Inne kraje przy odbudowie miast ograniczały się do rekonstrukcji kluczowych zabytków. U nas jednak oprócz Zamku odtworzono całą Starówkę i pewnie parę innych rzeczy. Ważne było też myślenie przyszłościowe, że miasto będzie się rozwijać, że przydadzą się szersze ulice itd.
Wszystko trzeba było przecież zburzyć a potem trzeba było się śpieszyć, aby odbudować jakoś miasto to celów funkcjonalnych dla mieszkańców … Do tego przecież doszła komuna, która swoją filozofię na pewno włożyła … Chociażby Pałac Kultury i Sztuki … A architektura komunistyczna była właśnie dość specyficzna …
Pytanie bardzo naiwne ale spostrzeżenie trafione w punkt.
Nie pamietam tytulu tego filmu ale chyba,“Miasto44” czyli zlepek dokumentow z czasu Powstania,ze wspolczesnym aktorskim komentarzem…
Otóz tam wlasnie przebijają sie zdjecia z okresu przedwojennego,potem z czasu walk…Pamietam ze az mnie zatykalo gdy zauważałem jakie to piekne miasto.
To co mamy teraz to tyle co odbudowano,kierujac sie na ogół typowa filozofia komucha czyli"byle inaczej niz poprzednio".Bo to ma byc nowe miasto na nowe czasy,nowej wladzy.Miasto nie mialo byc piekne ale mialo poupychac klase pracująca…
Kolego @Devil Aparat fotograficzny, kamera filmowa potrafią zdziałać cuda.
Gdy do tego dodamy nostalgię, wyłania się w naszej świadomości obraz piękny. ale nieprawdziwy. Przedwojenna Warszawa była z wyglądu w swej całości miastem szarym i jak na stolicę miała dość prowincjonalny wygląd. Nowoczesne jak na tamte czasy były tylko fragmenty miasta, całość raczej miała niezbyt okazały wygląd. Międzywojenna stolica Polski nie zaliczała się do miast tzw urokliwych. To była taka zwyczajna aglomeracja o nienadzwyczajnej urodzie miejskiej. Oczywiście, jak każde miasto miała też i ładne miejsca, ale chodzi o całość.
Z młodości swej pamiętam Warszawę lat 70 i 80. Nie podobała mi się wtedy, w Polsce były o wiele ładniejsze miejscowości.
Dziś stolica naszego kraju, moim zdaniem, swym wyglądem przypomina prawdziwą metropolię europejską i bardzo mi się podoba. To, naprawdę nie to miasto, co jeszcze niedawno.
Zresztą i inne polskie miasta bardzo się zmieniły na korzyść. Nie mamy powodu do wstydu.
No to może wreszcie wypowiem się jako rodowity warszawiak (od kilku pokoleń, zresztą).
Potwierdzam w dużej mierze, to co pisze @Birbant. Warszawa miała swój urok, pochodzący jeszcze z XIX wieku, ale tylko w ścisłym śródmieściu i Na Starym Mieście. No i jeszcze Trakt Królewski. Tu stały pałace, bogate rezydencje, okazałe kamienice i gmachy urzędów. To wszystko przetrwało I wojnę światową niemal nietknięte. Filmy jakie oglądałeś pokazywały najokazalsze miejsca, ale juz kilka ulic dalej było szaro, buro i śmierdząco. Dzisiejsze Centrum, okolice Pałacu Kultury było nadmiernie zagęszczone z ciasnymi ulicami, kamienicami upakowanymi gdzie się da. Nie było to komfortowe miejsce do życia. A im dalej, tym gorzej - Praga, Szmulki, Wola, Marymont, Powiśle to były dzielnice biedoty.
Po hitlerowskim barbarzyństwie wielu mówiło, że nie da sie tego odbudować, a najlepiej zachować te ruiny jako niemy pomnik wojny.
