Witam. Czy Wy byliście zakochani w kimś, kto nigdy się o tym nie dowiedział lub ewentualnie dopiero po wielu latach? A może Wy znacie kogoś takiego? Może to w Was się skrycie kochano? Jakie mogą być przyczyny skrytej miłości?
Chwilowe fascynacje?
Raczej nie mam i nie mialam tendencji do podokochiwania się . Owszem ktos moze zrobic tzw. dobre wrażenie - ale od tego do miłości droga daleka
2 x tak!
Skrycie kochały sie we mnie 3 dziewczyny.O jednej dowiedziałem się od przypadkowo napotkanej,jej dawnej psiapsiółki…
Druga nie musiała nawet nic mówić ale…To Boy chyba kiedyś powiedział że"w tym cały jest ambaras aby dwoje chciało na raz"
Trzecia…To już tak dawno temu było…Pamiętam jej twarz.Mieliśmy 14,może 15 lat.Nigdy tego nie wypowiedziała ale…Mam przecież listy…
Aaaa…I jeszcze Basia z Chorzowa.No ale wtedy to oboje jakoś,nie mieliśmy odwagi…
Co do mnie,byłem tak kochliwy że musiałbym chyba nocke zarwać aby wszystko sobie przypomnieć.Ale to we wczesnej młodości,pełnej afer,ideałów,porywów serca,nie zawsze szczęśliwych.A potem nagle,ok. 24-25 roku życia,wszystko stanęło w miejscu.Tylko piłka i tenis.Tenis i piłka…I giełdy płyt…I tak kilka lat…Prawdziwe życie,zaczyna sie jednak po 30-tce.
Znowu wróciły miłości.Jedna nawet na pograniczu prawa.Gdańszczanka miała lat 17 a ja 33 Rozleciało sie jak chyba z 10 innych,“na odległość”…
To bardzo ciekawa strona życia…Barwna jak…różnokolorowi ludzie którzy występowali tak w rolach głównych jak i w epizodach…
Pytaj dalej…Może coś jeszcze sobie przypomnę…
Nigdy nie byłem skrycie zakochany. Oczywiście byłem okresowo zauroczony urokiem kilku niewiast, jednak dopiero gdy w końcu poczułem, że za którymś tam z kolei razem to coś poważniejszego, postarałem się, by zbyt długo nie przeżywać tego w skrytości. Co do mej osoby wiem, że niektóre przedstawicielki płci przeciwnej czuły coś więcej, ale że ja akurat względem nich nie odwzajemniałem tych uczuć, starałem się nie rozpalać niepotrzebnie w nich płonnych nadziei.
Dzięki za te słowa, bo ja już miałem obawę, że tylko ja tak miałem.
A czy Ty nigdy nie miałeś obawy, że kolejny ewentualny związek nie da Ci szczęścia, bo Ty nadal będziesz myślał o poprzedniej miłości?
Poprzedniej?
Nie,raczej nie…Takie “powroty” w myślach to dopiero po latach.
Natomiast obawy,takie zwyczajne,typu,“czy warto” albo"może lepiej przyhamować",miewałem często.Nic dziwnego.Człowiek ma raozum i sumienie ale…jakoś nie zawsze z tego korzysta.Najczęściej wbrew rozsądkowi,postepuje sie właśnie z okazji kolejnych"zakochań"
Są takie aktorki i piosenkarki
Abo to raz? W młodosci zdarzalo się…
Tak. W 8 klasie w pewnym.koledze. Ale nikomu nie mowiłam, jedynie w moim pamiętniku zapisywalam.
W czasie bumu Naszej Klasy odbyl sie zlot naszego rocznika, obie klasy 8a i 8b. I on mi powiedzial.w sekrecie ze kiedys sie we mnie podkochiwal lecz nie mial smiałosci.
I zobacz jak mało brakowało by życie mogło inaczej wyglądać…
Tak i to nie raz. No bo taka kochliwa i nieśmiała byłam
W podstawówce kochałam się skrycie w koledze z klasy, potem w koledze z innej klasy a jeszcze potem w koledze z liceum…całe 4 lata Był boski…przystojny, mądry , inteligentny … Na dzień kobiet dostałam od niego bukiet frezji… To było coś … Niestety nigdy nie dowiedziałam się co o mnie myślał.
Kiedyś przypadkowo wpadłam na jego nekrolog w internecie. Zmarł w wieku 44 lat, szok i niedowierzanie… Nawet nie wiem czy miał rodzinę
Raczej nie zakochiwałem się skrycie w koleżankach, jak by co w czasach szkolnych.
Ale razu pewnego w ten sposób zakochałem się na zabój w II kasie będąc po obejrzeniu Krzyżaków. I tam niesamowite wrażenie zrobiła na mnie Pani Grażyna Staniszewska w roli Danusi. Przez jakiś czas był to dla mnie ideał piękna i już! Ale to nie koniec, bo kilka dni po obejrzeniu filmu, na sąsiedniej ulicy zobaczyłem dziewczynkę, która wydała mi się podobna do jurandowej Danusi. I przepadłem. A ona miała na imię Oleńka i była, jak się okazało, rok ode mnie starsza, a jej tato był kelnerem. I ta Oleńka była dla mnie wtedy apoteozą piękna i ideałem kobiecości… I nigdy nie ośmieliłem się nawet do niej zbliżyć, ale też nigdy nie zaniedbywałem okazji by z daleka napawać się jej widokiem. Trwało to dwa lata, kiedy okazało się, że ona nie zdała z czwartej do piątej klasy i jako drugoroczna trafiła do mojej. Poznanie jej bliżej nie sprawiło mi już problemu ponieważ okazało się, że nie była najwyższych lotów umysłowych, nawet nie wiedziała, że jest taka książka, jak Krzyżacy. Podejrzewam, że w ogóle przez swe życie nie przeczytała żadnej książki, a jej sposób bycia i w ogóle…, szkoda gadać… Ideał sięgnął bruku…
Tak sie czasem zdarza. Osobnik (płeć obojetna) piekny jak z obrazka. Ale jak sie odezwie? Nie tylko radość dla początkującego dentysty (klient na wiele lat) to jeszcze chodzący dowód, ze milczenie jest zlotem.
W opisanem przeze mnie przypadku, to się zgadza, ale swem głośnem rechotem przebijała wszystko. I stale się z każdym kłóciła w niemiły sposób.
Tak. W liceum. W starszym o jakieś 2 lata chłopaku z równoległej klasy. Zostawiłam sobie gazetę, w której były zdjęcia maturzystów - była tam fotka jego całej klasy - klasa techniczna - zdaje się że same chłopaki - może jedna lub dwie dziewczyny.
Po latach dowiedziałam się, że bardzo się podobałam chłopakowi z bloku, w którym razem mieszkaliśmy… Cieszę się że nic z tego nie wyszło - był zupełnie nie w moim typie…