A jeśli nie jest mniej sprawna, to czy wyobrażamy sobie, że w europejskich - w tym w polskich - lasach żyłyby na wolności wielkie tygrysy, jak te syberyjskie? Czy to nie jest jakaś hipokryzja z tym podejściem do tygrysów i wilków, że wilki mogą żyć na wolności w europejskich lasach, a tygrysy już nie?
Kiedys panie @harmonik to byly lasy, a i tygrysy tez, szablozebne, kociaki o wadze 200 kg.
Istnieja teorie, ze podobnie jak wilki polowaly stadnie.
Natomiast obecne tygrysy sa raczej samotnikami, wiec porownanie wilka i tygrysa?
Poza tym wspolczesne tygrysy potrzebuja duzo przestrzeni, a tej w Europie brakuje. No i poza syberyjskim zimna nie lubia.
Ale na pocieszenie moge tylko dodac, ze wilk iberyjski od ubieglego tygodnia xostal objety scisla ochrona gatunkowa. Ale gdzie mu tam do naszego polskiego basiora?
Wszystkie koty, to terytorialne harmonijne zwierzęta. Ale gatunkowo, to jedne są samotnikami, inne są stadne. Żbiki, np, to samotniki, a rysie żyją w parach.
Z tymi kotowatymi i zyciem stadnym + terytorialnoscia to roznie bywa.
Mowi sie, ze sa samotnikami, ale u mniejszch kotowatych obserwuje sie zachowania stadne, czesto jest to matriarchat. Samce sa bardziej “wolnymi elektronami”.
Wiem, jak jest ze żbikami, bo mam powody się tym interesować. One z samicami tylko w marcu i później każde w swoja stronę. Ciekawa jest ich historia ostatnia. Niedawno były na wyginięciu szczególnie w Polsce. Dzięki Niemcom jest już ich w Polsce więcej, bo sobie przywędrowały, Szczególnie na północy naszego kraju, bo ich naturalny matecznik, to Bieszczady głównie kiedyś był.
Zgadza sie, wiekszosc kotowatych tworzy pary tylko na czas rujki. Potem stadem jest mamusia z mlodzieza. Roznie z tym bywa, bo jesli mlode dorastaja, a tatus utrzymal swoje teryrorium w poblizu mamusi to jest szansa, ze takie stadko bedzie obejmowalo wiecej niz jedno pokolenie mlodych.
U kotow domowych zdarza sie tez, ze kotki z kocietami lacza sily i wtedy opiekuja sie wszystkimi kocietami.
Zreszta zycia spolecznego kotow w stanie dzikim/wedrownym tak latwo nie da sie zbadac - w wielu przypadkach za malo materialu w postaci ginacych gatumkow, w innych za duza ingerencja czlowieka w populacje.
Ale ogolnie mozna powiedziec, ze kotowate da sie oswoic, ale zawsze wybieraja tylko jedna osobe na szefa. Moga tolerowac kilka innych, ale to na zasadzie partnerstwa.
Co dla czlowieka czesto konczy sie podporzadkowaniem kocim pomyslom na zycie
A w ogole ludziom zapomina sie, ze zarowno Canidae jak Felinae to drapiezniki nie mniejsze lub wieksze kulki futra do poglaskania.
A zbiki to juz byly rzadkoscia pol wieku temu, podobnie jak rysie uwazane za szkodniki i bezwzglednie tepione. W tej chwili w wielu krajach prowadzi sie hodowle majace za zadanie odrworzenie gatunkow.
W Afryce zdaje sie jeszcze gorzej.
A co ciekawe felinofobia wcale nie jest taka rzadka odmiana fobii, czesto ukrywana pod plaszczykiem alergii na koty.
Tygrys to najgroźniejszy kotopieso na świecie… Bez trudu rozwali nawet króla zwierząt wielkiego lwa… Co tam dla niego parę kundelkow z europejskich lasów. XD
Niektore gatunki sie przystosowuja. Tak do konca nie wiadomo, czy poczatkowo przodkowie psow nie stwierdzili, ze kolo czlowieka latwiej o przezycie i dobrowolnie sie pod pradziadkow jaskiniowcoew sue nie podczepili?
Z kotami to w swietle badan bylo nieco inaczej - o ile na Dalekim Wschodzie byly uwazane za miniatury groznych tygrysow czy nieco mniejszych kotowatych czy panter o tyle “udomawianie” swietych kotow w Egipcie polegalo na masowej hodowli kotow i przerabianiu ich na ozdoby skladane na grobach zmarlych.
Tak jak teraz kupujesz wiazanke na grob tak przez kilka tysiącleci Egipcjanin kupowal lepiej lub gorzej zmumifikowanego kociaka.
Jak tego typu hodowla (zwykle wsobna) wpłynęła na rozwoj gatunku? Egipcjanie wygineli, koty maja sie dobrze.