Komuniści powołali Biuro Odbudowy Stolicy, w którym pracowali najlepsi polscy architekci sprzed wojny. Wiele ciekawych pomysłów udało sie zrealizować, poszczerzono ulice, wytyczone nowe trasy przelotowe (np. trasa WZ), i to jeszcze zanim wkroczył Socrealizm. Ale dziś z perspektywy czasu, ówczesne osiedla i budynki (np. MDM, plac Konstytucji) są bardziej wartościowym tworzywem miejskim niż blokowiska z lat 70. i 80.
Na nowo zaczęto planować Warszawę w latach 90. i powoli, powoli doprowadzono stolice do rangi europejskiego miasta. Dziś nie ma się czego wstydzić, no może braku sieci metra, bo 2 linie to wciąż za mało, powinno byc 4-5 żeby spełniało ono swoje zadanie.
Odnowiono Trakt Królewski, który wygląda dziś tak jak na obrazach Canaletta. Rewitalizuje się Starą Pragę, miasto zbliża się do Wisły, powstały fantastyczne bulwary, jakich nie ma chyba żadne miasto w Polsce. Dopiero niedawno liczba restauracji przekroczyła tę sprzed wojny. Nie brak kultury - bilety do teatrów trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem.
Czego mi dziś w Warszawie brakuje? Chyba tego, co już nie wróci - autentycznych ludzi, warszawiaków. 90% mieszkańców to ludzie przyjezdni, albo w pierwszym pokoleniu. Nie, żebym miał coś przeciwko nim, ale jednak to ludzie tworzą miasto.
W każdym razie, nie podprowadziłbym sie stąd!
Pewnie spora w tym zasługa UE.
Pewnie masz rację ale i tak jakoś tak szkoda tamtego świata. Ci ludzie pewnie jeszcze nie zdawali sobie sprawy jakie piekło przyjdzie im przeżyć. Nie było już tych uśmiechów, straganików, zakładów, sklepów. Wielu z tych eleganckich żydów trafiło potem na ulice albo do obozu. W brudnych szmatach bez środków do życia.
Na tych materiałach widać że żydów w Warszawie było naprawdę dużo.
Moze to i szukanie dziury w calym ale bylem pod koniec stycznia w rejonie Warszawy Zachodniej i jest to miejsce wylacznie odpychajace.
Ale faktycznie,im blizej centrum,Kolumny i Starowki,mozna odetchnac od okolic dworcowych ktore odrzucaja w wiekszosci miast w Polsce.
Mysle ze po wojnie,nie bardzo Warszawa miala wybor.
Nic nie poradze ze dla mnie architektura secesyjna to swietosc i w takim miejscu czuje sie najlepiej.
Poza tym,przed wojnami,kazde prawie miasto,sprowadzalo sie do centrum i reszty…Moze ciut lepiej bylo w Krakowie ale to co czlowiek pamieta z rozmaitych zrodel,takze glownie sprowadza sie do centralnych rejonow
Ale malutkim.Wiekszosc dzisiejszych dzielnic to byla jeszcze daleka droga by wlaczyc je do Poznania.Poznan,glownie"przez" Cytadele,takze zostal praktycznie zmieciony z powierzchni Ziemi ale przynajmniej w walce lub przez ruskich wandali a nie przez pacyfikacje i wyburzanie jak Warszawa.
Zachowaly sie szczatki,fragmenty ulic,serie budynkow ktore cudem ocalaly i bylo w oparciu o jakies male"cos",mozna myslec o odbudowie.
Udala sie wspaniale starowka i szereg ulic nieopodal.Ale …Jak to z komuchami bywa,nie ciesz sie bo i tak ci zepsuja…W sam srodek Starego Rynku,z historycznym Ratuszem,wpierdzielono budynek BWA ktory pasowalby na osiedla z lat 60-tych
Czlowiek sie oswaja i chyba wieksza kleska byly domy handlowe w centrum na Sw.Marcinie.Ale mysl architektoniczna tamtych lat to jakis socrealistyczny koszmar.