Podam, jako ciekawostkę, że dla żbików asfaltowe drogi, po których jeżdżą pojazdy spalinowe są nieprzekraczalne i to, głównie w Europie, spowodowało drastyczny spadek ich populacji. Do tej pory nie wiadomo dlaczego? Niewiele brakowało, by w Polsce uznano je za gatunek wymarły, bo jeszcze kilka lat temu, notowano ich 4 albo 5 sztuk na Podkarpaciu. Były niezmiernie płochliwe.
Drogi żbikom cięły ich terytoria i na małych przestrzeniach, ginęły. Pierwsi wpadli na to Niemcy i zaczęli budować kładki nad drogami, nawet lokalnymi albo podkopy pod drogami. I to uratowało ten gatunek kota. Za Niemcami poszły inne kraje, a jak jest teraz w Polsce, to nie wiem? Ale widziano już więcej tych kotów w okolicach Bieszczad, kilka sztuk zanotowano w Borach Tucholskich oraz w lasach szczecińskich. Te ostatnie, w odróżnieniu od innych nie są tak płochliwe, bo podchodzą pod siedziby ludzkie. Prawdopodobnie przywędrowały ze wschodnich terenów Niemiec. Mój też buszuje w Niemczech…, jak ma takiego kaprysa…
Twoj to ma duzo szczescia, ze mieszkasz jak mieszkasz i ma przestrzen.
O jakichs awanturach na temat kladek nad drogami w Polsce to slyszalam. Podobnie jak o nastepnym wspanialym pomysle przeprowadzenia drogi szybkiego ruchu przez Biebrzanski Park Narodowy (jakos tym razem narodowy nie zostal uwzgledniony)
Zreszta jesli chodzi o destrukcje resztek dzikiej lub prawie dzikiej przyrody to Polska ma mistrzostwo Europy.
Ja to bym chciala miec jako maskotke rysia iberyjskiego, ale szans nie ma - z miliona jak nie wiecej tych kotow zostalo niecale tysiac sztuk, a na wolnosci kilkaset.
Uznane za szkodniki zostaly prawie wytepione.
A teraz Hiszpanie narzekaja na plagi dzikich krolikow, szczurow i innych gryzoni na polach, a to byla podstawowa dieta zwierzakow. Kazda przedwczesna smierc rysia oplakiwana jest niczym celebryty.
Zbikow (gato montes) to w Hiszpanii tez zrobilo sie jak na lekarstwo.
Sa po ochrona, przetwaly glownie w masywach gorskich w polnocnozachodniej czesci kraju z wycieczkami do Portugalii.
Ja mam klopot z zapamietywaniem ludzkich twarzy, ale dwa czarne koty odroznie… A co dopiero zbika od dachowca, nawet jak to jest mieszanka? Zbiki trzymaja sie z reguly daleko od ludzi, ale w czasie rujki potrafia w poszukiwaniu kociej narzeczonej byc mniej plochliwe.
Zresza np. hodowla kotow to bardzo skomplikowana sprawa, i czesto efekty sa oplakane.
Lepiej zostawic to na zywiol - wtedy powstaja odmiany jak mainecoon, norweski lesny, himalajski (w tym syjamy zwane teraz tajskimi) czy syberyjskie w tym owiana ponura rewolucyjna legenda odmiana neva masquarade - jak legenda powiada koty syjamskie, chernie w tamtych czasach hodowane uniknely losu swoich arystokratycznych wlascicieli, udalo sie im uciec i skrzyzowaly sie z dlugowlosymi syberyjczykami. Dajac kapitalny efekt. Rase uznano dopiero w 2008, wczesniej miescily sie w ogolnym pojeciu dachowiec
Persy w tej chwili sa zmarnowane przez hodowcow - wady genetyczne i zbyt plaskie pyszczki powoduja, ze radosci z zycia to chyba zbyt duzej nie maja.
Ogolnie ja jestem zwolenniczka rownowazonej hodowli kotow - wazne, zeby byl zdrowy i zadowolony z zycia. A dobieranie ich na sile? Wedlug wzorca? Lub krzyzowanie wsobne bo akurat modne sa brytyjskie niebieskie?
Za bardzo koty lubie, zeby mi sie to podobalo.
W Niemczech obliczono, że 30% domowców w tym kraju, ma w sobie żbiczą krew. Jedne i drugie bardzo chętnie się krzyżują. Zwłaszcza domowe samice lecą na żbiczą kawalerkę. Ale i w drugą stronę też bywa.
Ten problem jest wszedzie.
Problem jak problem - dopoki zwierzaki sie krzyzuja i potonsrwo zdrowe i plodne to nie ma sie co martwic. Odswiezenie krwi w populacjach.
Kiedys porownalismy wyglad kotow wolnozyjacych w Kadyksie z ich kuzynami w Polsce - daje sie zauwazyc roznice w budowie. Uszy wieksze, smuklejsza sylwetka.
Ale podobnie jest z wroblami - polskie to krepe puchate kulki w porownaniu w tymi, ktore zyja w okolicach Alicante.
Zmiany nieduze, ale jednak wplyw klimatu widoczny.